wtorek, 2 września 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 28.

                                                               28.



              Ostatnie dni przepłynęły spokojnie. Nawet kilka sms wysłanych do niej, w czasie wieczoru kawalerskiego od chłopaków z Bastille nie zmieniło jej pozytywnego podejścia do wydarzenia, które zbliżało się wielkimi krokami. Udało jej się wydobyć starą sukienkę, którą kiedyś kupiła na sylwestra 2012, niestety nie doczekała go w tym kraju. Teraz intensywny kolor czerwonej, długiej sukienki wydawał się odpowiedni na całą uroczystość. Choć miała na oku czarną sukienkę, nie chciała aby wyglądała jak jakaś wdowa idąca na pogrzeb. Nie lubiła sukienek, które były przesłodzone, a niestety łatwo było z niej zrobić słodką kobietkę, choćby przez jej łagodne rysy twarzy i filigranową postawę. Czerwień dodał jej kobiecości i pazura. Ciemne pasma włosów puściła, dzięki czemu łagodnie oplatały jej ramiona. Choć prawie w ogóle się nie malowała, teraz poświęciła temu uwagę. Czerwona szminka zdobiła jej okazałe usta, a ciemny tusz do rzęs wydłużał je. Tak niewiele, a spowodowało to niezły efekt. Blue nie lubiła się tak stroić, dlatego dziękowała temu na górze. że często nie chodzi na śluby. Para na szczęście nie chciała dostawać żadnych prezentów, przez co Blue miała ułatwione zakupy. Rano jedynie kupiła ładną wiązankę piwonii. Akurat poprawiała swoje włosy kiedy zadzwonił Woody do drzwi. Czekała ich dwugodzinna droga do miejscowości, gdzie miał się odbyć ślub. Było to w przeciwnym kierunku do Londynu. Blum poszła otworzyć drzwi. Chris oniemiał mierząc ją wzrokiem. Zerknęła na swoją czerwoną sukienkę, nie będąc pewna czy wszystko jest ok.
- Gdzieś mam dziurę?- zapytała obracając się.
- Wyglądasz niesamowicie.- jęknął próbując coś jeszcze powiedzieć ale nie dał rady. Westchnął bezradnie kiedy Mała zaczęła się śmiać widząc go w takim stanie. Podeszła do niego bliżej, poprawiając mu przy okazji czerwony krawat.
- Ty też nieźle. Jestem ciekawe jak reszta Bastille wygląda.- stwierdziła z wielkim uśmiechem.
- Mogłaś sobie obejrzeć tegoroczne Brit Award. Wszyscy mamy te same garnitury. Nie zdążyliśmy nowych sobie sprawić.- wzruszył ramionami biorąc jej bagaż. Mieli tam zostać na noc w zarezerwowanych przez parę młodą pokojach.
- No ale chyba Will ma nowy?- zapytała zakluczając za sobą drzwi.
- A po co?
           Właśnie po co? Ślub to nic takiego? To samo niemal, co odbieranie nagrody. Jednak Blue nigdy i tak nie widziała chłopaków w garniturach. Ani na zdjęciach, ani na żadnym filmiku. Nawet była z tego zadowolona, dzięki temu mogła dopiero na własne żywe oczy przekonać się jak wyglądają. Każdy facet wyglądał seksownie w garniturze.
           Wraz z Chrisem zajechali w wyznaczone miejsce. Wśród drzew, przy promieniach słońca stał niewielki, drewniany kościółek z pojedynczą wieżą. Stało tam już kilku gości. Zauważyła też Dana stojącego z Willem przy pastorze, zapewne czekali na pannę młodą. Na parkingu czekał Kyle, oparty o jakiś niewielki samochód z niezbyt zadowoloną miną. Blue zaczęła szukać wzrokiem Caro. Gdzie ona do diabła poszła? Blue wysiadła z samochodu idąc w stronę zamyślonego brodacza. Nie zauważył jej do momentu gdy nie usłyszał pukania jej obcasów. Uniósł wzrok. Pierw jego oczy zrobiły się większe, ale zaraz podbiegł do przyjaciółki tuląc ją.
- Hej misiaku.- zaśmiała się dziewczyna. Woody był zaraz za nią. - Gdzie masz Caro?- zapytała marszcząc brwi gdy zobaczyła smutne brązowe oczy, które patrzyły na nią z nadzieją.
- Nie! Tylko nie wasze głupie kłótnie!- ręce jej opadły gdy Kyle pokiwał głową zaciskając przy tym nerwowo usta.
- Ja już nie wiem o co jej chodzi.... powiedziałem tylko, że buty są innego koloru niż sukienka i że chyba nie pasują...- zaczął tłumaczyć gestykulując przy tym dość mocno.
- I o to poszło?- zapytała nie wierząc.
- Ja nie wiem co zrobiłem źle... cały czas było dobrze.
            Chłopak naprawdę wydawał się załamany i podłamany. Oparł się znowu o jakiś samochód i patrzył na swoje buty. Blue zerknęła na Chrisa, który bezradnie wzruszył ramionami. No tak, tylko ona mogła zrozumieć przyjaciółkę. Była czasami zbyt irracjonalna i zbyt szybko oceniała rzeczy, a jeszcze szybciej ludzi. Z westchnięciem wyjęła telefon z kopertówki którą włożyła sobie pod pachę.
- Co robisz?- zapytał brodacz patrząc na przyjaciółkę.
- Przemawiam jej do rozumu.- stwierdziła wybierając numer rudowłosej. Kyle od razu się wyprostował, a oczy mu zaświeciły nadzieją.
- Ja mogę nawet po nią pojechać... - dodał szybko, jednak Blum odeszła nieco kiedy słyszała sygnał. Zbliżyła się w miejsce gdzie jeszcze nie stał żaden samochód. Zerknęła na coraz większy tłum gości. Gdzieś w środku całego tego tłumu przed kościołem był na pewno Dan.
- Czego?!- rzuciła ostro rudowłosa. To aż spiorunowało Blu, ale nie mogła siebie tak od razu odstraszyć.
- Tego... gdzie jesteś?- rzuciła udając nieco głupią.
- A co? Ten debil nie naskarżył już tobie?- jej furia wcale nie zmalała widocznie. Nagle brunetka usłyszała jakby ktoś darł materiał. Zmarszczyła brwi zdziwiona.
- Szyjesz?- zapytała zdziwiona. Właśnie to zazwyczaj słyszała, kiedy mieszkała wraz z Caroline.
- Nie...-odbąkła obrażona na cały świat.
- To co robisz do cholery jasnej?
- Drę sukienkę! Zadowolona? Możesz chamowi powiedzieć! Będzie też szczęśliwy! W chuj szczęśliwy!- jej głos był twardy i ostry jak brzytwy.
- Oszalałaś...- powiedziała zdumiona dziewczyna. Aż tak zwariowała? Zachowała się irracjonalnie. Biedny Kyle.
- Oszalałam! Pewnie zawsze na mnie! A ten idiota co?! Taki święty? Nie zna się baran na niczym!
- Cholera Caro, przestań!- niewytrzymała.
- Ah! A więc jesteś po jego stronie? Gratuluję! A więc miłej zabawy z nim!- jad jaki leciał z ust wkurzonej przyjaciółki, jednak nie ranił serca Blue. Dziewczyna wiedziała jaka jest rudowłosa i co umie mówić gdy jest zdenerwowana. Wzięła głęboki oddech.
- Ten debil chciał nawet teraz po ciebie jechać, tracąc trzy godziny z ślubu jego najlepszego przyjaciela tylko na jeździe, tylko abyś była tu z nim...a ja, jak ta idiotka chciałam cię uspokoić. Nie ma sensu. Popal wszystko co uszyłaś, a będziesz jutro płakać. Opamiętaj się!- mówiła spokojnie siadając na masce jednego z czarnych samochodów. Widziała jak Kyle patrzy na nią. Było jej go żal.
- Nie obchodzi mnie to...- głos się jej złamał. Jednak nie mogła nic na to poradzić.
- Twój wybór... przykro mi.- Blue postanowiła zadziałać na nią odwrotną psychologią. Jednak nie dało się. Caro się rozłączyła. Blue schowała twarz w dłonie oddychając głęboko. Nie mogła powiedzieć, że Caroline wcale nie podniosła jej ciśnienia. Nie lubiła takich starć.
- I co?!- podleciał do niej Kyle trzymając w dłoni kluczyki od samochodu. Blu spojrzała na niego i nic więcej nie musiała mówić. Zrozumiał. Zwiesił bezsilnie głowę. Dziewczyna wstała i go przytuliła.
- Nie smuć się... myślę że Woody podzieli się mną, z tobą.- powiedziała obejmując go mocno. Kyle jedynie uśmiechnął się i odszedł. Serce złamało się dziewczynie. Głupia Caro! Kyle musiał coś do niej czuć  jeśli tak to na niego zadziałało.
- Choć Blum... zaraz panna młoda przyjedzie.- odezwał się w końcu Chris, który podchodził do niej powoli.
          Wyprostowała się poprawiają z zwiewną sukienkę i chwytając przyjaciela pod ramię ruszyli do kościoła. Grupka się zmniejszyła i mogła dostrzec uśmiechnięte twarze dwóch mężczyzn z Bastille. Dopiero wtedy Dan zauważył dziewczynę. Spojrzał na nią kiedy podnosiła nieco sukienkę stawiając stopę na pierwszym z schodków. Wyglądała dla niego niesamowicie. Aż przerwał w połowie zdania rozmowę z ojcem pana młodego. Nie umknęło to starszemu. Spojrzał w kierunku gdzie niebieskooki patrzył. Uśmiechnął się wracając wzrokiem do niego.
- No, niezła. Niestandardowa piękność.- zaśmiał się stukając go łokciem w jego łokieć. Dan zmieszany faktem, iż ojciec Willa to zauważył opuścił wzrok z lekkim uśmiechem.
- Jak zwykle ma pan racje.- jedynie odpowiedział biorąc głębszy oddech. 
          Niestety Smith nie mógł podejść i się z nią przywitać. Jedynie na chwilę ich oczy się spotkały. Na jej czerwonych ustach pojawił się uśmiech, ale dostrzegł w jej oczach pewną troskę. Mężczyzna mógł sobie pozwolić jedynie na kiwnięcie jej głową. Widział wzrok Chrisa,  który marszczył brwi widząc to wszystko. Ostatnio się namieszało i ta dwójka znalazła się na małej linii gdzie nie było kompromisów. Wtedy zajechała panna młoda. Dość wymyślnie,  ponieważ w karocy zaprzężonej czterema końmi, które były czarne jak smoła. Dan musiał wczuć się rolę świadka. Zbliżył się do Willa musząc skupić się na tym co się działo. A jednak, co jakiś czas spoglądał na Blue.
         Jej nie umykało to. Widziała jak Dan odwraca się nieco i mierzy ją wzrokiem, uśmiecha się lub myśli, że ona nie zauważa jego zachowania. Pierwszy raz po tamtej nocy widzieli się. Blue nie mogła tak po prostu napełnić płuca powietrzem. Skupiła się jedynie na pannie młodej, która właśnie wychodziła z karety. Czarnoskóra kobieta miała na sobie czarno-białą suknię. Niecodzienny widok jeśli chodzi o wybór sukni ślubnej. Miała jednak plusa u Blum za oryginalność. W asyście dwóch mężczyzn, brunetka udała się do wnętrza kościoła. Usiadła z nimi w jednej z wielu ławek i zaczęła się ceremonia. Dan wprowadził pod ramię pewną blondynkę, przyjaciółkę panny młodej, która obecnie wypełniała rolę druhny i świadkowej. Zaczął się ślub. Panna młoda miała już nieco zaokrąglony brzuszek, idealny dla kobiety w czwartym miesiącu ciąży. Cała ceremonia przebiegła normalnie, bez większych wyskoków. Po przysiędze i zakończeniu mszy, Will wraz z żoną wypuścili dwa czarne kruki w niebo. Kolejna odwrotność. Blue nie mogła przestać się uśmiechać. Było ślicznie i inaczej.
         Wszyscy udali się do wielkiego namiotu gdzie miało się odbyć wesele. To właśnie tam dziewczyna znów stała się częścią ''ich troje''. Kyle odzyskał nawet nieco humor. Siedząc przy okrągłym stole wraz z rodzeństwem Willa oraz kuzynostwem, zapowiadała się miła noc. Po pierwszy toastach wnoszonych przy szampanie, nieco kręciło jej się w głowie. Dawno nie piła, zwłaszcza tego trunku. To właśnie te bąbelki sprawiały, że niesamowicie szybko się upijała. Gdy muzyka zaczęła grać musiała odejść od stołu.
- Woody pozwolisz, że pójdę pierw z Kyle?- poprosiła, a jej prawowity towarzysz uśmiechnął się.
- Pewnie... tylko zaraz robię odbijaka. Dokończę tylko obiad.- uprzedził również w lepszym humorze.
          Brodacz ucieszył się jak dziecko, kiedy Blum skiwnęła do niego i na parkiet. Zaraz została prowadzona w niemal puste miejsce. Niewielka orkiestra grała muzykę. Kilka pierwszych par odważyło się stąpać po parkiecie. Para młoda nie tańczyła pierwszego tańca, kolejne wyłamanie się z tradycji. Blue czuła na sobie wzrok innych. Zganiała wszystko na intensywny kolor sukni. Inne kobiety, w większości starsze, miały suknie i garsonki w kolorach pastelowych. Kyle stanął naprzeciw niej i położył dłoń na biodrze.
- Szykuj się Blubluś na taniec zmysłów!- zaśmiał się.
- Tylko mnie nie podnoś.- dodała lekko zagryzając język. Oboje uśmiechnęli się szeroko i zaczęli tańczyć.
          Dan właśnie wycierał usta,  widząc jak czerwony materiał, delikatnej sukni Blum kręci się niczym huragan po parkiecie. Rozwarł nieco usta widząc uśmiech dziewczyny. Była śliczna. Bezradnie spojrzał na bok. Musiał się przez ten wieczór trzymać się od niej z daleka. Była partnerką Chrisa. Smith postanowił, że sam pójdzie na ślub przyjaciela. Nie chciał wymyślać sobie towarzystwa na siłę. Niezbyt dobrze tańczył, nie zawsze bywał zabawny. Tylko pojedyncze jednostki z nim wytrzymywały, a taką znaleźć to złoto... Jego złoto obecnie tańczyło. Westchnął wstając od stołu i podchodząc do baru. Musiał się napić. Specjalnie stanął tyłem do parkietu. Nie chciał aby ktokolwiek zauważył jak patrzy na dziewczynę. Zawsze twierdził. że jest dyskretny, że nikt nie widział jak patrzy na nią. Przeliczył się. Okazywało się coraz częściej,  że jego niebieskie oczy go najzwyczajniej zdradzały. Bezdusznie wypił pierwszy kieliszek i spojrzał na środek sali. Właśnie do pary podchodził Chris uśmiechając się szeroko. To był jego wieczór. Widział jak Blue zostaje przekazana mu z rąk Kyle'a. Na jego nieszczęście została zmieniona muzyka na wolniejszą. Dan nie chciał jako świadek, upić się do nieprzytomności. Musiał chodzić wyprostowany i się uśmiechać. Teraz jednak uśmiech nie chciał mu się przykleić do twarzy. Nagle zdał sobie sprawę co mogła czuć dziewczyna z jego ''otwartego związku'' widząc krążące po internecie zdjęcia z licznymi fankami, które tulił, obejmował i całował. Kara? Bóg nie rychliwy, a sprawiedliwy. Na szczęście namiot był otwarty na wielki ogród. To tam Dan uciekł od widoku tańczących. Ściągnął marynarkę, włożył ręce w kieszenie i postanowił zapoznać się z zielenią.
            Blue o wiele lepiej czuła się tańcząc na luzie z Kyle niżeli z Chrisem. On co jakiś czas rozglądał się, jakby szukając kogoś. Dobiegała któraś z kolei piosenka, a nic się nie zmieniało.
- Szukasz kogoś?-spytała w końcu.
- Tak... Dan gdzieś zniknął. Obiecaliśmy mini występ, a bez niego nie damy rady.- powiedział nieco wkurzony. Blue dopiero wtedy się rozejrzała. Racja, zniknął. Poczuła skurcz w żołądku. Dotąd starała się skupiać na swoich towarzyszach i nie dawać im powodów do podejrzeń, że właśnie wolałaby być w ramionach innego.
- Może idź z Kyle go poszukaj?Ja sobie dam radę.-zaproponowała. Woody zawahał się jedynie chwilkę.
-Wrócę gdy tylko go znajdziemy.- obiecał. Blue zaczęła jednak się martwić o Smitha. 
       Gdzie on polazł? Gdy perkusista zniknął wraz z brodaczem w tłumie. Dziewczynę napełniła chęć ruszenia za nimi. Zawsze to dodatkowa osoba do poszukiwań. Zdążyła zrobić krok do przodu i została złapana za nadgarstek przez kogoś. Ten dotyk był jej nieznany. Myślała jednak. że może to Dan. Odwróciła się z uśmiechem na twarzy. A jednak nie.
- Alfredo...-powiedział przedstawiając się. Blue lekko się uśmiechnęła, jednak z dozą umiaru.
- Kuzyn panny młodej...czy mógłbym z tobą zatańczyć?- zapytał jednak nim zdążyłaby odpowiedzieć, ujął jej ciało i porwał do tańca. Była zdziwiona, ale niegrzecznie byłoby się szarpać. Tańczył nawet lepiej niż Kyle. Długo omijała jego wzrok, który natarczywie spoczywał na jej twarzy.
- Eres hermosa- powiedział z hiszpańskim akcentem. Blu spojrzała na niego zdziwiona.
- Co proszę?- zapytała.
- Jesteś piękna... jak ci na imię?- zapytał, a jego dłoń, którą czuła na plecach delikatnie zsunęła się niżej. Czuła się maksymalnie niekomfortowo.
- Blue.- odpowiedziała krótko. Zaczęła przy każdym obrocie szukać chłopaków, czy nawet Willa, aby wyciągnęli ją z tej sytuacji. Alfredo zmarszczył wzrok widząc jej zachowanie i nagle przystanęli.
- Przepraszam za mój brak taktu. - powiedział i odsunął się nieco od niej, podwyższając dłoń na jej ciele. To ją mile zaskoczyło. Blue nie byłaby sobą gdyby nie dała chłopakowi drugiej szansy.
- Czym się zajmujesz?- zapytała przechylając głowę na bok.
- Hmm.-zamyślił się zwalniając rytm ich tańca.- Dziewczynami, dziewczynami i... dziewczynami.- powiedział to poważnie, po czym zerknął na nią i uśmiechnął się ceremonialnie.
- Interesujące...- uniosła lekko brwi z lekkim sarkazmem.
- W nocy jestem Alfredo, w dzień nudnym Alem pracownikiem Londyńskiej Administracji.- dodał prostując to wszystko.
            Wtedy Chris i Kyle wrócili do namiotu z Danem.
- Cholera- syknął brodacz odwracając się do nich z niechętną miną.
- Co jest?- zapytał Dan kompletnie wycięty z całego wesela. 
         Dopiero wtedy zobaczył uśmiechniętą Blue w ramionach Hiszpana. Znał tego chłopaka. Smith senior pracował z nim, akurat Daniel znał go zbyt dobrze. Nie przepadał za nim, obecnie miał ochotę podejść tam i wyrwać z jego ramion dziewczynę, ale nie mógł. Ta nie wyglądała jakby chciała uciekać.
- Chodźmy zająć miejsce.- powiedział klepiąc ramię Chrisa. Perkusista też niechętnie patrzył na to co działo się na parkiecie.
- Chłopacy bez jaj! Ktoś wyrywa naszą Blublusię, a wy co?- jęknął Kyle. Był gotowy ruszyć tam aby ją ocalić. Czuł się niczym starszy brat. Oj znał się on na podrywaczach, bo sam takim był, dlatego nie podobał mu się tamten gościu.
- Chodź Kyle...- Dan zacisnął szczęki mocno. 
         Wtedy brodacz widział ile kosztują go te słowa. Chyba jako jedyny był tym, który widział tak wiele. Zdał sobie sprawę o co tu chodzi, dlaczego Dan zniknął i siedział sam na ławce na krańcu ogrodu. Kosztowało go to więcej niżeli chciał. Wokalista czuł, że nie może teraz działać jednoznacznie ku Blue. I tak sprawił jej problemy tamtą nocą, teraz nie chciał aby cierpiała w czasie trzymiesięcznej przerwy od nich.
Tak więc trójka przyjaciół zajęło miejsce orkiestry.
          Dopiero wtedy Blue została puszczona przez Alfredo.
- Odprowadzę cię do stolika.- dodał szarmancko. Nie mogła mu nie odmówić. Dzięki temu siedząc na swoim miejscu mogła spokojnie oglądać Dana i pozostałych członków zespołu z wykluczeniem Willa. Blu myślała, że mężczyzna wróci na swoje miejsce, ten jednak odprowadzając ją,  zajął krzesło Chrisa i podał jej lampkę szampana.
Dan widząc to zagryzł wargę opuszczając wzrok na kogoś innego.
- Dziś w wersji selektywnej...Dla pary młodej oraz gości.- powiedział krótko Dan. 
         Ten głos skupił na sobie wiele par oczu, ale tylko te jedne, brązowe były najważniejsze. Blue lekko uśmiechnęła się słysząc go. Gdy na nią zerknął poczuła ciepło. Od razu obiecała sobie, że musi go porwać do tańca gdy zejdzie z sceny. Pierwszą piosenkę jaką zaśpiewali było Durban Skies. Blue znała tą piosenkę. W tajemnicy przed chłopakami nawet ściągnęła sobie ją na telefon. Dan śpiewając ją miał taki ciepły głos. Blue zamknęła oczy słuchając go. Był niesamowitym mężczyzną, tworząc taką piosenkę dla swych rodziców. Pomimo, że znała go już taki czas nadal był dla niej zagadką. Nagle przez te kilka minut cały świat przestał się liczyć. Dźwięki oblepiały ciało dziewczyny. Inaczej tego nie mogła nazwać.
         Dopiero przy drugiej piosence otwarła oczy. Wtedy Will i jego żona stanęli na pustym parkiecie. Wtulili się w swe objęcia, a z głośników Dan śpiewał Oblivion. Dziewczyna poczuła niepokojące dreszcze. Rozejrzała się po stolikach. Wszyscy byli zasłuchani. Ona poczuła, że jest jej duszno. Gdy tylko spojrzała na wokalistę to się u niej zwiększyło. Poczuła minimalną panikę. Alfredo to zauważył.
- Wyprowadzić cię do ogrodu?-zapytał marszcząc brwi.
- Jakbyś mógł.-poprosiła.
Wstali, co nie umknęło nikomu, nawet chłopakom na scenie. Dan odprowadzał ich wzrokiem, wziął jedynie głębszy oddech. Zaśpiewali jeszcze dwie piosenki, z czego jedna była nowym coverem jakiejś ulubionej piosenki panny młodej. Zaraz po tym zeszli z podwyższenia.
- Idziemy!- powiedział Kyle do Dana, mijając Chrisa jakby go tu nie było.
- Gdzie?-zapytał obojętnym tonem.
- Kurwa Dan! Nie zachowuj się znowu jak pizduś! Ten cały gamoń ją gdzieś wyprowadził!-brodacz zacisnął usta, widząc jak jego przyjaciel patrzy w bok i nawet nie zamierza się ruszyć.
- Dan!- szarpnął go jakby chciał go obudzić.
- Kyle nie mogę! Nie mogę!- syknął przez zęby próbując nie zwracać niczyjej uwagi. Kyle wyprostował się patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Nie no... bez jaj. - jęknął znając tą minę. - Kurwa ona nie jest Elish... ona nie będzie czekać jak głupia.- próbował mu coś uświadomić. Dan zacisnął znowu szczęki i włożył ręce w kieszenie. Nie patrzył na przyjaciela. Zbyt dobrze wiedział. że ma on racje.
- Dlatego nie chce niczego robić... Ma do tego prawo... - i wyminął brodacza idąc do baru. Kolejka wódki była obiecująca. Kyle przeklną głośno i sam ruszył do ogrodu. Odnalazł swoją przyjaciółkę na jednej z licznych ławek. Była sama. Był niepewny czy dobrze, że podchodzi, lecz gdy brunetka się uśmiechnęła widząc go jego krok stał się żwawy.
- Co tam Blublusia?- zapytał siadając obok niej i zaczął klepać jej kolano.
- Spokojnie.- zaśmiała się.- Brakuje ci śpiewania Pompeii czy jak?- zauważyła patrząc na to jak wybija rytm na jej ciele.
- Nie...Of The Night. - zaśmiał się. Lubił spędzać czas z nią. Była taka podobna do jego młodszej siostry. Chętnie by ją adoptował i woził z małej walizce. - A gdzie twój loffciak?- zapytał opierając się bezwstydnie na ławce i rozkraczając szeroko. Blue widząc jego zachowanie zaczęła się śmiać.
- Loffciak?-zapytała unosząc brew.
- No ten kuzyn kuzynki kuzyna żonki Willa.- wytłumaczył krzywiąc się przy tym po czym przeczesał dłonią swoje wąsy.
- Poprosiłam go aby znalazł moją ciocię Elis...- stwierdziła i mrugnęła do niego porozumiewawczo. Kyle słysząc to huknął śmiechem.
- Ty niegrzeczna! Wiedziałem. że się tak łatwo nie dasz!- mówił dławiąc się śmiechem.
- Wiedziałeś?- uniosła brew nie wiedząc co ma na myśli.
- Tak, tylko Dan taka dupa wołowa.- syknął nieprzyjemnie i wywrócił oczami.
- Nie to co ty?- zaśmiała się.
- Ja się nie boję podbić do Caro...- zaczął na swoją obronę.
- A Dan?- spoważniała obawiając się tego co ma na myśli Kyle.
- A Dan woła go do siebie.- powiedział Alfredo stając nad nimi. Blue aż przeszły dreszcze. Nie wiedziała, że się do nich zbliża. Jej przyjaciel też był zdziwiony ale zatuszował to pod ogromnym uśmiechem, widocznie sztucznym.
- Aj nie ładnie, nie ładnie tak wchodzić w zdanie!- pogroził mu palcem wskazującym i wziął za rękę przyjaciółkę.
- Choć Blublusiu... idziesz ze mną. Potyniamy.- chciał ją wyrwać z szponów tego Hiszpana. Hiszpani w jego oczach byli najgorsi. Czemu? Kto występuje w tych wszystkich harlekinach? Hiszpanie! Nie mógł swojej nowo nabytej siostry tak zostawić!
- Dan dużo wypił i chyba chce jechać do hotelu.- powiedział bezwzględnie Al patrząc gdzieś w dal. Kyle zmarszczył brwi. To nie podobne do Smitha. Owszem na imprezach, w czasie trasie koncertowych, ale nie na takich imprezach. Kyle musiał iść.
- Bluś...- jęknął brodacz gotowy przerzucić ją przez ramię i pobiec z nią do sali, zadbać o to aby Woody się nią zajął.
- Idź, zobacz co z nim.- powiedziała zaniepokojona. Widział, że sama była gotowa ruszyć do Dana ale nie wypadało jej. Kyle wstał dając jej w głowę buziaka, spojrzał nieprzyjemnie na Alfredo i odszedł szybkim krokiem.
- Idziemy zatańczyć?-zaproponował blondyn kiedy zostali sami. 
            Dla Blue było to jedyne wyjście aby zobaczyć co z Danem. Pokiwała głową i zaraz była prowadzona na parkiet. Nie lubiła wesel, oficjalnie to stwierdzała. Dlaczego? Trzeba się trzymać ram, trzeba być grzecznym i miłym. Kiedy weszli na parkiet zobaczyła, że Dan wcale nie jest upity. Siedzi obok Willa grzecznie rozmawiając z jego bratem. Nie widziała jedynie Kyle'a i Chrisa. Została porwana do dość rytmicznego tańca. Czuła się jak szmaciana lalka.
           Dan zerkał co jakiś czas na parkiet i próbował być spokojny. Tylko dobre wychowanie sprawiało,  że jeszcze tutaj siedział. Widząc jak dłonie tego... zjeżdżają niby przypadkiem na niepowołane części ciała Blue, zaciskał pod stołem pięść.
- Przyniesiesz nam po lampce wina?- poprosiła panna młoda śmiejąc się wesoło do niego.
- Ty nie możesz..I nie dostaniesz.- zauważył.- Ale twojemu mężowi się przyda.- każdy powód był dobry aby pobyć trochę w samotności. Oparł się o bar czekając na zamówienie, patrząc jedynie na czerwoną sukienkę. Nagle zjawił się obok niego wkurzony Chris.
- Co jest?-zapytał Dan marszcząc brwi.
- Co jest? Cholera Dan... ten...- zacisnął usta wskazując na typa co kręcił się obok dziewczyny.- Powiedział do Kyle, że ty się upiłeś i chcesz jechać do domu, mi natomiast, że jakiś osioł przeciął mi koła. Poszliśmy z patyczakiem na parking, a tam nic... wracamy, ty nie jesteś pijany. A on tańczy z Blue... Kurwa.- przeklną zamawiając drinka. Dan zerknął na parę. Co za chu... przemknęło po głowie niebieskookiego.
- To twoja osoba towarzysząca, działaj.- skwitował Smith zaczynając, bawić się guzikiem od swej koszuli.
- Serio? Powiem ci coś... Dla jej szczęścia bym zrobił wszystko, cholera nawet swoim kosztem. I nawet nie wiesz ile kosztują mnie te słowa ale... z dwojga złego wolę, abyś ty był przy jej boku teraz niżeli tamten... jeśli to nie mogę być ja, to cholera ruszaj dupę. - słowa Chrisa były pełne bólu ale i szczerości. Ściągnął z siebie krawat i wcisnął go w dłoń przyjaciela.
- Ja się zwijam. Dbaj o nią.- rzucił łykając drink i wychodząc szybkim krokiem z wesela. 
          Dan stał tam chwilę nie wiedząc co ma o tym myśleć. Zerknął na czerwony materiał w swej dłoni. Westchnął zbierając w sobie siły. Ubrał na szyję owy krawat prostując go odpowiednio pod kołnierzykiem. Wziął w dłonie zamówione wino i sok pomarańczowy po czym dostarczył je młodej parze.
- Będziesz mnie jeszcze potrzebował?- zapytał Willa. Ten z wielkim uśmiechem, niemal pijany od miłości zerknął na niego i czerwoną wstęgę pod szyją. Zauważył wtedy Blue. Jego uśmiech się powiększył.
- Zacznij coś wreszcie robić dla siebie.- stwierdził przyjaciel klepiąc go po ramieniu. Dan uśmiechnął się delikatnie kącikiem ust i ruszył pewnym krokiem na parkiet. Nigdy nie sądził, że dobrze tańczy, na koncertach przypominał raczej karatekę lub prostytutkę tańczącą na wysokościach. Teraz miał zdobyć Blue.
Dziewczyna widząc, że Smith się do nich zbliża zatrzymała ten cały nieszczęsny taniec.
- Pozwolisz Alfredo?- zapytał Dan stając tuż za Hiszpanem. Miał poważną twarz z naciskiem wyrysowanym w oczach.
- Bardzo chętnie zatańczę z Danem.- powiedziała szybko Blue aby Al nie mógł zaprzeczyć. 
           Odsunęła się od blondyna i podeszła bliżej bruneta. Ten ujął w jedną dłoń jej rękę, a drugą położył nad jej biodrem. Odczekał aż tamten odszedł i dopiero po tym spojrzał w brązowe oczy dziewczyny. Mała czuła się dziwnie... mała. Zagryzła dolną wargę widząc jak jeden z kącików ust Dana się unosi.
- Dziękuję.- szepnęła z wdzięcznością.
- Królewicz na białym rumaku, raz- powiedział niczym kelner i posłał jej oczko.
- Za długo czekałam! A gdzie rekompensata? Jakiś gratis?- zapytała śmiejąc się już. Dan uśmiechnął się słysząc jej głos. Było to dla niego miłe.
- Jak na razie tańczmy... za wiele naraz nie wolno mieć.- zaśmiał się próbując prowadzić ją w tańcu. Kiedy ją przypadkiem nadepnął oboje śmiali się z tego. Dopiero pod koniec kolejnej piosenki zauważyła krawat Chrisa na jego szyi.
- A Woody?- zapytała nieco zaniepokojona. Dan zacisnął usta przypominając sobie to, co mówił mu przyjaciel. Dotąd starał się trzymać to co czuje na uwięzi ale przez tą krótką chwilę otwarł się przed nim. Może to Kyle mu nagadał, kto wie. Jednak dzięki temu Dan mógł wreszcie z szczerym sercem zbliżyć się do niej
-Kyle o niego zadba...Chyba potrzebuje trochę czasu dla siebie.- stwierdził Dan patrząc na ogród za plecami dziewczyny. - Pójdziemy się przewietrzyć?- zaproponował. 
Mógł Blue poprosić o wszystko, teraz by się zgodziła na wiele. Znowu była w tej niesamowitej magii wtedy gdy była przy nim. Pokiwała jedynie głową. Dan zabrał ze sobą, swoją marynarkę i wyprowadził ją w ciemność. Kilka osób się tam kręciło jednak i tak było znacznie ciszej niż w namiocie. W ciszy szli w głąb. Żadne z nich nie chciało naruszyć chyba świętej ciszy, tą która im nie ciążyła. Dan splótł ich dłonie, po czym nałożył na jej ramiona marynarkę.
- Dbasz o mnie jak o...- przemówiła Blue ale zabrakło jej słów.
- Jak? Jak o siostrę? Przyjaciółkę? Mamę?- zapytał nagle stając naprzeciw niej. Była zmuszona się zatrzymać. Zdziwiły ją te nagłe pytania.
- Nie wiem...- przyznała szczerze. Dan westchnął i przeczesał włosy palcami zamykając oczy. W tym miejscu ogród był słabo oświetlony, jednak oboje widzieli się wzajemnie. Cisza trwała znów długo.
- Blue... ja już mam dość.- stwierdził nagle
- Dość?- powtórzyła. Jakoś ona zaczynała mieść dość tych nieporozumień. Ten wieczór był za dziwny.
- Tak dość! Tego, że sam buduję mur, tego, że nie mogę, tego, że nie chcę cię ranił, tego, że muszę patrzeć na to aby cię nikt nie zranił, tego, że gdy widziałem cię z tamtym dupkiem miałem ochotę się upić bo nie miałem i nie mam prawa zabronić takim zbliżania się do ciebie... mam dość tego, że nie mam do ciebie żadnych praw... że jesteś tylko Blue...- wyrzucał z siebie wściekle słowa. Uruchomił się u niego słowotok. Blue próbowała go zrozumieć, ale nie znała celu tego wszystkiego. Za dużo naraz i za szybko. Zmarszczyła brwi.
- Kim niby mam być jak nie tylko Blue?- zapytała cicho robiąc krok w tył. Dan to zauważył Westchnął bezradnie patrząc jej prosto w oczy.
- Moją Blue.- wyrzucił z siebie patrząc już gdzieś w bok. Blum stała oniemiała.
             Zakręciło jej się nawet nieco w głowie, bo poczuła, że nie oddycha. Dan zacisnął usta widząc jej zdziwienie i przybliżył się do niej. Szybkim ruchem ujął ją jedną ręką w talii, a drugą dotknął jej policzka odsuwając jej włosy. Zbliżył się twarzą do jej ust i się stało. Pierwszy upragniony pocałunek. Pierwsza ich rozkosz,  która spowodowała u obu cichy pomruk rozkoszy. Smith nie spieszył się. Jego wargi niemal były leniwe w poznawaniu jej smaku. Przerwał owy pocałunek patrząc na reakcję Blue. Brunetka długo nie otwierała oczu, jednak gdy jej brązowe ogniki spojrzały na niego wiedział już co robić. Znowu odnaleźli do siebie drogę, znowu ich usta się połączyły. Tym razem mniej niewinnie.   


Błahahaha
Ta godzina, a ja skończyłam dopiero rozdział...
Długi - jest
Dużo się dzieje -jest
Ślub Willa- jest
Buzi Buzi - jest
Ciekawe???
Jak się podoba?
Zapraszam do komentowania i dyskusji.
Wasza zaspana i zmęczona Tumburulka.

11 komentarzy:

  1. Aww :3 Nareszcie <3 Już nie mogłam się doczekać ich pierwszego pocałunku.
    Kurde no aż musiałam skomentować, a co raz na jakiś czas mogę tym bardziej, że przypomniałam sobie hasło XD Słuchałam John Legend - All of Me czytając końcówkę rozdziału, przypadeg? Nie sondzem <3
    Hm hm czekam na kolejny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha
      Przyznam - sama na to czekałam jak głupia :) takie moja mała wygrana :)

      Usuń
  2. Nareszcie ! Matko ŚwiętaCudownaPrzenajświętszaLicheńska ! N.A.R.E.S.Z.C.I.E
    Kreacja Blue - świetna
    Zwariowane wesele ! Myślałam że zrobisz tak że jak Bue będzie wchodzić po schodach i Dan się na nią spojrzy to Ona się wypieprzy - A tu nie ! hhahaha <3 - takie inne wesele od wszystkich było by inne , bo gdzie główna bohaterka się wyjebuje na schodach przed swoim ukochanym ; o Ajajaj...Ogólnie pomysł na ślub jest niesamowity , faktycznie wszystko było ine nawet nie spodziewała bym się tego po Willu i jeszcze czarne kruki. HA ! Alfredo w opowiadaniu narobił zamieszania (Czy właśnie tak wyobrażasz sobie Alfredo z charakteru ? ) Widać że Woodecki coś czuje do Blue i to nie jest tylko przyjaźń,ale postąpił godnie ;) Brawa dla niego .ohhhh... napięcie sexualno-erotyczne znów się pokłóciło ,ale serio rwać sukienkę bo wąsaty Kyle powiedział że buty nie pasują do sukienki .... i to powiedział koleś,który nosi wąsy jak szlachcic ? ohh ..Kajluś ,Kajluś ,kocham Cię .Myślałam że Dan wyjebie temu Alfredo i takie myśli "ohoho .. no to zapowiada się walka , Dan w akcji i krew " a tu tak oo ...Woody oddał swój czerwony krawat dla Dana, aww *.* ale jak sobie wyobraziłam sobie tą scenkę to takie - O.O - Good Boy . iiiiii.. . nsfbebbfffa....Nareszcie,nareszcie,nareszcie,nareszcie ! Dan wyznał to co czuje do Blublusi , mather fucker jeah , już nie mogłam patrzeć jak się męczy.To było takie zaskoczenie , pozytywne no i się pocałowali i ona jest jego "MOJĄ BLUE" . Kocham to shipuje i klikam 10 lajków .
    "Chłopacy bez jaj!" -ahahahah tak właśnie wyobrażam sobie Kyla i jeszcze jak on to mówi i jego mimika <33 o matulko .Nawet Will , chyba to akceptuje , ten związek.Jak dobrze ;) Nie skapnęłam o co chodziło jak Blum wysłała Alfredo po jej ciotkę i takie " Ale co by robiła tu ciotka Blum " Albo z tym jak Kyle poklepał Blublusie po kolanie a ona że stęskniłeś się za pompeii a on że nie do of the night - ale teraz już załapałam ;D
    Oh...Dan Tak nie chciał tej nocy podchodzić do Blue ,znaczy chciał ale jego duma nie chciała pozwolić aż się złamał, oh alleluja Woodemu, tak się cieszę że nareszcie wyznał jej to co czuje i że się pocałowali i odniesienie do Eltish... no też zadziało
    Przepraszam że nie skomentowałam poprzedniego ale nie miałam jak , hmmm.... t en też pisze na szybko,na jutro muszę przeczytać streszczenie,opracowanie a najlepiej bym obejrzała film - "Zbrodnia i Kara

    Czekam na następny i postaram się go skomentować
    Przepraszam skarbie za błędy
    Życzę weny i przy tym pomysłów
    Twoja Anecia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo owe wesele miało być inne od innych,
      Niestety muszę przyznać, że ja Alfredo w ogóle sobie nie wyobrażam... ani on nie Alfreo ani... wiesz kto.
      Woody taki bohater dnia :D
      Moja mała dzielna Anetusia! :)

      Usuń
    2. Alfredo....is top secret ....sshhh.... <3

      Usuń
    3. niech spierdziela z tym sikretem :D

      Usuń
  3. Niech ten Alfred spada na drzewo i zostawi Blublusie i Dana :3 Rozdział świetny, bardzo podoba mi się inny ślub Willa. Ale końcówka najlepsza <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oho :D aż mam problem z sklejeniem nowego rozdziału patrząc na to co tam się działo :)

      Usuń
  4. Spóźniona, ale jestem! :D
    " - Kim niby mam być jak nie tylko Blue?- zapytała cicho robiąc krok w tył. Dan to zauważył Westchnął bezradnie patrząc jej prosto w oczy.
    - Moją Blue.- wyrzucił z siebie patrząc już gdzieś w bok. Blum stała oniemiała." - przyznam się. Płaczę.
    Mówiłam Ci już, że kocham Twojego bloga? Jeśli nie, to mówię. KOCHAM TWOJEGO BLOGA. To napięcie, które jest w każdym rozdziale, by pod sam koniec lekko zluzować. Twoja pasja, która sprawia, że z niecierpliwością czeka się na kolejny rozdział. Ty sama. Mimo, że nie znam Cię osobiście, a jedynie przez Fejsa, to i tak czuję, jakbym znała Cię od dawna.
    Dziękuję Ci. Za wszystko.

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omamo... to nie wiesz co ja czułam to pisząc :) no i ciesze się że tobie się podoba! :) fejs zbliża :)

      Usuń
  5. ZDECHŁAM POZDRAWIAM
    AndziaX

    OdpowiedzUsuń