25.
Blue otworzyła oczy i pierwsze co
napotkała, to biały sufit z niewielkim żyrandolem. Było już
jasno. Pierwsza myśl sprawiła, że uśmiech pojawił się jej
na ustach. Nie była w szpitalu! Znowu jest wolna. Z westchnięciem
odwróciła się na bok i wtedy zobaczyła chłopaka. Spał w
czerwonej pościeli, z rozczochranymi włosami.Usta miał lekko rozchylone, a ręce położone, jakby właśnie się poddawał. Blue widząc go z
takim spokojem wyrysowanym na twarzy, z delikatnym zarostem na policzkach, poczuła
dziwne ciepło. Uśmiechnęła się nie panując nad swoją mimiką.
Był przystojny. Z tą myślą oprzytomniała. Nie mogła tak myśleć,
ale dlaczego? Niepisany regulamin znajomości z Danem? Być może.
Bała się że w momencie kiedy spojrzałaby na niego jak na
mężczyznę mogłaby stracić z nim kontakt. A co jeśli znowu by
uznał że coś knuje? Nie, nie mogła. Wstała bezgłośnie z łóżka,
ścieląc je przy okazji. Wyszła z pokoju wraz z swym bagażem i
poszła do łazienki. Prysznic, poranna toaleta i już była gotowa.
Wciągnęła na siebie czarne spodnie i brązowy sweterek, dzieńzapowiadał się bardzo chłodno. Na stopy włożyła włochate
skarpetki i tak zeszła na dół. Włosy, choć mokre, miała
związane w niedbały kok, który wiązała wchodząc do kuchni. Tam
spotkała Chrisa, który jadł płatki śniadaniowe, przykładając
pudełko do ust i „wsypując” do nich zawartość.
- Smacznego...- powiedziała kiedy
pudełko było już opróżnione. Woody zaśmiał się i popukał po
brzuchu.
- Coś tam wpadło... zrobisz
jajecznicę tą co zawsze?- zapytał niczym dziecko siadając przy
stole.
- Łakomczuchu! Nie zmieścisz się
w garnitur na ślub Willa.-wytknęła na niego język zgrywając
się. Podeszła do wielkiej lodówki państwa Smith i wyciągnęła
dziesięć jajek, cebulę, masło i boczek. Patelnia już leżała
na kuchence. Blum wzięła się już do pracy.
- Aj tam, kochanego ciałka nigdy
za dużo!- zaśmiał się i jednak podszedł do szafek kuchennych by
wyciągnąć talerze i sztućce.- A właśnie... nie poszłabyś ze
mną na ślub Willa? I tak nie mam z kim iść, a ty to chociaż
fajna partia by się pokazać w tamtym gronie.- Powiedział ni to
poważnie dając jej kuksańca w bok.
- Woody!- zaśmiała się tnąc
boczek.- Dobra partia... i kit... - wzniosła oczy "ku Bogu" i śmiała się głośniej.
- A co miałem powiedzieć? No
jesteś ładna, nie wysoka, nie pijesz za dużo...idealna na wesela!
A może złapiesz welon?
Woody był jak taki starszy brat,
w dodatku kiedy się do niej tak uroczo uśmiechał nie umiała mu
odmówić.
- Ok! Ale obiecaj, że nie będziesz mnie chciał
pocałować!- oburzyła się na niby, ale Woody wiedział do czego pije
i zaczął się śmiać.
- Sama będziesz jeszcze chciała! Po
alkoholu robię się królem parkietu!- ostrzegł opierając się
koło niej o szafkę. Blue zaczęła ciąć cebule i nie trzeba było
długo czekać, aby popłynęły jej łzy od tego zapachu.
- Już czuję potrzebę!- zaczęła
ciągnąć nosem udając rozpacz, w dodatku te łzy! Musiała być
przekonująca. Jednak oboje zaczęli się śmiać.
- Daj już to dzieciaku...- westchnął
Woody krojąc za nią cebulę. Blue dzięki temu mogła włączyć
gaz i położyć na patelni masło. Kiedy Chris pociął
resztę cebuli, ona zaczęła gotować pełną parą.
W tym momencie
chłopak poszedł do ubikacji. Blum pozwoliła sobie ponucić jakiś
stary hit z radia, który od kilku dni krążył jej po głowie.
Wtedy nagle tuż za jej plecami pojawił się Dan, zerkając jej
przez ramię.
- Czytasz mi w myślach z tą
jajecznicą.- westchnął zadowolony jednocześnie biorąc głęboki oddech. Ona aż podskoczyła z kwiknięciem, kiedy
go usłyszała.
- Wredny jesteś!- jęknęła
odwracając się do niego lekko, jednocześnie mieszając jajecznicę.
Dan zaśmiał się i usiadł na szafce obok gazówki.
- Woody już wstał?- zapytał, a
Blum jedynie pokiwała głową wyłączając ogień i wykładając
jajecznicę do miski.
- Chris śniadanie!- zawołała
kładąc wszystko na stole. Dan usiadł razem z nią, a zaraz pojawił
się drugi chłopak. Zaczęło się grupowe konsumowanie jajecznicy. Blum,
widząc jak chłopacy wsuwają uśmiechnęła się wesoło,
- Czuję się jak samotna matka
wychowująca dwóch synów.- stwierdziła wtedy obaj na nią
spojrzeli. Woody uśmiechnął się i zaczął mlaskać jak dziecko,
ale Dan za to zmarszczył brwi.
- Czemu mam być dzieckiem?-
zapytał oburzony.
- A kim niby chcesz być?-
zapytała chwytając kawałek chleba w rękę.
- No chyba oczywiste, że tatą! -
stwierdził poważnie jednak kącik jego ust zadrżał.- Poza tym...
spaliśmy w jednym pokoju, to zobowiązuje... Żonko! - dodał z przekąsem.
- Spaliście w jednym pokoju?-
zdziwił się Woody, odkładając sztućce. Blum patrzyła to na
jednego, to na drugiego nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Chrapałeś jak borsuk! W sypialni rodziców wszystko słychać, a pokój Fran jest zakluczony.-zaśmiał
się Dan.
Woody jednak nie wydawał się
wcale z tego zadowolony. Spojrzał na przyjaciółkę, a następnie
na Smitha. Blu poczuła niemiły dreszcz przez to wszystko. Napiła
się soku i postanowiła zmienić temat.
- Kiedy mnie odwieziecie?-
zapytała zmieniając temat.
- Planowałem tak zaraz po
śniadaniu...- stwierdził Dan
- Może lepiej ja ją odwiozę?
Masz trochę pracy w wytwórni...- wtrącił się Woody nadal
marszcząc brwi.
- Nie ma potrzeby, dam radę
obrócić.- od razu zaprzeczył wstając od stołu. Mała nie
rozumiała tego co tu się działo. Jakaś walka kogutów? Dan
wstawił swoje naczynia do zmywarki.
- Dzięki Blum, było pyszne...
idę teraz się wykąpać. Jak wysuszysz włosy to pojedziemy...-
stwierdził i zaraz ruszył schodami do góry.
- Co to miało znaczyć?- syknęła
do Chrisa, który stukał palcami w blat.
- Bronię cię po prostu...-
skwitował wstając z krzesła i tak jak Dan schował naczynia.
- Przed Danem?- mówiła ściszonym
głosem, aby przypadkiem tamten nie usłyszał.
- Wybacz ale nie mieszkałaś z
nim tyle czasu co ja...
- No ale co to ma wspólnego?
Woody westchnął bezsilnie siadając
znów obok dziewczyny. Chwycił jej dłoń i pogładził ją.
- Dan... jest facetem.- widząc
minę Blue, która już chciała coś powiedzieć zatrzymał ją
ruchem dłoni.- Mamy tam jakąś swoją sławę, piszczące
fanki...Jest wolny i ujmę to metaforą. Lubi zawierać nowe
znajomości z fankami.- było widać, że źle się czuł w
wyznawaniem takich rzeczy. Blum wzięła swoją dłoń marszcząc
brwi. A więc dlatego poprzedniego dnia w szpitalu tak zareagował.
Podświadomie wytknęła mu prawdę. Zagryzła dolną wargę
analizując to.
- Dlaczego mi to mówisz?-
zapytała nie patrząc na przyjaciela.- Nie ślinię się na jego
widok, nie lepię do niego rąk, ani on do mnie... więc po co?
-Chce abyś wiedziała jaki był
Dan, w razie czego. Nie trzeba być filozofem żeby zobaczyć,
że coś się kroi. - stwierdził po czym wstał z krzesła i ruszył
do salonu.
Blu siedziała próbując to zrozumieć. Myślała, że w
stosunku do Dana zachowuje się podobnie jak do Chrisa czy Kyle. A
tu takie coś. Aby nie myśleć pochowała resztę naczyń i garnków
do zmywarki, którą włączyła. Zaraz wolnym krokiem udała się na
piętro. Ciągle próbowała rozgryźć to co mówił do niej Woody,
ale nie umiała. Owszem spędzała z Danem więcej czasu, mieli miłą
relacje, ale aby była brana przez kogoś z boku jako kandydatka do
kolekcji Smitha? Skrzywiła się, naciskając klamkę od łazienki i
wchodząc do niej bezceremonialnie. Znowu kwiknęła, widząc Dana
owiniętego białym ręcznikiem, jednak kompletnie nie wytartego z
wody. Dan zaśmiał się widząc jak stoi wmurowana i nie potrafi
wyjść z łazienki.
- Nie krępuj się... ja już
skończyłem.- powiedział nadal mając na ustach perfidny
uśmieszek, jakby był nawet z tego zadowolony. Blum mrugnęła
kilka razy odzyskując świadomość.
- Ach... tak..- jęknęła
ruszając ku suszarce, która wisiała koło lustra. Starała się na
niego w ogóle nie patrzeć. Miała ze sobą szczotkę, którą od
razu użyła na wilgotnych włosach. Dan w tym czasie majestatycznie
wycierał swój tors i włosy zerkając na nią co jakiś czas.
- Przestań!- nakazała próbując
być poważna i patrząc jedynie w swoje odbicie. On jednak miał
inne plany. Stanął za nią i pożyczając jej szczotkę do włosów,
którą właśnie odłożyła i zaczął się czesać.
- Nie wiem o co ci chodzi...-
stwierdził zagryzając dolną wargę. Blue zaśmiała się sięgając
po suszarkę. Włączyła ją biorąc głęboki oddech, przez który
miała spoważnieć. Na marne. Dan nie odpuszczał ciągle się w
nią zaczepiając.
- Jesteś jednak wredny!-
przekrzyczała warkot suszarki.
Ten jedynie uszczypnął ją w
biodro i wyszedł zadowolony z łazienki. Mała odetchnęła z ulgą
śmiejąc się przy tym. Patrząc w lustro zobaczyła rumieńce,
które dostała na policzkach. Zacisnęła usta. Najprędzej powodem tego jest
ciepłe powietrze.- wymyśliła na poczekaniu. Zaraz wyschły jej
włosy, ale szczerze bała się wyjść z łazienki, aby nie spotkać
czasem znowu Dana bez ubrań. Pierw uchyliła drzwi, nasłuchując
czy nikt tam się nie plącze. Pusto. Przechodząc holem, obok
pokoju Dana usłyszała jak sobie śpiewa.
- Już jestem gotowa... -
krzyknęła krótko i aby czasem nie otworzył drzwi, wraz z swym
bagażem, który stał w holu, zeszła do salonu dość szybkim krokiem. Tam ubrała na swe nogi czarne kalosze. Chrisa nigdzie nie
było. Zaraz za sobą usłyszała kroki. To Smith schodził po
schodach, podrzucając w dłoniach kluczyki od samochodu.
- Jedziemy?-zapytał, zaczesując
jedną dłonią swoje mokre włosy.
- Przeziębisz się.
- Bzdura... w dodatku, jak myślisz
skąd bierze się ta zniewalająca fryzura?- zapytał po czym z
zadowolona miną pokiwał głową.- Tak, to zasługa takiego
traktowania włosów.- zacmokał po czym zaśmiał się biorąc jej
bagaż. Wyszli zamykając dom i wsiedli do samochodu.
- A co z Chrisem?- zapytała
zapinając pasy.
- Pewnie pojechał do mieszkania
Caro...- wzruszył ramionami odpalając samochód.
I ruszyli. Droga z Londynu do
miasta gdzie wychowywała się Blum, nie zajmowała więcej niżeli
godzina. Co więc robili przez ten czas? ''Bili'' się o to jaką
stację muzyczną będą słuchać. Kompromis padł na BBC1. W
reklamie pomiędzy piosenkami, nagle padła reklama „My playlister”.
Aż zdębiała słysząc głos Kyle i Dana.
- Będziecie puszczać swoje
piosenki?- zapytała zdziwiona, jednocześnie pogłaśniając tą
krótką reklamę.
- Dziś o 21.- dodał niemal w tym
samym czasie co Dan w reklamie. Blue zaśmiała się,
zapamiętując aby włączyć owe radio o tej godzinie.
Nim się obejrzała już byli pod
jej domem. Serce aż jej ścisnęło się z radości, że wróciła w
końcu. Ile jej nie było? Kilka ładnych tygodni.
- Moja Wicia pewnie mnie już nie
pamięta.- stwierdziła wysiadając z samochodu.
- Wicia?- zdziwił się.
- No królik...- wyjaśniła
podchodząc do drzwi wyjściowych i otwierając je.
Była pewna, że
nikogo nie ma. Rodzice ostatnio spędzali całe dnie u babci. W salonie
zobaczyła klatkę z swoim królikiem, którego przywiozła z
Francji. Otwarła ją i wyciągnęła szaro-biało-czarnego królika
z brązowymi oczami.
- Malutka! Pani wróciła.-
pocałowała istotkę w małą główkę i od razu zdała sobie
sprawę, że nadchodzi zima. Skrzywiła się czując na wargach
futerko zwierzaka.
- Lepiej nie zbliżaj się z tym czarnym sweterkiem. No chyba że chcesz mieć go okłaczonego.-
uprzedziła widząc jak Dan już podchodzi do niej z wyciągniętą ręką. Odłożyła
królika na dywan, aby mógł sobie pohasać. Chłopak podał jej
jakąś teczkę.
- Tutaj są twoje recepty i te
wszystkie papiery, które dostałem w szpitalu przy wypisie.- dodał. Blue
przejęła je, otwierając ową teczkę i przeglądając wszystko
dość szybko.
- Jakim cudem je dostałeś? Nie
należysz do rodziny...- stwierdziła cicho skupiając się na
czytaniu tego co tam zapisali.
- Po tylu dniach stwierdzili, że
jestem kimś jakby z rodziny.- uśmiechnął się nieśmiało,
wkładając ręce do kieszeni.
- Jakby?-zapytała unosząc wzrok
na niego. W jego policzkach zrobiły się przemiłe kreseczki, kiedy
się tak uśmiechał.
- No... uznali, że tak jakby
chłopakiem...- zacisnął usta próbując znowu nie szczerzyć się
jak wtedy w łazience.
- Ah... a ty za pewne tego nie
prostowałeś?- zamknęła teczkę i próbowała być poważna ale
nie umiała. Przegrana uśmiechnęła się zaciskając wargi.
- A niby po co?Mi to tam nie
przeszkadza...- skwitował to wzruszeniem ramion, które miało
dodać temu zdaniu niezobowiązującą nutę.
Jednak jego oczy
zostały wesołe i dziewczyna zauważyła w nich dziwny błysk.
Stali tak chwilę wpatrując się w siebie, aż Blum przeszły ciarki
i spojrzała gdzieś na bok. Dan zareagował chrypnięciem. Oboje
zaczęli się zachowywać, jakby chwila nie miała miejsca. Blum
ruszyła do kuchni, a Smith zaraz za nią powolnym, wręcz leniwym
krokiem.
- Wiesz Blum, miałem cię prędzej
o to pytać... Za dwa tygodnie jest ślub Willa, i czy nie
chciałabyś pójść ze mną jako osoba towarzysząca?- zapytał
opierając się o framugę drzwi. Blue aż się lekko skrzywiła
stojąc do niego tyłem.
- Będę świadkiem, no i wiem, że
będziesz trochę sama siedzieć w czasie uroczystości. Będzie
jednak Kyle z Caro i Woody... na pewno się tobą zaopiekują... -
mówił łagodnie z wielką nadzieją w głosie. Zacisnęła rękę
w pięść czując jak jej się żołądek ściska.
- Nie mogę Dan.- powiedziała
ciszej niżeli planowała. Odwróciła się do niego przodem z żalem
w oczach.- Chris wyprzedził cię rano...Już mu obiecała.-
widziała jak jego twarz się zmienia. Jak opuszcza wzrok na podłogę
i przeczesuje palcami włosy. Było jej smutno, że musi mu odmówić.
- Ej ale spokojnie i z tobą
potańczę...- dodała próbując dodać mu otuchy.
- Tak... jasne...- odpowiedział
jąkając się nieco. Nie patrzył na nią co zabolało. Przed
chwilą razem się tak dobrze bawili. Podeszła do niego nabierając
głęboko powietrza. Dotknęła jego policzka dłonią, aby na nią
spojrzał.
- Nie bocz się jak dziecko...To,
że nie idę z tobą znaczy tyle co fakt, że nie będziesz mieć
krawatu w kolorze mojej sukienki.- uśmiechnęła się, opuszczając
jednocześnie dłoń. Dan zaśmiał się.
- Racja...- westchnął prostując
się. Przez to był od niej jeszcze bardziej wyższy.
- Jeśli nie możesz iść ze mną
na ślub to... umówisz się ze mną w weekend?- zapytał szybko,
ucinając końcówki słów. Chciał jak najszybciej to powiedzieć,
aby czasem nie stchórzyć. Brunetka pierw zrobiła wielkie oczy ale
zaraz się uśmiechnęła kiwając głową na zgodę. Momentalnie
Smith odzyskał wiarę w siebie i na jego twarzy pojawił się
szczery uśmiech, a oczy odzyskały znajomą dziewczynie iskrę.
- To ja...ja dam ci znać o której
po ciebie przyjadę...- zaczął znowu się jąkać. Było to tak
urocze, że Blum zaśmiała się lekko.
- Chyba dziś masz dużo pracy...-
przypomniała mu.
- Ah... tak... - ruszył nagle ku
wyjściowym drzwiom.
Blue ruszyła za nim uśmiechając się
szeroko. Wyszedł z domu ale w połowie trawnika stanął i odwrócił
się przypominając sobie, że o czymś zapomniał. Wskoczył trzema
krokami na ganek, gdzie stała dziewczyna i złożył na jej
policzku krótkiego buziaka. Uśmiechnął się do niej i wrócił
do samochodu, jakby dostał skrzydeł.
- Pamiętaj... dziś o 21!-
krzyknął wsiadając do samochodu uradowany jak małe dziecko. Blue
z trudem łapała oddech, nie wierząc w to co się działo. Oparła
się o drewniany taras patrząc jak Dan kiwa jej ruszając
samochodem. Szybko zniknął jej z oczu. Wróciła do domu,
zamykając za sobą drzwi. Usiadła w salonie, gdzie kicała Wicia i
dopiero teraz dotarły do niej myśli.
Umówiła się na randkę z Danem.
No i stało się...
Zbiorowe piski i kwiki
za 3...2...1... :D
Podjęłam wyzwanie związane z randką Blan,
to tak jakbym miała na siebie wylać wiadro wody! :D
Trochę długo szło mi pisanie ale jest.
No ale wynagrodziłam wam to
prawie nagim Danem,
więc chyba mi wybaczycie? :D
Zapraszam do komentowania!
Pozdrawiam was kłębuszki :)
Miłego czytania!
*to powinno być na górze ale trudno :D*
Wasza Tumburulka!
No widzę, że akcja się rozkręca...podoba mi się to! Mam nadzieję, że następny rozdział będzie dłuższy bo ten mi się jakoś za szybko przeczytało niż zwykle. Cóż, co tu dużo mówić: ŚWIETNE! czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuńWciągasz nosem te moje rozdziały :D
Usuńten ma 4 strony A4 więc większy niż moje początkowe :D
W następnym postaram się dać więcej.
No i cieszę się, że się podoba :D
Dzięki za dobre słowa! :)
Dan samym ręczniku... tyle szczęścia *^*
OdpowiedzUsuńTa Blu ma za dobrze... Jeden przystojniak sie o nią martwi, jest dla niej, jak brat, a drugi ociekający seksem własnie zaprosił ją na randkę... ŻYCIE NIE JEST FAIR ;-; xDD
hahahaha :D problem w tym, że właśnie jest dla niej jak brat :/
UsuńNo nie jest Fair ! Też się oburzam! Mi by jeden wystarczył! o! :D
Dan w ręczniku *0* Randka Blan <3
OdpowiedzUsuńJejuś... muszę zwolnić tempo abyś mi na zawał nie padła! :D
Usuńoooooo.....Boże,Boże,Boże,Bożenko...... nie no ja twierdzę że miał być dziki seks w łazience z Danem a tu nic zero - nie no żartuje .
OdpowiedzUsuńRozdział jest hmmmm.....jak by to określić by Cię nieee urazić ....masakrycznie ,zajebiście,powalająco cudowny w skrócie Matko Bosko nareszcie się umówili -wygrałaś życie , znaczy pomysł(?) mój komentarz (?) whatever
nananana,zobaczyć Dana rano aaaahh , marzenie każdej fanki *. * rozczochrany Dan i to do tego w czerwonej pościeli (ja to bym przynajmniej napisała że niebieska w samolociki albo z bobem budowniczym - taką jak mają dzieci *.* )
Patrzę Blum bawi się w mistrza kuchni , każdy wie że na kaca najlepsza jest jajeczniczka - czy któryś z nich cierpiał na kaca ? chyba niee? Dan przynajmniej na takiego nie wyglądał.Woody zaprosił Blum na wesele ,ale,ale,ale czy on do niej coś czuje , tak się właśnie zastanawiam ? ehhhh..co ja mam się z moimi myślami i do tego ta sprzeczka kto odwiezie Blum, i reakcja Wooda jak dowiedział się że Ona i Dan spali w jednym pokoju , upsss...weź niech sobie Woody znajdzie Chrissy przypadkowo , np.niech poznają się na Willa weselu. nie wiem co kol wiek , kocham Wooda ale to Dan ma być z Blublusią. Dan i Blum w łazience ! *.* mi to by kopara opadła musiała bym zbierać z podłogi O,O o gosh... może by się na niego nie rzuciła , ale ,ale ,ale bym miała takie rumieńce powiedziała bym *Dan,weź,weź ,proszę, schowaj się i nie choć tak więcej obok mnie bo Cię ... to się źle z kończy * ooooj moja wyobraźnia... a on jeszcze tak sexownie wyciera się ręcznikiem po swoim nietorsie i sexownie czesze swojej kudełka.nie...nie mogę myśleć....Ha i jednak odwiózł ją do domu , zaprosił ją na na wesele czopek ...ale Chris był pierwszy .kiedy ona podeszła do niego i dotknęła jego policzka to już taka burżua w brzuchu i omg,omg,omg oni się pocałują ?! a tu nic! zero ... i takie ciche *ejj* ale zaprosił ją na randkę o 21 iiii pocałował ją w policzek i na dodatek w środku drogi do samochodu się zawrócił by to zrobić- ja też bym się zawróciła! Mój człowiek ....czekam na ich randkę <333 no i ejjj.... brakuje mi kłótni Kyla i Caro <3333 czekam na następny ...wiem że to chyba już za chwile *.* ajć....i ta życzę Ci weny i pomysłów
Kocham Cię niunia ...
Twoja Aneta ;*
Ej! Czytając twoje komentarze próbuję się nie śmiać bo zawsze je czytam w nocy... mój brat*Dawid* pomyśli że się dławię i umieram... na bank kiedyś wleci mnie ratować a ja tu śmiechawa! Kocham cię! Ty zamiast opowiadania pisz zbiór najbardziej śmiechawych komentarzy! :D
UsuńKocham cię Anetuuuuusiu! :D
wahahahahhaa , a jeśli nie dobiegnie ; o nie noo ja chyba bd musiał pisać mniej śmieszne komentarze,ale kiedy się tak wczuje w pisanie to mi tylko paluszki po klawiaturze śmigają i nie mogę przestać , tak jak na przykład teraz,no i co ja mam zrobić?Tak źle i tak nie dobrze .... nie umiem pisać normalnie więc w moim przypadku nie normalne pisanie komentarzy jest jak najbardziej odpowiednie jak dla mnie .Boże kuźwa jak ja mam pisać zbiór śmiesznych komentarzy kiedy ja takich nie piszę ? Przecież ja jestem jak najbardziej poważnym i bardzo zrównoważonym psychicznie człowiekiem i nawet nie fangirluje do żadnego zespołu.A w życiu a skąd ? Czytając twoje opowiadanie , którego w cale nie czytam , bo jestem bardzo zrównoważonym psychicznie człowiekiem mam wrażenie jak byś znała Bastille na prawdę tak samo ja też mam takie odczucie że ja ich znam ...oh matko ...ja w cale tego nie skomentowałam i nic nie pisałam
UsuńPozdrawiam skarbie :*
Nie Aneta ;*
Kurwa znowu się dławie...
UsuńNie Aneto, nie kocham cię za nie komentarze :D
<3 Taka nasza nie miłość :D
Nie mogę powiedzieć nic poza... WOW
OdpowiedzUsuńAndziaX
"Dan jest tylko facetem..."
OdpowiedzUsuńNo ok ale skąd info o tym ze co noc sypia z inną laską? Czekam na odpowiedź :#