sobota, 2 sierpnia 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 4.

                                                                           4.


              Blum siedziała w cichym pokoju ignorując małego zwierzaczka w klatce. Siedziała skulona, przestraszona. Nogi prawie podwinęła pod brodę. Chciała się ukryć, a przecież to nie było takie łatwe. Uczyli ją różnych rzeczy przez te całe dwa lata, a teraz wystarczyło tak niewiele, tylko ten błysk w oku starego znajomego i cała wiedza była nieprzydatna. Widziała znów te tłumy gapiów, widziała ich nienawiść do niej. Skuliła się jeszcze mocniej dławiąc napad histerii. Może to nadal za wcześnie? Ale ile miała się ukrywać aby zapomnieli?
            Nagle ktoś bezceremonialnie wparował do jej pokoju. Jej załzawione oczy szybko się podniosły, a włosy wleciały do jej rozwartych ust.
-Ile jeszcze chciałaś się ukrywać i nie mówić że wróciłaś?!- powiedział żwawy głos blondynki. Emillia.
           Czy dziewczyna naprawdę dzisiaj nie mogła mieć spokojnego dnia? Jednak pomimo wszystko na jej ustach pojawił się wielki uśmiech, a łzy spłynęły po policzkach. Jej przyjaciółka z lat szkolnych, za czasów wczesno-liceanych. Razem przemierzały korytarze, mieszkały w tej samej dzielnicy. Były nierozłączne do pewnego czasu. Jednak Emilli zawsze stawiała się po stronie Blum, zawsze pomimo dzielących ich coraz bardziej spraw były razem, silne.
-No chodź do mnie zgredku... Żeby się przede mną ukrywać...- zacmokała ustami jednak sama podeszła do siedzącej przy laptopie dziewczyny i ją przytuliła. Była od niej nieco wyższa, miała lekko zielone oczy i te prawdziwe ciepło serca dla przyjaciółki. Oaza spokoju dla zbłąkanej od zawsze duszy brunetki, ale też charakterek jakich mało.
- Co oni ci tam robili?- zapytała już z troską gładząc włosy Małej. Jednak dziewczyna nie chciała mówić, nie teraz, nie kiedy spadał na nią ten świat przed którym uciekała i się go bała.
- Jak do mnie trafiłaś?- odbiła piłeczkę co wyczuła Emi, jednak nie chciała karać i naciskać swej przyjaciółki. Wiedziała jak ma się zachować, co czuje ta zapłakana dziewczyna w jej ramionach. Westchnęła i usiadła na drugim krześle obok biurka.
- Twój tata jak zawsze jest świetnym kawalarzem, jednak jeszcze większym gadułą...- puściła do Blue oczko po czym się zaśmiała. Sama zainteresowana się nieco uśmiechnęła i otarła łzy. Już zapomniała jak cudownie mieć przy sobie pannę Crosse.
- Czemu płakałaś?- zapytała znowu blondynka wyjmując z torebki chusteczki i dając je swej rozmówczyni. Usta brunetki się zacisnęły. Nie mogła powiedzieć, to była jej tajemnica.
- Nie uwierzysz kogo widziałam... to znaczy tam... na czacie... Chris Wood mi się pokazał...- powiedziała nieco zmieniając temat. Chris za dawnych czasów był po uszy zakochany w młodszej o kilka ładnych lat Emilli, dlatego był to odpowiedni temat aby odwrócić jej uwagę od czerwonych oczu przyjaciółki.
- No bez jaj! Wiesz, że on teraz gra w zespole? Kto by pomyślał? To znaczy gdybym wtedy wiedziała, że on... ta pyrka na dwóch nogach kiedyś stanie się kimś... to...- zaczęła mówić robiąc śmieszne miny mimiką twarzy, które były tak charakterystyczne i naturalne dla niej, że sama Blu się roześmiała.
- Znając ciebie to i tak niewiele by to zmieniło. Nie lecisz na ludzi przez pryzmat tego co osiąganą... chyba że coś się zmieniło...- dodała. Przecież mogło się zmienić, i to wiele. Kto wie z kim teraz jest Emillia, wieczna kokietka.
- Masz rację...-westchnęła z uśmiechem Emi.- skąd w ogóle wytrzasnęłaś Chrisa?- zapytała zaciekawiona dziewczyna i dojrzała jednego z dwóch gofrów, które wcześniej przyniosła Blue do pokoju i się szeroko uśmiechnęła. Przyjaciółka od razu wiedziała co się kroi, obie po szkole zawsze namawiały panią tego domu aby zrobiła gofry jako deser.
- Weź...-pozwoliła jej, przysuwając już chłodnego gofra pod nos dziewczyny.- I to, że go „zobaczyłam” to istny przypadek... miałam czatować z bratem, a jakimś cudem trafiłam na Dana i Kyle'a,później przyszedł Chris...- zaczęła mówić kiedy nagle usłyszała chrząkanie wydobywające się z głośników laptopa. Obie podskoczyły, ale ciekawość zwróciła ich uwagę. Na twarzy obu od razu pojawił się uśmiech.
- Panienko Crosse i panienko Grace...-powiedział męski niski głos po czym się szeroko uśmiechnął do dziewczyn.
- David!- krzyknęła jego siostra zapominając niemal o tym, że przed kilkoma chwilami znowu dopadała ją ta straszna trauma.
- Jak ja za tobą brzdącu tęskniłem....-powiedział wesoło po czym zmarszczył brwi i przybliżył się do ekranu.- Blue co to ma do cholery znaczyć?!- zawołał brat groźnym tonem.
          Blue zbyt dobrze wiedziała o co chodzi. Znała go, a on ją. Oboje byli uparci i wiecznie się o coś wspierali. Zaciekawiona Emilli nie bardzo wiedziała o co chodzi, więc konspiracyjnie chciała szturchnąć przyjaciółkę aby się dowiedzieć ale gdy na nią spojrzała usta jej się rozchyliły.
- Oczy ci zniebieściły się!I ja tego nie zauważyłam?!- jej wysoki głosik aż piszczał. Mała się skrzywiła i westchnęła głośno.
- Co to za równouprawnienie, że on ma niebieskie, śliczne oczka, a ja czarne! Czy o źle, że chce mieć takie jak on?- zapytała jednak widziała groźną minę Davida.
- Byś się wstydziła... nie dość, że widzimy się pierwszy raz od kilku miesięcy a ty mi takie coś robisz?Oszukujesz brata?- wjeżdżał na jej poczucie winy. Była bezsilna. Odeszła od kamerki podchodząc do wielkiej szafy z lustrem i wyciągnęła swoje szkła kontaktowe, które miały jedynie rozjaśnić kolor jej tęczówek. Wtedy świat ujrzały znowu jej czarno-brązowe oczy.
- Zadowolony?- zapytała.
         I brat był zadowolony. Po tym ich rozmowa znacznie się rozwinęła. Było jak dawniej. Często Emilli przesiadywała w ich domu tak więc obie dziewczyny zawsze gdzieś kręciły się przy Davidzie. Nic dziwnego, że nić ich porozumienia była dość spora.
         Jednak przyszedł wieczór, dość straszny jak co dzień dla Blue. Została sama w swym pokoju, z swymi myślami. Robiła wszystko by nie rozdrapywać starych strupów. Zaczęła oglądać śmieszne filmiki jakiś youtuberów, nagle przeszła na kociaki, skecze aż dotarła do piosenek Bastille. Nie wiedziała co ma robić.  Poznać ich z tej strony? Dowiedzieć się kim są owi chłopacy? Zagryzła dolną wargę wiedząc, że nic lepszego na ten wieczór jej nie pozostaje. Kliknęła. Pierwsza piosenka jaka wyskoczyła było „Things We Lost In The Fire" ukazująca prawie wszystkich chłopaków z dzisiejszego czatu. Uśmiechała się do ekranu zdając sobie sprawę, że jej kolega z dawnych czasów naprawdę osiąga szczyty. Nagle w słuchawkach poza dźwiękiem muzyki usłyszała jakby ktoś przeciągle mówił „e”. Oczy zrobiły jej się okrągłe patrząc na swój laptop. Zepsuł się?
        Nie...
        Oto szczęście Blue... i jej nieumiejętność zamykania wszystkich stron przeglądarki. Na pomarańczowo świeciła się na pasku jedna prostokątna strona. Serce dziewczyny zabiło. A co jeśli to jakiś zboczeniec, a ona leży w łóżku, w piżamie w słoniki? Otwarła niepewnie stronę, a wtedy zauważyła po drugiej części ekranu chłopaka z dzisiejszego dnia z lekkim uśmiechem. Ona sama niemal padła z nadmiaru adrenaliny.
-Cześć... to znowu ja... ale teraz sam...- powiedział nieco niepewnie ściszonym głosem.

Zapraszam do komentowania :)

3 komentarze:

  1. padłam przy "zgredku" i przy "pyrce na dwóch nogach" tak bardzo mnie rozśmieszyło to :D
    Lubię już Emillię, taka pocieszna duszyczka ^^
    No i Blue mnie nadal ciekawi i jej historia i wgl... ale no... ten tego... czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekamy czekamy :) idealne zastosowanie nowcyh postaci i stopniowe odkrywanie historii :D czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo. Mój ulubiony tekst z tego odcinka - "I brat był zadowolony." Niczym tekst z Biblii xD Lecę czytać dalej. Oby udało się nadrobić wszystko przed wstawieniem nowego odcinka i moim wyjściem do fryzjera.

    OdpowiedzUsuń