niedziela, 10 sierpnia 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 10.

                                                                                 10.

                Następnego dnia Carola obudziła się z wielkim kacem, pamiętała wszystko jak przez mgłę, ale Blue wraz z zdjęciami odświeżyła jej pamięć. W pierwszym momencie widać było na twarzy dziewczyny szok, ale gdzieś w jej oczach, Blum dostrzegła ten błysk w oku przyjaciółki gdy ta była szczęśliwa.
               Dni mijały. Blue wydawało się, że jest chyba lepiej niżeli myślała. Powrót okazał się milszy i w dodatku nie wyszło, że straciła przyjaciół, ba uzyskała nawet kolejnego. Kyle. Chłopak dość często wpadał do jej domu z Chrisem, jednak zapewne było to spowodowane pobytem Carol w jej domu.  Oczywiście ciągle się kłócili, ale on w przeciwieństwie do dziewczyny pokazywał swe zainteresowanie i sprzedawał tanie teksty na podryw, których rudowłosa nienawidziła. Bawili się w kotka i myszkę, co Woody i Blue widzieli, czując jaka chemia się kręci. Jednak niestety Caroline musiała wracać do Londynu. Każde wakacje się kończą. Natomiast Emilli wpadała do przyjaciółki na obiady czy wieczorne pogaduchy niemal codziennie.
                Taki oto Blue miała plany na dnie. Jednak ciągle sama nie wychodziła z domu. Dlatego zjawili się przed jej drzwiami od domu, wczesnym rankiem Kyle i Chris.
 - Dalej Mała... lecimy na obiecaną sesje.- zaczął brodacz wbijając jej do holu i wkładając, z wielkim uśmiechem na twarzy, dłonie do kieszeni. Blue kompletnie o tym zapomniała ale racja, obiecała im sesje zdjęciową, kiedyś zajmowała się obróbką zdjęć ale dawno tego nie robiła.
- Ale mieliśmy iść z Danem...- zauważyła chcąc się jakoś z tego wymigać. Wokalista zniknął po tamtym wieczorze i do dziś dziewczyna nie wiedziała co się stało. Było to objęte szczelną tajemnicą Bastillową.
- Aj daj spokój... niedługo wyjedziemy więc.- stwierdził Woody wzruszając ramionami.
No tak. Mieli swoją trasę, i za niedługo muszą nagrywać nową płytę. Blum pokiwała głową nic już nie mówiąc. Na nich nie było siły, po za tym zbyt mocno ich lubiła. Wzięła z sobą szarą bluzę i starszy aparat w czarnej torebce. Blue nie należała do tych dzianych dziewczynek, które mogły wydawać multum kasy na nowe lustrzanki. Wyznawała zasadę dobrej ręki. Jej Beniu (imię aparatu) był stary ale jej. Dobrze znała jego możliwości.
             Wsiadła do samochodu dziadków Chrisa z lekką obawą, zajmując siedzenie w tyle i zapinając pasy. Obok niej usiadł Kyle, kierował całym samochodem Woody.
- A gdzie macie pana „nie lubię Blue”? - zapytała śmiejąc się dziewczyna. Mowa była o basiście.
-Postanowił nie tracić czasu na siedzenie tutaj i pojechał do swego rodzinnego miasta. Pewnie z narzeczonej szybko nie wyjdzie... to znaczy z domu narzeczonej.- Kyle uda, że się przejęzyczył ale cała trójka wybuchła śmiechem.
- Sam chciałbyś być na jego miejscu...- westchnął Woody.
- Ty też...a nie... ty wolisz trzymać dwie pałki w dłoniach... spoooko- wytknął na niego język brodacz.  
              Wszystkiemu przyglądała się dziewczyna z wielkim uśmiechem na twarzy. To była prawdziwa męska przyjaźń. Wyjęła z torebki aparat i zaczęła robić zdjęcia towarzyszowi na tylnej kanapie.(Oto te zdjęcia)
               W końcu dojechali na wybrane miejsce. Dawno tam nie była. Zazwyczaj było to miejsce schadzek jej starej grupki. Dlatego wyszła z samochodu bardzo powoli rozglądając się po miejscu. Tyle lat, a tu tylko pojawiły się nowe grafiki. Woody stanął obok niej i zerknął.
- Dajesz radę wspomnieniom?- zapytał niepewnie, a zarazem cicho aby Kyle który rozładowywał perkusję z samochodu tego nie usłyszał. Dbał o nią, więc dopóki on nie miał w tym mani to było wszystko dobrze. Blue nie miała zamiaru go wyzywać.
 - To tylko miejsce.- zauważyła nadal patrząc na otoczenie.
               Nieco skłamała. Zdała sobie sprawę, że to nie jest już TO miejsce co wtedy. Wzięła głęboki oddech i zaczęła z chłopakami ustalać jakie zdjęcia zrobi Chrisowi. Zaczęła się niesamowita zabawa.
Polewanie perkusji wodą, grający na niej Woody i doczepiający się wszystkiego Kyle. Cudowne przedpołudnie. Następnie podjechali do jakiegoś baru szybkiej obsługi gdzie zamówili sobie pizze. Oczywiście brodacz nie mógł się obejść bez słynnej kanapki z pizzą. To wszystko było takie naturalne, że dziewczynie wydawało się, że zaraz coś runie. Nie mogły jej marzenia tak po prostu się spełniać. Tak, marzenia. Miała marzenie, że wróci kiedyś tu i będzie choć trochę jak dawniej.
             Kiedy wracali już powoli do domu Woody zaproponował dziewczynie spokojny spacer. W tym czasie Kyle mógł obrócić z perkusją do domu dziadków i wrócić do Blusiowego azylu.
Tak się stało.
- Czy Caroline jakoś niedługo do ciebie przyjedzie?- zapytał niepewnie Woody idąc obok dziewczyny, od czasu do czasu ścierali się ramionami.
- Wątpię... chyba jakąś pracę podchwyciła. Jakieś szycie sukienek na zamówienie... czy coś.- przypominała sobie dziewczyna po czym od razu spojrzała na przyjaciela.- Tylko mi nie mów, że kolejna wpadła ci w oko.- aż przystanęła zatrzymując go ręką.
- Nie! To raczej o Kyle'a chodzi... Ok, wiem jak on wyrywa laski na koncertach, wiem kiedy je zalicza, wiem jak on sobie z tego nic nie robi bo taki ponoć żywot muzyków... ale Caroline to inny świat. Dawno żadna mu się tak nie stawiała...i chyba nieco tęskni.- sam się zmieszał o tym mówiąc. Uśmiechnęła się rozczulona tą braterskością. Podeszła i przytuliła go do siebie nie co gładząc mu włosy.
- Spokojnie... pewnie się spotkają... dam ci jej adres w Londynie.- szepnęła mu do ucha i się zaśmiała odchodząc krok do tyłu. Wtedy kilkanaście metrów od nich usłyszała chrząknięcie. 
             Gdy Blue i Woody spojrzeli w tamtą stronę, siatki z rąk kobiety upadły na ziemię. Wtedy odruch obojga, aby jej pomóc, znikł. Zbyt dobrze znali tą twarz, największa okoliczna plotkara. Po całym wydarzeniu związanym z Blue była gotowa pisać petycję o wyrzucenie rodziny z miasta. Nic dziwnego, że Mała zbladła i kurczowo chwyciła nadgarstek przyjaciela. Tak jakby to miało ją ratować. Niestety, wzrok kobiety stał się przeszywający kiedy rozpoznała te dwie twarze, które wydoroślały przez dwa lata, kiedy zniknęły z tego miasta. Blue chciała uciekać, jednak Woody nie pozwoliłby jej na to. Powinna dumnie nosić głowę niżeli się ukrywać. Wziął jej rękę i splótł z swoją po czym ruszył prosto chodnikiem. Jednak kobieta nie zamierzała zejść im z drogi, założyła ręce na piersi i wbiła wzrok w dziewczynę.
- Co ty jeszcze tu szukasz?! Znowu chcesz kogoś zabić?- obrzuciła ją nagle ostrymi jak brzytwa słowami.- Wytwór diabła... jakie jeszcze masz zamiary... a ty?! - spojrzała wreszcie na Chrisa.- Omamiła cię?! Opamiętaj się! - znowu widziała tylko brunetkę.- Co? Nie udało ci się wszystkich naraz zabić to teraz kończysz całą zabawę? Jeszcze ci mało? Specjalnie zakradłaś się do ich grupy! Nagle wielka pasująca? Dziwne, że twój braciszek wiedział kiedy się zmyć od nich... a może to rodzinny interes? Może to razem zaplanowaliście?!- zaczęła niemal krzyczeć na chodniku niebezpiecznie przybliżając się do dziewczyny. 
           Woody aż nie wierzył w to co się dzieje. Stał oniemiały. Dopiero teraz zrozumiał jak dziewczynie musiało być ciężko po tym wszystkim. Nie dość, że sama przeżyła piekło, widząc niewłaściwe dla nikogo obrazy, to jeszcze całe osiedle miało ją za zabójcę. Niewiele osób wierzyło w przypadek. Niestety.
           Woody nie czekał na więcej. Szarpnął dłoń dziewczyny i wyminął podłą babę. Niemal biegli ale dopiero po kilkunastu metrach słyszał jak chrapliwe dźwięki wydawała Blue. Koszmary do niej wróciły. Bał się na nią spojrzeć, więc prowadził ją prosto do domu. Tam w samochodzie siedział Kyle ale widząc nadchodzącą dwóję wyszedł z niego z wielkim uśmiechem. Dopiero widząc stan dziewczyny oniemiał.
- Coś ty...- zaczął.
- Kyle nie teraz!- warknął Woody i wprowadził dziewczynę do jej domu.- David!- zaczął nawoływać i usadził Blue w salonie na kanapie. Wtedy po raz pierwszy zobaczył jej twarz, w tym stanie. Nie było jej teraz z nimi. Jej oczy były poste. Opłakana, z otwartymi ustami, znowu przeżywała wszystko co ją spotkało. Przetarł swoją dłonią twarz dziewczyny ocierając jej łzy. Nagle jednak zleciał po schodach David i wleciał do salonu.
- Co się stało?- rzucił odtrącając od swej małej siostrzyczki. Usiadł obok niej i przytulił do siebie. Wtedy do salonu wszedł drugi chłopak naprawdę wystraszony tym wszystkim. Po nim znaleźli się rodzice. Była sobota więc mieli wolne. Znali Chrisa bardzo dobrze więc nie zareagowali na jego obecność.
- Byliśmy na spacerze, Kyle pojechał tylko odwieźć perkusje... i spotkaliśmy tą sąsiadkę... zołzę.- zapomniał się dlatego matka dziewczyny spojrzała na niego zdziwiona. Woody przy nich zawsze odzywał się właściwie. -Ta co chciała państwa wyrzucić z miasta...- dodał nieco ciszej. Kyle aż syknął krążąc znowu po holu. Zdawał sobie sprawę, że przeszkadza ale ciekawość go zżera. Woody nie chciał jednak zdradzać całości informacji jakie posiadał na temat Blue chłopakom z Bastille. Dlaczego? Taka była wola dziewczyny.
- Matko...- jęknęła kobieta. Cała rodzina Małej już zdawała sobie sprawę z tego co mogła dziewczyna usłyszeć. Matka usiadła po jej drugiej stronie i zaczęła pocierać jej plecy. Ojciec rodzeństwa krążył po salonie po czym stanął i przyjrzał się perkusiście dość chłodno. Głowa domu zawsze była sympatycznym mężczyzną, ale tylko gdy ktoś robił krzywdę jego córeczce to się zmieniało.
- Chris... wiem, że dobry z ciebie dzieciak ale... to nasz rodzinny problem. Czy mógłbyś wziąć swego szurającego kolegę i jechać do siebie do domu?- zapytał jednak chłopak wiedział, że to nie prośba. Kiwnął do Davida i jego matki, z troską spojrzał na Małą po czym wszedł do holu i wyciągając przyjaciela z domu państwa Grace.
- Co tam się kurde działo?- oczywiste pytanie brodacza gdy tylko Woody odpalił samochód.
- Nie ważne...- westchnął perkusista ruszając szybko spod domu przyjaciółki.
- Jak kurde nie ważne! Ona była w stanie jakby ducha zobaczyła! Kim była ta baba! Molestowała ją za dzieciaka czy co?!- dusił wciąż patyczak.
- Nie! Kyle odpuść! To nie jest bajka ani nic śmiesznego... a ja... Ja nadal nic nie mogę zrobić! Rozumiesz? Wpakowałem ją w gówno, a na niej się odbija... jedyne co mogę to poszanować jej wybór. Ona nie chce aby ktoś się dowiedział i lepiej abyś zatrzymał to dla siebie.- ostrzegł ostro. Było to aż niemożliwe jeśli chodzi o niego. Zawsze miły, niemal cichy. Tutaj wybuchł. A zaledwie moment był w jej świecie.




             Obudziła się w łóżku, westchnęła zerkając na okno. Nadal była noc. Tylko wielki oświetlony zegar był za jej oknem. Nadal dobrze nie spała. Czy dobrze zrobiła wyjeżdżając? A może powinna zostać? Zagryzła dolną wargę biorąc na kolana laptopa. Skype odpalił się jako pierwszy. Po co? Bez różnicy. Może samo natchnienie ją złapie? Odpaliła na laptopie zdjęcia z imprezy u Chrisa. Przechyliła głowę na bok widząc siebie na zdjęciu z jednym z członków Bastille. Jedna wielka niewiadoma.


Przepraszam że dopiero teraz ale dużo rzeczy było za dużo.
Jak zwykle zapraszam do komentowania.
Kocham was <3 :)

8 komentarzy:

  1. A ja kocham Ciebie! <3

    Nawet się nie obrażam, że tak długo trzeba było czekać, bo rozumiem. Ba! Nawet mi to wynagrodziłaś takim rozdziałem.
    Jestem... dumna! Kurde, jak matka z córki, powaga!
    Rozdział fajny, więcej już się dowiadujemy. Ciekawe, ciekawe i nadal trzyma w napięciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamuluś...
      czemu matka z córki?? o.0 Ma...moo?? :D

      Usuń
    2. Tak jakoś...? A jak miałam napisać? Jak Av z Kiliego? *śmiech*

      Usuń
  2. "Pewnie z narzeczonej szybko nie wyjdzie... to znaczy z domu narzeczonej." "Ty też...a nie... ty wolisz trzymać dwie pałki w dłoniach... spoooko" Idealny Kyle. Już wiem, dlaczego na tego brodacza lecę :P
    Kyle za mna tęskni o.o Kocham go! Chociaż jeden xD
    Tak mi żal Blue. Jest taka biedna :( Tak szykanować biedactwo. Nie wierzę, że ona potrafiłaby kogokolwiek zabić. Powiedz, że tak nie jest. No powiedz!
    Na końcu to na pewno wtrącenie Caroliny xD W końcu wyjechała :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blue to taka duszyczka co to za dobrze w życiu mieć nie może :/
      Zabiła raz muchę więc... nie jest bez winy :D

      Usuń
  3. Nadrobiłam!
    Kyle mnie rozwala :D
    Mam nadzieję, że u Blue się wszystko wkrótce ułoży. Nie chcę, żeby cierpiała.
    Dziś krótko, bo leczę weselnego kaca :P

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo weselny kac!
      Ja jeśli chodzi o wesele, mogę pochwalić się, że mam już zarezerwowaną salę na swój ślub! :D
      Staram się aby Kyle był Kylowaty... o ile dobrze go spostrzegam :)
      Lecz się abyś miała siłę na kolejny 11 rozdział :)

      Usuń
  4. Hej , rozdział fajny, ale brakuje mi Daniela ;c Mam nadzieje że w następnym rozdziale będzie wielki powrót Dana i może trochę Blan? :))

    OdpowiedzUsuń