sobota, 20 września 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 35.

 8000! 
Minęło jak jeden dzień.
 Kurczaki aż mi głupio bo nic nie zrobiłam ale
praca :C Wybaczycie?!    
 Ale za to napisałam po 12 godzinach pracy dla was rozdział!     
Oby was się spodobał.        





                                                                      35.


          Śmiali się siedząc obok siebie. Dan zaczął opowiadać jej o swoim dzieciństwie, o tym jak kiedyś z kuzynem stworzyli zespół. Chciał bardzo aby Blue go poznała, jednak ta nadal miała swego rodzaju poczucie niepewności, tego co jest między nimi, a poznawanie jego dalszej rodziny powodowało większy krok. Gdy zamilkli, dziewczyna oparła głowę o mur kamienicy i przymknęła oczy. Była zmęczona, ale niesamowicie przyjemnie czuła się w obecności Smitha. Zapomniała nawet o sprawie związanej z Davidem.
-Blue...- szepnął brunet zerkając na Blum. Widząc wystającą jej dłoń spod koca, ujął ją przez co dziewczyna nieco się ocknęła.
- Przepraszam.-uśmiechnęła się lekko przecierając zmęczone oczy.
- Już chyba czas...- nieco spoważniał i uciekł wzrokiem w stronę panoramy Londynu. Blue zmarszczyła brwi słysząc to.
- Już idziesz?-zapytała nieco zawiedziona, że”już” chociaż była czwarta nad ranem.
- Nie o to chodzi... czas abym ci wyjaśnił.- przetarł dłonią przydługawe włosy, jakby to miało dodać mu odwagi. Blue zamilkła jakby ktoś rzucił na nią zaklęcie. Nie zamierzała mu przeszkadzać, zwłaszcza w tej ważnej kwestii.
- Wtedy odszedłem bez słowa bo... właśnie nie chciałem abyś była tą co musi na mnie czekać. Nie chciałem nawet przez chwilę abyś stała się kimś,  kto zastąpi... no wiesz kogo. Gdybym miał wybór... Nie wybrałem żadnej przygody życia, nie byłaś kimś, kim zapychałem sobie wolny czas tutaj. Nie byłaś odskocznią... raczej stałaś się celem. - spojrzał na nią nagle mając na twarzy wypisany ból tej wypowiedzi. Ból tego, że ją zranił.
- Celem... nie, że jako łowcy... raczej celem w życiu... tym najważniejszym...tym do czego moje drogi by prowadziły- wyjaśnił uważnie.
- Nie miałem nawet cienia wątpliwości co do tego kim jesteś. Miałaś racje, ty stałaś do mnie otworem... ja nie miałem odwagi powiedzenia tak czy nie. A tym bardziej prawa. Myślałem, że dam radę i ty też. No wiesz... ja wrócę do swego życia, ty do swojego... tak jakby tamte chwile niczego nie zmieniły. Kij w oko. Każdego dnia budziłem się i wiedziałem jakim pieprzonym dupkiem byłem i jestem. - zacisnął mocniej jej rękę. Blue oddychała już płytko patrząc gdzieś w bok. Coś w niej rosło po jego słowach.
- I choć nie wierzę... cieszę się, że moim przyjacielem jest Kyle. Namieszał nieźle w mojej głowie, wprowadził chaos ale wiesz... jak się ma bałagan w szafce z ubraniami, to nie ma co składać rzeczy i upychać... trzeba wszystko wywalić aby od początku wszystko zacząć. On wygarnął mi dość dosadnie...Powiedział coś, na co ja sam odwagi nie miałem, aby to powiedzieć na głos. W dodatku wywiad...- westchnął przecierając wolną dłonią twarz.
- Widziałam...- szepnęła dziewczyna w końcu. Dan spojrzał na nią zdziwiony.
- Caroline pokazała mi... widziałam jak wychodzisz i byłeś zły.- odpowiedziała wyjaśniając wszystko zgodnie z prawdą. Smith pokiwał głową.
- Zły to mało powiedziane...- zakpił nieco z tego malutkiego słowa, jednak Blue odebrała to jako ponowne określenie tego, że nie chciał mieć z nią nic wspólnego.
- Nie chciałeś aby wyszło na jaw, że kiedyś istniałam?-zapytała niepewnie.
- Blue... zrozum. Masz coś o czym ja pragnę. Prywatność. Największą cenę, jaką płace za spełnianie swego marzenia to fakt, że nie mogę iść z tobą po prostu do kina, że nie mogę spędzić czasu nie martwiąc się czy nie zostanę przyłapany przez grupę fanów. Ok, jestem im wdzięczny, że istnieją ale... Nie mogę po prostu powiedzieć jawnie co do ciebie czuję w jakimś publicznym miejscu, czy w wywiadzie. Nie chodzi o to jak mnie ludzie widzą... ale o twoje bezpieczeństwo.- Dan tej nocy naprawdę wiele mówił. Widać było,  że doszczętnie to przemyślał i było to dla niego ważne. Zapadła między nimi ciężka cisza. Dan się obwiniał za to kim jest, pierwszy raz żałował, że zaczął spełniać swe marzenia. A co jakby skończył z muzyką? Może wtedy byłoby im łatwiej? Przecież to głównie przez niego pojawiały się problemy.
- Mi starczy jeśli chociaż ja będę wiedziała co czujesz.- odezwała się Blum ściągając z siebie koc. Brunet spojrzał na nią. Na jej ustach panował uśmiech, ten łagodny, ten którego uwielbiał oglądać gdy rano budziła się w jego objęciach.
- Chcę być z tobą... być twoim chłopakiem czy bóg jeden wie czym... czy jak to nazwać. Chcę wiedzieć, że gdy przyjadę i zapukam do twych drzwi to żaden Peter czy inny... nie obejmie cię przy mnie. To znaczy... inny mężczyzna.- aż się skrzywił na same wspomnienie. Blue zaśmiała się nieco jednak milczała.
- Chcę uciekać z Ameryki jak najprędzej byle do ciebie... chcę między koncertami wiedzieć, że zobaczę cię. Nie mogę ci wiele dać bo wiecznie mnie nie ma ale... choć w tych ,małych chwilach chce być całkowicie dla ciebie. -mówił szczerze patrząc na nią tymi jasnymi, niebieskimi oczami z pełną szczerością jak i niepewnością. Był nadal tym jej niewinnym Danem, który uciekał co jakiś czas na bok wzrokiem, który zagryzał nerwowo dolną wargę. Był zbyt przekonujący w tych niewinnych gestach. Blue uważnie wstała z dachówki i usiadła Danowi na kolana obejmując jego szyję ramionami.   
- Dan... - szepnęła prost do jego ucha, a go przeszedł miły dreszcz gdy poczuł jej ciepły oddech na swej skórze szyi. Przytulił ją mocno do swego torsu odpływając na kilka sekund. Jego ukochane sacrum.
- Tak?- odpowiedział niemal sennym tonem.
- Wiesz, że czuję to co ty?- zapytała niepewnie. Oboje bali się użyć tego najważniejszego z słów. Smith wziął głęboki oddech i odsunął się tak by tylko móc spojrzeć w jej brązowe oczy.
- Wiem...-dodał cicho jakby było to ich największą tajemnicą.
             Zaraz po tym oboje już nie mogli dłużej czekać. Usta partnera były zbyt kuszące by rozmawiać. Na nowo rozbudzili to, co przez miesiąc wzajemnie starali sobie wybić z głowy. Zbyt długo nie mogli się sobą nacieszyć w tym momencie. Głodne dłonie Dana znalazły się pod bluzką Blue, dzięki czemu mógł pierwszy raz poczuć jej nagie ciało pod opuszkami swych palców. Mała z stłumionym jęknięcie na ustach odsunęła się od Dana opierając policzek o jego ramię.
- Czas iść spać.- jej głos,  jednak ani trochę nie wskazywał na to jak bardzo jest zmęczona. Mężczyzna od razu się zmieszał uciekając wzrokiem w bok.
- Em... no tak, zasiedziałem się... em... już idę.- zaczął się jąkać. Blue zaśmiała się widząc jego speszenie.
- Nie chce mi się wierzyć, że miałeś tuziny fanek... no wiesz..- poruszała znacząco brwiami,  jednak zamiast go rozbawić ten tylko jeszcze bardziej się zaczerwienił. Dobrze, że z pokoju biła jasna poświata włączonej lampy, bo inaczej nie by nie widzieli.
- Nie ważne... choć.- poprosiła wstając z niego i zabierając koc. Dan zmarszczył brwi ale zrobił to, o co prosiła. Przeszedł przez parapet okna. Blue odrzuciła kołdrę na łóżku.
- Nie odprowadzisz mnie do drzwi?- zapytał zdziwiony.- Bo chyba dlatego mnie tutaj wpuściłaś... abym jak człowiek wyszedł z kamienicy.- tak to on pojmował. 
           Jednak nie Blue. Zamknęła okno i podeszła do niego i pewnym ruchem dłoni odpięła mu pasek od spodni. Oczy bruneta zrobiły się wielkie jak dwa spodki Przełknął z trudnością ślinę, a oddech stał się trudnością. Patrzył na dziewczynę, która majstrowała obecnie przy jego guziku od spodni i całkowicie był zamurowany. No poza pewną jedną częścią jego ciała, która aktualnie odżywała. Blue zadowolona z efektu jaki w nim wyzwoliła, cofnęła się od niego o krok, położyła się po prostu do łóżka.
- Dotąd nie miałeś problemu aby spać ze mną...- powiedziała poważnie, jednak kącik jej ust drżał z rozbawienia. Dan niemal jęknął z bezsilności. Jak mogła tak igrać z jego niewykorzystanym potencjałem, trzymanym niczym dziki zwierz w za małej klatce.
- Nie mam piżamy... więc chyba będę musiał spać nago.- zaczął z chytrym uśmieszkiem, ściągając bluzkę, buty i spodnie.
- Jakoś zawsze bokserki uważałeś za swoją piżamę... niech i dziś tak zostanie.- widziała jak jego uśmiech nadziei znika. 
            No cóż Dan odkąd założył Bastille nie miał w tej strefie żadnych ''NIE” nawet jeśli dziewczynę znał bardzo krótko. Blue kazała na siebie czekać. Jednak dziś i tak dosyć dostał od niej. Ułożył się więc grzecznie w łóżku obok niej, od razu porywając ciało dziewczyny w swe objęcia. Wtulił głowę w poduszkę obok jej włosów trącając nieco jej tył głowy nosem.
- Jestem szczęściarzem bo mam ciebie...- szepnął zamykając oczy. Blue zaśmiała się gładząc opuszkami palców jego ramię, i całą rękę aż do nadgarstka..
- Kim jestem?- zapytała jeszcze przed zaśnięciem
- Moją Blue...- odpowiedział dając jej buziaka w skroń z błogim uśmiechem. Na to czekała tule czasu. Na tym zakończyli rozmowę. Usnęli. Wreszcie czując spokój i swe miejsce na ziemi.



         Było już późne popołudnie kiedy obudził ich nagły dzwonek do drzwi. Blue przeciągnęła się czując na sobie rękę Dana. Ten jęknął coś pod nosem niezrozumiałego, jednak oboje podzielali jedno zdanie: należało zabić tego, kto tak dzwoni. Nim Usiedli na łóżku nagle usłyszeli straszny kwik Caroline. To było jak torpeda dla nich. Wyskoczyli z pokoju i wtedy zobaczyli Caroline w ramionach brodacza. Młoda para nie szczędziła sobie wszelakich uczuć. Dan zaśmiał się obejmując w pasie Blue.
- Moja ukochana Carusia!- pieszczotliwie wymawiał imię swej małżonki Kyle całując co jakiś czas skrawek jej policzków.
- Co ty tu robisz?! Tęskniłam! Ściągaj rzeczy! Idziemy do sypialni! Pewnie na dziwki chodziłeś! Czemu dopiero teraz przyjechałeś?! - rzeka pytań wypłynęła z ust rudowłosej, która sama obecnie stała w piżamie. Blue zaśmiała się i wtedy Kyle zauważył przytuloną do siebie widownię.
- Przyjechałem po tego fajtłapę aby z miłości nie zapomniał o jutrzejszym koncercie!- stwierdził wskazując podbródkiem Carolinie, ową parę. 
Rudowłosa gdy zobaczyła Dana, wstąpił w nią zły duch. Nie było dla nikogo pewne czy się obecnie dławi czy próbuje wymyślić najbardziej wulgarne przekleństwo świata. Jednak zakończyło się na tym, że spojrzała na Blue.
- Caro... nie denerwuj się. Z Danem wszystko już ustaliliśmy. - wyjaśniła Blue w momencie kiedy Smith dawał jej buziaka w policzek stojąc za jej plecami.
- Czy cie zdrowo popierdoliło?- zapytała rudowłosa ruszając ku parze, jednak zatrzymała się w połowie drogi gdy wszystkich dobiegło głośne klaśnięcie. A raczej klaps.
- Ale weszło!- zaśmiał się zadowolony Kyle kiedy rozmasowywał swoją dłoń. Nie ma to jak trafne odwrócenie uwagi od tematu jakim była para.
- Coś ty zrobił!- wysyczała podchodząc do brodacza, któremu momentalnie uśmiech zszedł z twarzy.
- Dałem klapsiaka w twój piękny tyłeczek... w kształtną dupcie mej pięknej żonki!- wyjaśnił, a Blue zacisnęła usta. Znowu byli świadkami ich irracjonalnej kłótni.
- Nie nazywaj mnie tak! Po niego przyjechałeś?! A do mnie przez miesiąc nie było ci po drodze! Nawet mi się już baterie wyczerpały, a ciebie nadal nie było! A co przysięgałeś?!-ryknęła rudowłosa, a Dan i Mała aż zamarli słysząc to wszystko.
- Że wrócę zanim baterie ci się wyczerpią...-powiedział ciszej Kyle, posłuszny jak baranek.
- Wyjdźmy, zanim zaczną mówić o kulkach...- poprosił Dan nie kryjąc swego zażenowania tą sytuacją. Zamknęli za sobą wielkie drzwi i położyli się w łóżku. Dalsza kłótnia tylko się zwiększyła.
- Mam już cię dość! Nie chcę cię! Chce rozwodu!- krzyczała Caroline po czym ofiarą stał się jakiś szklany wazon, który rozbił się o umywalkę.
- A ja mam dość twoich fochów! Poniosło mnie do cholery z tym ślubem!- przekrzykiwał ją Kyle.
- Chce rozwodu!-stwierdziła Caro niemal piszcząc. Dan i Blue spojrzeli na siebie zdziwieni.
- I dobrze! Ja też go chce!- odpowiedział twardo brodacz.
- Fajnie!- rzuciła rudowłosa.
- Też tak myślę!- dolał oliwy do ognia patyczak. Nagle wszystko umilkło. Mała już chciała lecieć zobaczyć czy się nie zabili, jednak Dan jej przeszkodził.
- Może się już godzą... - syknął. 
No tak. U nich to różnie, jednak kiedy usłyszała płacz przyjaciółki aż ją zemdliło.
- Bierz tą pieprzoną obrączkę i znikaj z mego życia.- powiedziała i trzasnęła drzwiami. 
 Brzmiało to poważnie. Zbyt poważnie. Blue znała rudowłosą zbyt dobrze i to musiał być kamień milowy. Blue wyrwała się z objęć Dana i wleciała do kuchni. Tam zobaczyła Kyle'a. Siedział na ziemi trzymając w dłoni plastikową obrączkę, zbyt małą aby była jego. Nigdy by go nie poznała, widząc tą mimikę twarzy, nawet szkliste oczy. Widząc Blue rozkleił się.
- Wyszła.- wyjąkał w spazmach łez. Blum upadła przy nim na kolana tuląc go.
- Kyluś... będzie wszystko dobrze. Jak zwykle się pogodzicie.- gładziła jego plecy. 
Smith wszedł do kuchni i aż go zmroziło. Nie był najlepszy w takich momentach. Jeszcze dla Małej jakoś umiał wykrzesać trochę potrzebnych mocy przy pocieszaniu, ale przy przyjacielu? Na tym etapie, jego męskie klepanie po plecach nic by nie dało. Usiadł jedynie na krześle przyglądając się zmartwionej twarzy swojej dziewczyny.
- Obiecaliśmy... obiecaliśmy sobie... że pomimo kłótni... obrączka będzie... w najgorszym momencie... jak się ściągnie... to....- dławił się w słowach.
- To przez tęsknotę.- tłumaczyła brunetka kładąc policzek na jego głowie. Przyjaciel wtulił się w jej małe ciałko, wycierając przez przypadek nos w jej bluzkę.
- Daj jej czas... porozmawiam, z nią.- obiecała mu.
Po kilku minutach niebieskooki ubrał się, a następnie postanowił odwieźć go do domu swoich rodziców. W planach wraz z Blue mieli zamiar spędzić ostatnie chwile razem, tak jak Dan jej obiecał. Kiedy Simmons i Smith opuścili mieszkanie, Blum próbowała dodzwonić się do Caro, jednak ta nie wzięła telefonu. 
              Po dwóch godzinach niestety musiała wyjść z domu. Znalazła się w parku wraz z Danem, który zaplanował małą niespodziankę. Tego dnia ładnie świeciło słońce, a za kilka godzin miał wylecieć do USA. Wziął Blue na niewielką łódkę po czym wypłynęli na maleńkie jeziorko. To tam spędzili ostatnie godziny razem.
Para jak i smutny Kyle pojechali po tym na lotnisko. Tym razem nie było ustawionego lotu na późną godzinę. Było tłoczno, jednak to Danowi nie przeszkodziło w namiętnym pożegnaniu Blue. Kończąc pocałunki wręczył w jej dłonie kopertę.
- Co to?- zmarszczyła brwi widząc ową rzecz.
- Dwa imienne bilety... dla ciebie i Caro... za dwa tygodnie gramy występ w studiu jednego z show... mamy tam mieć też wywiad przy niewielkiej publiczności. Chcę abyś tam była. - jego wzrok był błagalny.
-Dan... to drogi prezent nie mogę...- chciała oddać mu kopertę jednak ten się odsunął.
- Mam coś specjalnie dla ciebie... ale mogę ci to dać tylko tamtego dnia. Proszę. O nic się nie martw, załatwię wam hotel, wszystko... może pomoże to naszym rozwodnikom... - użył podwójnej karty przetargowej. Blue nie umiała się bronić. Skrzywiła się jednak nie czując się najlepiej przyjmując coś tak drogiego.
- Dan... ale... będzie dziwnie. Zwłaszcza z Chrisem.- skrzywiła się. No tak. Tamta sprawa nie została jeszcze wyjaśniona.
- Co Woody?- zdziwił się brunet.
- Twoje zachowanie miesiąc temu... sprowokowało u niego pasmo wyznań.- cały czas okazywała niezadowolenie z tej sytuacji. Dan nawet nie chował braku zdziwienia.
- Tak myślałem...- zagryzł dolną wargę patrząc gdzieś na bok.
- Myślałeś?- zdziwiła się.
- Blue... jestem facet... i rozumiem zachowanie innych facetów.-westchnął przeczesując włosy.- Wiedziałem co czuje... - dodał nieco smutno. No tak, był w podobnej sytuacji co Blue. Oboje znali uczucia Chrisa ale też znali to co do siebie czuli. Wtedy usłyszeli głos kobiecy z głośników. Kyle pojawił się z naciągniętą czapką na głowie, prawie niemal do oczu.
- Czy jestem już w trumnie?- zapytał smutnym głosem. Blu przytuliła go ściągając z niego owa czapkę.
- Niedługo będziesz w niebie, wraz z swoją anielicą.- dodała przekonywująco dziewczyna, a w brązowych oczach zauważyła nadzieję. Kyle przytulił ją na pożegnanie mocno.
- Dziękuję...- szepnął.
- Ja tobie też...- odpowiedziała patrząc na Dana. Zaraz po tym patyczak oddalił się. Została sam na sam z wokalistą Bastille. W sekundzie znalazła się w jego objęciach.
- Dwa tygodnie.- powiedział zaciskając ramiona na jej ciele.
- Dan... - głos jej się załamał.
- Co jest Mała?-zapytał zerkając na nią.
- Ja cię....
Nagle z głośników znowu było słychać komunikat, który zagłuszył jej głos. Dan pocałował ją namiętnie pocałował i pogładził jej policzki. Była zrezygnowana, że nie usłyszał to słowo, on jedynie się uśmiechnął.
- Poczekaj dwa tygodnie... błagam nie powtarzaj.-poprosił patrząc jej wyczekująco w oczy. Blue posmutniała ale pokiwała głową. Jęknął zdając sobie sprawę ze musi iść.
- Poczekaj... tylko tyle. - dodał znowu ją całując po czym odsunął się.
- Idź.- poprosiła zdając sobie sprawę że zaraz się rozpłacze.
- Nie chce...
- Ale musisz...
             Dan pokiwał głową po czym odszedł. Blue otarła kilka łez pierwszej oznaki tęsknoty. Odeszła idąc do taksówki. Wtedy jej telefon zaczął jej wibrować. David. Odrzuciła połączenie. Nie teraz. Nie on. Kłamcy są na ostatnim miejscu. Pierwszy cel- znaleźć Caroline.



Co wy na to?
Jak się podoba?
Jutro postaram się kolejny napisać :)
Następny tydzień może być kruchy bo chodzę na nocki :C
Ale dla was będę walczyć!
Obiecuje na następne tysiące zrobię coś specjalnego!
:)
PS.
Kocham was moje kochane!
No i dziękuję, że ostatnio tak pięknie komentowaliście *_*
Moje serduszko pykało tak mocno <3

15 komentarzy:

  1. O KURWISZON. Ty mnie kiedyś zabijesz! Zawału serca dostanę! Na początku, kiedy Blan gadali na dachu zrobiło mi się tak ciepło na sercu, że w końcu wszystko sobie wyjaśnili i wszystko wróciło do normy, później, jak Blum kombinowała przy jego spodniach, myślałam, że opierdoli mu kolbę. HAHAHAHAHAHA XD no, ale dzielna Blublusia, skończyło się na spaniu! :D kiedy czytałam o tym, że ktoś dobija się do drzwi (nie wiedząc czemu) zaczęłam płakać ze śmiechu XD już wiedziałam, że to Kyle! No i jak zaczęli się kłócić - najpierw się śmiałam, a potem tak bardzo smutełeg. :( i szkoda mi Kyle'usia, moj słodziaczek biedaczek :( ale wierzę, że pogodzą się z Caro! Musi tak być :c no i pożegnanie... ;_; aż mnie serce zabolało jak pomyślałam, że rozstają się na dwa tygodnie.. Ty mnie potrafisz rozstroić emocjonalnie, gratuluję! :D rozdział - CUDO. ALE TO JUŻ NORMA, TYLE SŁODKOŚCI JUŻ POWINNAŚ SIĘ PRZYZWYCZAIĆ XD OFICJALNIE MOGĘ STWIERDZIĆ, ŻE JESTEM UZALEŻNIONA OD TWOJEGO FF. DZIĘKUJĘ ZA TE PIĘKNE EMOCJE.
    ~ wierna fanka Ania c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahah serio?Myślałaś, że Blue mu zrobi... błahahaha niedoczekanie twoje i Dana :D
      Udało mi się kolejny raz zadziałać na twoje uczucia i emocje :)
      I chyba jednak nigdy się nie przyzwyczaję, że akceptujecie co piszę... zawsze boję się zerknąć na komentarze czy czasem nie ma hejtu.
      A tu coś miłego i takie <3 :) moje marzenie się powoli spełnia. :)

      Usuń
  2. Nareszcieee! Boże .nareszcie wszystko między nimi jest okej , czy ja śnie ? Dan tak bardzo fbeubdwdboid aww *.* czemu on musi być taki słodkim skurwysynem? Boże dopomóż bo nie wierze.... i oczywiście myślałam że padnę jak Blum odpinała mu pasek a on...muu...mały Smith..no ten tego.Wziął ją na dachu, a raczej na dach - jeju bez skojarzeń-i gadali, okej ale od kiedy Dan jest taki wygadany i to jeszcze co do swoich uczuć? Czyżby zmiana, na lepsze ? zebrał dupę w troki, poniekąd dzięki Brodaczowi i nareszcie wyznał to co czuje, aż słodko mi się zrobiło. Gdyby tak sobie wyobrazić że mówi to...ohh God I have to stop.....- mniejsza o to kuźwa! Ona jest znów jego Blublusią ! Fuck them ! Ciekawe na jak długo? Czy będzie to jak mówił mój pilot z Berlina * Młoda para zawiesza kłódkę na moście miłości,kluczyk oczywiście wyrzucają do wody i to wszystko bajecznie,pięknie trwa aż do pierwszej,większej kłótni.....* więc huhu ciekawe , jak to szczęście będzie trwać ...hyhy ile rozdziałów dajecie ? Oby jak najdłużej ....jestem jak z waty i nie wiem jeszcze czy to przez rozdział,czy to przez to że się chyba nie najlepiej czuję.... wracając do sedna komentarza(który jest krótki i wcale go nie ma na liście komentarzy) too wiedziałam że napięcie znów się pokłóci, Boże myślę że Caro jest trochę niezrównoważona i stabilna emocjonalnie , ale nie mnie to oceniać, ty tu jesteś psychologiem...ale gdybym to ja poślubiła Kyla , to bym nie dała mu rozwodu nawet siłą , nic,nic .... Wracając do Blan , nareszcie spędzili ze sobą trochę czasu i nareszcie pożegnali się na lotnisku jak powinni za pierwszym razem..ich miłość jest taka...*.*....ale nie pozwól by zrobiła to się tak jak u Caro i Kyla.Wręczył jej bilety by przyjechały z rudą razem do USA , ona mówi jak typowa dziewczyna ohhh...Dan weź przestań to jest za drogie , nie musisz ....a wśrodku ohh pizz, dawaj i nie gadaj biere to i zikam hahhah żartuje , chyba.Mam chyba tempercie serio.....jak umrę to wiec że jestę wierną fanką tego fan fikszon.I kocham wywoływane u mnie emocje przez twoje opowiadanie ,a raczej pisanie.Masz wyobraźnię Kamcia i myślę teraz że nawet jeżeli bym się nie podpisywała to byś wiedziała od kogo jest ten komentarz. Znamy się nie wiele bo może z miesiąc ale znasz moje komentarze, chaotyczny styl pisania itp....Powracając do wąntku i celu komentarza- o ile można to tak nazwać- kiedy Dan nie chciał iść do samolotu ale musiał to ohh *.* gdyby tak chętnie został w Polsce .....Ostatnio zastanawiałam się nad jednym , Dan i ogólnie Will,Kyle i Woody w szczególności Woody, bo to on mówił że polscy Fani najlepiej pachną ....ale skąd on wiedzą skoro nie wychodzili po koncertach do nas i pod jakim względem oni to wywnioskowali ..what the ?może że ich pot wydzielony podczas koncertu, który unosi się w powietrzu sali koncertowej nie śmierdzi a pachnie fiołkami ? O.o ohhh...GOSH..idę sobie zmierzyć tempecie , bo nie wiem co się dzieję al dziwnie się czuje , ciii to uboczna reakcja na rozdział ? mogłaś napisać jakiś warning !że rodział wywołuje drętwienie szarych komórek i ciało z waty ...dobra kończę ,ale jeszcze napiszę że Oczywiście że rozdział mi się podobał , jestem ciekawa jak będzie za dwa tygodnie *.* kiedy dziewczyny pojadą do muricy....Weny życzę , pomysłów czasu na to wszystko bo wiem że teraz kiedy pracujesz, masz mniej czasu , a wiem,bardzo dobrze wiem jak ważny jest dla Ciebie ten blog ;) Damy radę ,w spieram Cię i wiesz o tym ;)
    Kocham Aneta ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetko ja się kiedyś popłaczę.
      Pamiętaj siostrę moją wszędzie rozpoznam. Jak zobaczyłam komentarz to już czułam ciepło. Tyyyyle słów, tyyyyle dobroci... aż czuję się malutka w wielkim uścisku tego komentarza! Dziękuję! Kocham cię wiesz?! Będę dla was się starać pisać ile mogę! :) I kuruj się! :*

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. też Cię Kocham żabo ;* Ale pamiętaj byś nie robiła nic ponad swoją siłę.zdrowie. Ta bardzo zagalopowałam się o Danie i Blum że zapominałam nawet słowem wspomnieć o gejowskich zapędach Davida , to temu nie lubił Dana, i nie chciał by Blum z nim była ! Sam chciał go bzyknąć , bo kto by nie chciał bzyknąć Dana....I nie ryczaj przeze mnie , powinnam być dla Ciebie osobą która daje Ci wiele radości ,a nie wiele powodów do płaczu <333

      Usuń
    4. TAAAAAAAA.... zdrowie...
      coraz bardziej wątpię abym napisała ten rozdział :C Chyba zrobię go jutro od rana :/ ni wim :C

      Usuń
  3. DOKŁADNIE WSZYSTKO TO, CO NAPISAŁA OSÓBKA WYŻEJ POKRYWA SIĘ Z MOIMI MYŚLAMI! Nie byłoby sensu pisać tego samego haha. Na prawdę, na prawdę ten rozdział ma w sobie to COŚ. Zrobiło się tak inaczej, tak pięknie, ale troszkę źle(ze względu na tych kochanych rozwodników hahaha). Za cały rozdział, BRAWO! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo *_*
      cudownie to czytać zdając sobie jaka wyczerpana byłam pisząc to *_* kluczyk do mojego pisania! pisać po 12 godzinach roboty! rozwaliłam system! :) Dzięki :) Rozwodniki takie złe! :)

      Usuń
  4. Yeeeeeeeeeees!!
    Kurde, nie wiem co napisać, tyle emocji było w tym rozdziale radość, smutek i w ogóle wszystko! Aż brakuje mi słów! ♥
    Muszę przyznać, że brakowało mi Blan'a!
    Cudowny, cudowny i jeszcze raz przecudowny rozdział!! ♥
    Czekam na więcej. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś wieczorkiem/nocy będzie kolejny rozdział! :) Będzie Blan i wieeele innych :) I mam nadzieję, że znowu dla was będzie coś miłego. :)

      Usuń
  5. Ayyyyy wreszcie jestem tutaj i piszę komentarz!
    Po pierwsze gratulacje 8000 wyświetleń!
    Dalej... jestem pełna podziwu dla twojej kreatywności. Dan jest tu takim małym.,.. małym... no kurde taka denerwująca, kochana istota! Historia Blue też jest ciekawa. Paring Kyle'a i Caro... DACZEGO TA CARO TAK RANI BIEDNEGO KOCHANEGO KYLE'A PRZECIEŻ TO MI ŁAMIE SERCE NO LASKA ON JĄ KOCHA, A ONA MU TAKIE BOSZE, BĘDĘ TUTAJ PŁAKAĆ, TYLE ZŁA, TYLE ZŁAAAAAA (i tak ich kocham ugh) I Will i Woody, wszyscy są wspaniali i czekam na więcej, na ten wywiad i już ja wiem co planuje ten głupi Dan, ale znając ciebie, stanie się coś strasznego i znów złamiesz nam serce!
    Innymi słowy: luv ya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Caro to pizda! ma siostrę pizdę... to rodzinne :D Musiałam popsuć jej wizerunek... nosz kurna :D Jestem taka zła :)
      Oj złamię... niestety :/ ale będzie dobrze! obiecuję!
      Ja ciebie kocham! :)

      Usuń
  6. Co jak ,co ale ja bym chciała kiedyś z tego film ;33
    Bez kitu xD
    A co do rozdziału to jak zawsze zaskakujący (jak dla mnie xD) bardzo mi się podobał ;3
    Oby tak dalej ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo film na podstawie Koralika *_______* ja też chce! Ja będę grała Blum! *chuj że jestem wysoką, blondynką o niebieskich oczach!* i Dan... *_* łoooho kurwiaszki! :D

      Usuń