poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 11.

                                                                     11.

           Było tak bardzo ciemno w pokoju, że milszym miejscem dla niej wydawało się miasto za oknem, które swym życiem oświetlało nieliczne ulice. Wtedy jej komputer wydał cichy dźwięk tak bardzo znany. Ostatnio niemal codziennie słyszała owy dźwięk. Na niektóre nie odpowiadała, jednak kiedy dzwoniła przyjaciółka musiała odebrać. Była pod nadzorowanym. Teraz i tak czuła się za bardzo samotna aby odrzucić kogokolwiek. Zdziwiła się pomimo wszystko widząc login osoby. Dźwięk kliknięcia zielonej słuchawki wydał się dla niej zbyt głośny. Skrzywiła się, choć dobrze wiedziała, że nikt jej nie usłyszy. Siedziała jednak cicho, w oświetlonym jedynie przez ekran łóżku.
          Osoba po drugiej stronie milczała przyglądając się jej,widocznie zdziwiona, że ona odebrała.
-Hej...- powiedział niskim głosem mężczyzna po czym się zaśmiał w ten swój specyficzny sposób. Zawsze się tak śmiał kiedy nie wiedział jak zareagować. Dziewczyna uśmiechnęła się pomimo wszystko. 
-Nie spodziewałam się ciebie... -przyznała szczerze, nieco cicho. 
-Ja też... ciebie... -zaczął i poprawił swoją grzywę, która już nie była postawiona na baczność. Chyba dopiero co wyszedł z kąpieli. Ciemne włosy świeciły w równie niewielkim świetle co w pokoju dziewczyny. 
-Kogo się więc spodziewałeś dzwoniąc do mnie?- zapytała marszcząc brwi nieco. Uśmiech jednak pojawił się na jej ustach, a brew powędrowała do góry. 
-Oj... sama wiesz, że nas odrzucałaś. Chłopacy robili zmiany przy laptopie... Wątpiłem więc, że odbierzesz. Właśnie zaraz zawołam Chrisa.-zaczął niemal wstawać. 
-Nie! Dan nie... właśnie dlatego odebrałam. Nie mogę z nimi rozmawiać bo... ty też uciekłeś wtedy i wątpię, że pozwoliłbyś Chrisowi zawołać mnie. Chciałeś tylko pewnie z nimi się skontaktować i aby nic nikt nie wiedział. Ja też tak mam. Mam swoją tajemnicę przez, którą tu jestem. Nie chcę mówić... a jeśli Woody albo Kyle się zjawią, będę musiała o tym rozmawiać.- wytłumaczyła. Wierzyła, że on jako jedyny zrozumie. I tak się stało. Zauważyła w jego oczach pewien błysk i jedynie pokiwał głową. Odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła, że opiera się o ścianę. 
-Gdzie zniknęłaś?- zapytał zmieniając temat.
           Jednak czy ona chciała aby ktokolwiek prócz rodziny wiedział gdzie jest? Spojrzała za okno. Wzięła laptopa w ręce i wstała z nim idąc do okna. Mina chłopaka była niepewna, bo nie bardzo rozumiał co ona chce zrobić. Jednak gdy ta otwarła okno, a laptopa położyła na parapecie i skierowanego ku zegarowi uśmiech zagościł na jego ustach. 
-Jesteś w Londynie... u Carol?- zapytał, a Blue wyszła na mały lekko spadzisty dach kamienicy. Wzięła na swe kolana laptop, siadając na dachówce. Wiatr delikatnie dawał chłodną temperaturę. Idealną jak na początek sierpnia. 
-Tak... Brat stwierdził, że to najlepsze miejsce dla mnie. Może przeprowadzę się tu na studia... zaczęłam je jedne korespondencyjnie, choć miałam zloty co kilka miesięcy... kto wie.- wzruszyła ramionami patrząc na miasto przed sobą. Dan przyglądał jej się chwile milcząc po czym westchnął. 
-Nie możemy rozmawiać o tym dlaczego tam jesteś, ani dlaczego nie mam mówić chłopakom o tobie... chcę coś za to.- stwierdził, nieco ją szantażując z lekkim uśmieszkiem. Blue spojrzała na niego zdziwiona. 
-Nie spodziewałabym się tego po tobie! Jesteś okropny!- wytknęła na niego język ale się zaśmiała. Na ustach Dana pojawił się większy uśmiech. - No dobra czego chcesz? Ale... nie powiem co mam na sobie!- stwierdziła, oczywiście wiedząc, że chłopak nie z tych. Smith jednak się nieco zmieszał słysząc jej słowa i spojrzał gdzieś w bok próbując się nie uśmiechać. Nie wychodziło mu. Blue jakoś umiała sprawić, że się relaksował. Trochę było mu żal, że wtedy zniknął, głupio się czuł bo to w nie jego zachowaniu zwłaszcza widząc co się działo gdy widziała ogień. Wydawała mu się zbyt delikatna na dzisiejszy świat. Jednak rozumiał teraz zbyt dobrze potrzebę Kyle'a i Chrisa aby rozłożyć nad nią dozę opieki. Choć sam trzymał się na dystans musiał przyznać, że ją polubił.Jednak wtedy wzywała go rodzinna sprawa.Coś o wyższym znaczeniu.
-Chcę abyś opowiedziała mi coś o swym dzieciństwie.- powiedział nieco poważnie. Brunetka uniosła znowu zdziwiona brwi. Naprawdę ją zaskakiwał. 
-Jak to ma być, że ty możesz zadawać mi takie pytania, a ja tobie nie?- zapytała niepewnie.
 Wiedziała, że to dla niego drażliwy temat. Opuścił głowę i spojrzał na nią z uwagą spod swych długich rzęs. 
-Ej... to na mnie nie działa!- próbowała się bronić przed jego proszącym spojrzeniem, jednak te niebieskie oczy były z sugestywne. Jęknęła głośno odchylając głowę do tyłu, a Dan zaczął się śmiać. 
-Jak ciebie dziewczyny znoszą... gdyby wiedziały jaki jesteś, nie miałbyś fanek.- powiedziała spoglądając na ekran przy okazji mrużąc na niego oczy. Jednak go w ogóle nie przestraszyła i śmiał się głośniej. Nie mogła to zignorować i sama się uśmiechnęła. 
-Być może chociaż...Wątpię...- stwierdził przegryzając dolną wargę w ogóle nie planując tego. 
-No dobra... więc... co mam tobie powiedzieć? Byłam dość normalnym dzieckiem. Wszędzie było mnie pełno, wiecznie się śmiałam. Gdy miałam te kilka latek, mama gdy mnie kąpała,zawsze uważała, że wytrze mi ręcznikiem zęby jeśli nie przestanę się śmiać.- uśmiechnęła się do swych wspomnień. Dan zrobił to samo widząc jej łagodną twarz, spokojną, pozbawioną tych smutnych emocji jakie ostatnio widział na jej twarzy.
-Miałam tendencje do chowania się... wszędzie. Najgorsze było, że żadne nawoływanie nie dawało skutku. Siedziałam cicho bez zamiaru wyjścia. Raz zostałam sama z dziadkiem, który nie wiedział, że tak się zachowuję. Miałam wtedy dwa może trzy latka. Rodzice wzięli Davida, a biedny dziadek został z łobuzem. Po chwili zrobiło się cicho... dziecka nie ma. Zaczął mnie szukać wszędzie, nawet w piwnicy i w ogrodzie... wołać mnie... nic... nigdzie nie było Blue. Już prawie z zawałem serca wszedł do kuchni i zobaczył jedynie małe wystające buty z zamkniętej szafki kuchennej gdzie mama trzymała garnki. Biedak...- powiedziała z wielkim uśmiechem choć było jej nadal wstyd. 
-Jakim ty byłaś nieznośnym dzieckiem!- stwierdził Dan zatykając usta dłonią aby nie wybuchnąć śmiechem. 
-Wcale nie! Byłam ciekawa świata. Pamiętam jak David miał pierwszy żel do włosów, ale miał nudny kolor, przezroczysty...! Miałam może pięć lat... wzięłam więc mamy czerwoną pomadkę i zaczęłam nią merdać żel... od razu zrobił się sympatycznie różowy.- mówiła dalej już śmiejąc się do łez.- Albo chciałam zrobić pianę, no to wlałam pół szamponu do ubikacji... tak się ładnie to wszystko kręciło i pieniło... 
-Mamulu...boję się ciebie... a taka niepozorna jesteś. Znalazłabyś wspólny język z Kyle.- zaśmiał się. Blue zarumieniła się i wywróciła oczami. 
-To, że mnie porównałeś do niego aż ostro zabolało...- westchnęła niby z bólem ocierając łzy jednak te stworzone przez śmiech. Oboje chwilę znowu śmiali się aż brzuchy ich zabolały łapiąc oddech dziewczyna patrzyła na Londyn. Był piękny zwłaszcza z takiej wysokości..
         Nagle usłyszała głos brodacza, który pojawił się prawdopodobnie w pokoju Dana. Ten od razu zamknął laptop, na tyle aby nit nie widział, że rozmawia z nią. Blue spojrzała na ekran i zmarszczyła brwi słysząc rozmowę.
- Z kim tak się śmiejesz?- zapytał, Blum słyszała zbyt dokładnie paczkę cipsów, uśmiechnęła się wyobrażając sobie Kyle w całym obrazie z resztkami tych przekąsek na brodzie.
- Wydawało ci się... pewnie to Will rozmawia z narzeczoną.- wymyślił Dan. Serce dziewczynie zabiło szybciej wdzięczna mu, że ją kryje.
- Willa nie ma... kłamco!- rzucił w Dana czymś bo słyszała ciche syknięcie swego rozmówcy. Blue już miała ochotę rzucić laptopem poza daszek aby Kyle nie zobaczył ją. Zasłoniła jedynie dla pewności kamerkę.
- Czekaj... czekaj... Siedzisz tu po ciemku, śmiejesz się, kłamiesz... To Blue!!- krzyknął chłopak a Blue aż zbladła.
- Kyle! - warknął Smith aż sama dziewczyna się zdziwiła. - Nie twoja sprawa... i nie mów teraz o Blue... zwłaszcza gdy...- chyba wykonał jakiś ruch, a Kyle nagle zamilkł i chyba się nawet cofnął.
- Eeeem... mogłeś mówić, że z jakąś laską gadasz...- syknął niby cicho ale Blue i tak usłyszała. Musiała zacisnąć usta aby nie zaśmiać się. - Emmm... Czy twoja kuzynka, Blue, Danie się do ciebie odzywała?- powiedział bardzo głośno. Biedny chyba chciał aby jego przyjaciel nie miał problemów w razie jakiejś zazdrosnej koleżanki. Dan jedynie głośno westchnął.
- Wyjdź... po prostu wyjdź.- poprosił. Zaraz Blue mogła usłyszeć dźwięk zamykanych drzwi. Muzyk otworzył laptopa i przeczesał swe mokre włosy palcami.
- Dzięki.- powiedziała Blum walcząc z śmiechem. Chłopak wywrócił oczami i sam się zaśmiał.
         Dalej ich rozmowa jakoś sama się rozwinęła i nim się obejrzała zaczęło świtać na niebie.
- Dan...zwariowaliśmy. Już świta...- stwierdziła patrząc na jasne niebo. Dan przetarł nieco zmęczone oczy i się uśmiechnął.
- Idź spać... My będziemy mieć dość sporo pracy w studiu, a jutro lecimy do Rumuni. Dziś już nie mam sensu się kłaść.- ziewnął. Aż jej się żal go zrobiło.
- Postaraj się przespać w samochodzie czy gdzieś... nie chcę abyś na Flaws sobie coś zrobił... człowiek zmęczony inaczej ocenia wszystko.- poprosiła, a na twarzy Smitha pojawił się uśmiech, a jego niebieskie oczy rozbłysły.
- Czyżbyś oglądała nasze filmiki?- zapytał jednak dziewczyna szybko przecząco pokiwała głową.- Jaasne... tylko na nich widać co robię...- założył ręce na tors, i pomimo, że był zmęczony spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
- Dan... jesteś już zmęczony, ja też... więc dobranoc.- powiedziała poważniejąc jednak chłopak nadal się do niej uśmiechał jakby był całkowicie zadowolony.
- Dasz mi swój numer?- zapytał nagle i sam chyba się zdziwił słysząc swe słowa. Blue zamrugała kilkakrotnie powiekami i westchnęła.
- Nie...- odpowiedziała krótko co jeszcze bardziej go zdziwiło niżeli same pytanie.
- Nie? Dlaczego?-powtórzył za nią prostując się za kamerką.
- Bo nie jestem twoją fanką... która daje ci wszystko na pstryknięcie palca, a poza tym sądzę, że rozmowa na Skype starczy. - uśmiechnęła się do niego. Zrozumiał to co chciała mu powiedzieć i westchnął.
- No dobrze.- uśmiechnął się jednak Blue widziała lekkie niezadowolenie na jego twarzy.
- Dobranoc. - powiedziała po czym zakończyła rozmowę. Siedziała jeszcze chwilkę na dachu nie wierząc w to. Uśmiech widniał na je twarzy. Zaraz po tym poszła do łóżka wreszcie usnąć. Jak kamień.


Zapraszam do komentowania :)
Choć nie lubie pisać normalnych rozmów to ta nawet mi się spodobała :)

8 komentarzy:

  1. Łiiii! Jestem pierwsza *jak prawie zawsze, ale i tak zaciesz*
    No, rozmowa bardzo pocieszna. I fajna. I śmiechowa. I bla bla bla. Znasz mnie i moje zdanie, więc rozdział fajny i pocieszny jest. Nie ma smutania. Jest śmiech. I to dobre jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest Kyle jest impreza :D
      Dla zainteresowanych ~ historie zapożyczone z historii autora :D

      Usuń
    2. no xD
      oooo... no patrz, jak fajnie :D

      Usuń
  2. Super, super, super! :D Nie mog ę doczekać się dalszego ciągu. Mam tylko jedną małą uwagę. Czasem brakuje znaków interpunkcyjnych, co delikatnie utrudnia czytanie :) Poza tym, wszystko ok.

    Pozdrawiam, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej Blan! <3 mój ulubiony rozdział, chyba ^^ czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dasz mi swój numer? Nie... tego to się nie spodziewał xD Ogółem fajne, chociaż jakoś inaczej sobie Dana wyobrażałam tutaj o.o Za bardzo wygadany? Oj chyba tak :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dan miewa dni kiedy jest rozgadany, zwłaszcza kiedy to on zadaje pytania i wtrąca, niżeli kiedy on ma opowiadać o sobie, w tym tkwi haczyk jeśli o niego chodzi :D Przestudiowane na wielu wywiadach kiedy to wymijając pytania zadaje sam je dziennikarzom :)

      Usuń
  5. Świetny rozdział. Oby tak dalej ;3
    AndziaX

    OdpowiedzUsuń