16.
Kolejny dzień
wcale nie wydał się gorszy od poprzedniego. Leki, które dała jej
mama Dana, za jego pośrednictwem, postawiły ją na nogi. Rano nawet
miała apetyt aby coś zjeść. Zaraz po śniadaniu znalazła się w
swoim pokoju, bo niestety Caroline musiała iść oddać sukienki do
odpowiedniego butiku.
Znowu jej Skype
zadzwonił, a widząc rozmówcę zaśmiała się wesoło.
- Serio nie
znalazłeś mojego numeru telefonu?- Mam go od dawna... ale chyba wolę widzieć swego rozmówcę.- wzruszył ramionami, jednak na jego ustach krył się ciągle mały uśmieszek. Blue uniosła brew widząc to.
- Coś planujesz?- zapytała, a on znowu zaśmiał się w ten swój niewinny sposób, kiedy patrzył gdzieś na bok. Zastanawiała się, jak dorosły facet może być taki... w dodatku gwiazda dość światowego formatu. To aż nienaturalne.
- Masz dziś czas?- zapytał ciszej, dopiero po chwili zerknął na wyświetlacz, a uśmiech się zmniejszył. Zaczął bawić się swoją bransoletką na nadgarstku.
- Mam... a co?- uśmiechnęła się mając cichą nadzieję, że może nie spędzi znowu całego dnia w pokoju. Dziwnie się już tu czuła i chciała wracać do domu, jednak gdy pomyślała o sąsiadce aż przeszły ją dreszcze.
- Co ty na to aby spotkać się na mieście? Jeszcze mamy kilka dni wolnego...- zaczął, a Blue aż klasnęła w ręce.
- Pewnie! Ale powiedz temu brodaczowi, że biorę parasol i kurtkę przeciwdeszczową... nie dam mu się więcej tak wyrolować!- zaśmiała się, jednak zauważyła jak Dan nagle się krzywi i markotnieje. Nie musiała być mistrzem mimiki aby to rozpoznać.
- Co jest Dan?- zapytała widząc jak już patrzy gdzieś w okolice swych stóp. Zmarszczył brwi i pokiwał głową na znak, że nic mu nie jest. Westchnęła opierając się o zagłówek łóżka.
- Jejku nie bądź jak dziecko...a co gorsza... nie bądź jak baba...- jęknęła.
- Kyle'a nie będzie... - wtedy spojrzał w kamerę, a Blue aż przeszły minimalnie ciarki.
Chwilę analizowała to jak na nią patrzy. Mając zaciśnięte usta i skupiony wzrok, wydał się taki poważny. Wtedy do niej dotarło, jego zakłopotanie i to wszystko. Tym razem ona uciekła oczami na ścianę gdzie wisiał jakiś obraz namalowany przez Caroline. Jak miała zareagować? Żołądek jej przekoziołkował.
- Ponoć mówiłeś, że z fankami się nie spotykasz...- powiedziała, a jej kącik ust zadrżał. Nie chciała aby oboje się tak spinali z tego powodu. Zerkając na Dana i zobaczyła jak ten się uśmiecha, choć próbował tak jak Blum zachować powagę.
- Ponoć mówiłaś, że nie jesteś fanką...- chwycił ją za słówko. Zaśmiała się słysząc to i wywróciła oczami. Miał ją.
- Gdzie?
Dalej wydawać by
się mogło, że poszło gładko i przyjemnie. Obiad w jakiejś
knajpce w centrum Londynu. Nic szczególnego. Tak się wydawało tej
dwójce. Kiedy Dan przyjechał pod kamienicę Blue, i kiedy ruszyli
samochodem wszystko zapowiadało się dobrze. To miał być dobry
wypad dwójki znajomych. Dan po drodze opowiadał o planach na koniec
trasy koncertowej która właśnie dobiegała coraz bliżej końca oraz o piosence,
którą opublikują za kilka dni, ba nawet puścił ją z swego
telefonu. Blue wsiąkała w jego świat angażując się w rozmowę,
która tak szybko zmieniała swój bieg. Gdy byli już blisko knajpki
gdzie mieli zjeść obiad zauważyli sporą grupkę paparazzi oraz
innych ludzi. Dwójka spojrzała na siebie zdziwieni.
- Może jest
tam One Direction? - zapytała dziewczyna, jednak ją to też
niepokoiło. W momencie kiedy mijali grupkę jadąc stosunkowo wolno
przez korek usłyszeli: „Patrzcie! To on! Jest tu!”zawołał
mężczyzna wskazując na samochód którym jechali.
- Kur...-
przeklną Dan i gdy tylko było to możliwe przyspieszył. Blue aż
wbiło w siedzenie. Patrzyła lekko przestraszona na chłopaka. Ten
marszczył brwi skupiając się na drodze ale też na lusterkach.
- Myślisz,
że...- zaczęła jednak widząc jego zaciśnięto usta od złości
przerwała.
- Czekali tam
specjalnie... Tylko nie wiem po co... nigdy nie miałem problemów,
że ja... jak wychodzę...- powiedział po czym pięścią nieco uderzył
w kierownicę.- Owszem fani ale nie... nie ci z gazet...- tłumaczył
jakby zaczął się nieco obwiniać. Widać było jak na dłoni, że
nie leży mu to wszystko.
- Boisz się,
że powiedzą że masz romans?-wypaliła nagle, bo chyba tylko na
taką sensację czekają fotoreporterzy i fanki. Dan spojrzał na
nią marszcząc brwi z zdziwienia.Może jednocześnie chciała go tym rozbawić?
- Nie!-
oburzył się po chwil, ale kąciki jego ust nieco zadrgały.
- Może po
prostu odwieź mnie do mieszkania Caro... możemy tam posiedzieć.-
zaproponowała ale ten pomachał przecząco czupryną.
- I tak
musimy odczekać...chyba ktoś za nami jedzie... - stwierdził.
Przyspieszył znów skręcając w jakąś mniejszą uliczkę blisko
lasu. Blue zmarszczyła brwi i obrzuciła towarzysza niepewnym
spojrzeniem. Po kilku minutach zwolnił, kiedy stwierdził, że
nikogo za nimi nie ma, wziął telefon do ręki i wybrał numer.
- No hej!
Jednak będę na obiad...mam ze sobą gościa... mhm... będę za
parę minut.- powiedział do kogoś po drugiej stronie.
- Ok... i tak
podejrzane jest, że jedziemy przez las... teraz to... Dan...Jedziemy
do chłopaków? - jej głos był strasznie niepewny na co chłopak
się zaśmiał.
- Nie... i
zachowaj spokój.- na jego twarzy pojawił się uśmiech. Już po
chwili jazdy w ciszy, kiedy Blum gniotła deszczowy płaszcz w
dłoniach i od czasu do czasu pociągała nosem, zajechali przed
niewielki domek z niewielkim ogródkiem przed drzwiami głównymi.
- Tylko nie
mów mi, że...- aż się zacięła mówiąc gdy właśnie parkowali
samochód. W tym samym momencie jakaś starsza kobieta otwierała
drzwi i zaczęła machać chyba do Dana. On jedynie spojrzał na
brunetkę i szeroko się uśmiechnął.
- Zabiję
cię!- syknęła jednak cała groźba zeszła na nic, gdy razem
wysiedli z samochodu, a do Smitha podeszła owa kobieta i
pocałowała go w policzek.
- I jednak
posłuchałeś matki? A mówiłam od początku przywieź ją
tutaj... to nie...latania po mieście ci się zachciało...- mówiła
rozgadana kobieta o niebieskich oczach. Blue zdążyła w tym czasie
okrążyć samochód i stanąć kilka metrów od nich całkowicie
zmieszana. Matka Dana spojrzała na nią i klasnęła w dłonie.
- I patrz
jaki ten mój syn nieusłuchany... jak się masz moje dziecko?-
zapytała podchodząc i tuląc ją jakby była córką jakiejś
dobrej znajomej. Dan zaśmiał się widząc oniemiałą minę
dziewczyny.
- Już lepiej,
dziękuję...- odpowiedziała nieco zawstydzona kiedy już nie była
tulona.
- Mam
nadzieję, że Daniel przekazał ci leki? Ostatnio bywa taki roztrzepany ze po dziesięć razy muszę mu przypominać aby wstawił pranie.- spojrzała od razu na
syna.
- Mamo! -
jęknął przeczesując włosy palcami.
- Tak, Dan
przywiózł je, nawet zrobił herbatę... - dodała szybko
dziewczyna nie chcąc nagrabić koledze u jego matki. Kobieta
zaśmiała się i pokiwała głową uśmiechając się do dwójki.
- No
dobrze...Jednak co was tutaj przywiało?- westchnęła.
- Właśnie...
Może wejdźmy do domu? Czułbym się pewniej...- stwierdził Dan
rozglądając się po ulicy.
Nie musiał długo prosić. Matka
zbyt dobrze wiedziała jaki jest jej Dan, jak się zachowuje i na co
ma uczulenie. Wiedziała, że jeśli przyprowadził do domu nagle
jakąś dziewczynę to nie z powodu samej sympatii, musiało być w
tym drugie dno. Wchodząc do kuchni kobieta zaczęła wstawiać wodę
i szykować kubki z herbatą. Blue skrzywiła się na samą myśl.
- Więc?-
ponagliła syna. Dan oparł się obok matki o szafkę kuchenną i
założył dłonie na tors.
- Mieliśmy
iść do tej knajpki, gdzie zabieraliście nas z Fran na lody,
pamiętasz? No i okazało się, że jest tam pełno fotoreporterów i
fanów Bastille... - pomimo wszystko zaczął przy tym gestykulować.
- Jesteś
pewien, że to o ciebie chodziło? Wiesz... bywasz przewrażliwiony.-
spróbowała jakoś pocieszyć syna, ale Dan jedynie westchnął.
- Też tak
myślałam...- wtrąciła cicho Blue nagle przypominając o swej obecności
i jednocześnie biorąc stronę chłopaka.-Jednak widząc Dana w
samochodzie zaczęli wykrzykiwać „O to on!”.- skrzywiła się
na samo wspomnienie tamtego momentu. Nagle przestała mu zazdrościć
całej tej otoczki związanej z Bastille i całkowicie go
zrozumiała, zwłaszcza jego obawy z ich pierwszej rozmowy sam na
sam u dziadków Chrisa.
Matka Dana
pokiwała głową rozumiejąc to wszystko.
- No
dobrze... - westchnęła kiedy zaczął gwizdać czajnik. Dan jednak
podszedł do niego i zaczął zalewać herbatę, nim Blue zdążyła
coś powiedzieć odstawił jeden kubeczek na bok. Wziął pustą
szklaneczkę i nalał do niej soku, który stał na szafce. Podał
dziewczynie owy sok.
- My idziemy
do mojego pokoju... jak będzie obiad to wołaj.- poprosił mamę i
skiwnął do Blue na znak ewakuacji. Po chwili szli wąskimi
schodkami na piętro domu. Wtedy też dostała sms od Caroline kiedy zamierza wrócić. Szybko jej odpisała. Na jednych z drzwi wisiała tabliczka.
Dan otworzył drzwi i przepuścił Małą w drzwiach.
- Oto moja
nora...- zaśmiał się wchodząc za nią i zamykając drzwi. Bleu
zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, które było koloru
białego.
- Myślałam,
że będzie bardziej chaotyczny...- wyznała podchodząc do
wielkiego regału gdzie było pełno gier i płyt. Nawet napotkała
zdjęcie Dana po maturze. Wzięła je do ręki i wskazała na niego.
- Uroczo
wyglądałeś.- chciała zachować powagę, jednak ten zaczął się
śmiać sam z tego zdjęcia.
- Dzięki...
wiesz, zawsze przystojny.- stwierdził i rzucił się na swe łóżko
które zaskrzypiało. Blue z uwagą odłożyła zdjęcie i oglądała
pokój dalej.
- Jak to
było?- zapytała nagle i zerkając na chłopaka zauważyła, że
nie ma pojęcia o czym mówi. Oparła się o parapet okna i
spojrzała na ten cały pokój.
- No wiesz...
przed przeistoczeniem się... Daniela w Dana... Kiedy nie było
jeszcze Bastille.-zapytała łamiąc tym samym swoją obietnicę.
Nie chciała nigdy wypytywać go o takie sprawy, ale chciała
rozmawiać. Podeszła do łóżka gdzie leżał na boku patrząc na
nią, i usiadła na łóżku.
- Em... czyli
chodzi ci o dzieciństwo?- zapytał upewniając się. Ona jedynie
pokiwała głową pijąc sok.
- Bycie
dzieciakiem było fajne. Było łatwiej... nie było problemów.
Pamiętam jak z siostrą udawaliśmy, że jesteśmy weselną kapelą
i śpiewamy. - zaśmiał się na samo wspomnienie. Blue uśmiechnęła
się widząc jego zmieszanie.
- Ja z bratem
robiliśmy przedstawienia dla rodziców, przy finałowej piosence z
Dirty Dancing... w tym całym słynnym momencie odcięli nam światło co on ją podnosi... I
chyba dobrze bo z bratem nie miałam przyszykowanego tego podniesienia.-
Blue wraz z nim zaczęli się równo śmiać.Chciała tym samym dodać mu odwagi. Każdy był kiedyś dzieckiem i miał różne zwariowane pomysły.
- Nie, my tak
nie mieliśmy... chociaż też było wesoło. Raz naoglądaliśmy
się filmu gdzie dzieci sypały kwiatki czy coś... no i w pokoju
mieliśmy poduszkę z której wychodziło pierze... a że kwiatków
nie mieliśmy... jedno piórko, drugie... po tym dziurka się
zrobiła dziurą...piórek coraz więcej...- tłumaczył Dan, a Blue prawie się zakrztusiła
sokiem.
- A na mnie
mówiłeś! Że mnie trzeba się bać. A ty psujem byłeś!- uszczypnęła go w udo, a on
jeszcze bardziej zaczął mieć napad śmiechu. Nagle ktoś zapukał
do pokoju, jednak to było jedno z tych pukań, które następuje
już w chwili otwierania drzwi.
- Ooo! A
jednak to prawda! Dan zaprosił dziewczynę do domu!- klasnęła w
dłonie młoda kobieta z masą loków na głowie. Jednak na nosie
miała okrągłe okulary. Blue aż spoważniała to słysząc i
oniemiała, spojrzała na Dana, który właśnie wycierał łzy w
kącikach oczu.
- Oj
siostra... Ja nie będę wyliczał ile ty chłopaków
nasprowadzałaś...- jednak pogroził jej palcem, a dziewczyna oparła
się o framugę drzwi i spojrzała na tą dwójkę znad okularów.
- No dobrze
dzieci... ale obiad na stole. - stwierdziła po dłuższej przerwie
i już jej nie było. Blue spojrzała na Dana, a ten westchnął
wywracając oczami.
- I tak
właśnie poznałaś moją Fran... - stwierdził wstając i
wkładając ręce do kieszeni. Mała zaraz po tym znalazła się
koło niego ale nie chciała jeszcze wychodzić.
- Wiesz co
pomyślałam wchodząc do tego pokoju?- zapytała chcąc być
poważna ale w jej oczach świeciły ogniki. Dan od razu się
zaśmiał wnosząc oczy ku niebu.
- Boże...
będę tego żałować... No co? Jaki on ma bajzel?- zapytał spoglądając na nią, a
że była i blisko i niska musiał się nieco schylić.
- Nie..chociaż minimalnie...- zaśmiała się - Emm... Zdałam
sobie sprawę co czuła Bella wchodząc do pokoju Edwarda w
Zmierzchu.- Chłopak od razu nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
- Jesteś
niemożliwa...- westchnął.
- No co?
Podobna fryzura, inność, umiejętność grania na pianinie...
Dan... może ty jesteś wampirem?- wtórowała mu w śmiechu wyliczając cechy wspólne.
- Dobra,
dobra... chociaż... nastolatki też kwiczą na mój widok i chcą
abym je gryzł.- udał zadumanego ale Blue dała mu stójkę w bok.
- Jaaasne..-
udała, że nie wierzy po czym razem cali tacy uśmiechnięci i
roześmiani poszli na dół.
Mama Dana jak i jego siostra od razu spojrzały na
siebie porozumiewawczo, jednak nic nie było mówione przez cały
obiad. Dosiadł się do nich mąż Fran oraz ojciec Dana. Było
uroczo, zwłaszcza kiedy rodzice zaczęli opowiadać o wyczynach
dwójki ich dzieci, przez to co jakiś czas jedno lub drugie mówiło
„Mamo!”.
Jadąc
samochodem Blue nie mogła się powstrzymać aby nie wypytywać o
pewne sytuacje przez co czasami się zarumienił i czochrał swoje
włosy. Oboje jakby zapomnieli o wydarzeni z początku ich
spotkania. Parkując przed kamienicą, Dan też wysiadł z
samochodu.
- Odprowadzę
cię... bo już się ściemnia.- powiedział. I tak się stało.
Blue szybko znalazła klucze od mieszkania i otworzyła drzwi.
Stając w progu oniemiała. Dan, który właśnie chciał schodzić
po schodach się cofnął i spojrzał przez jej ramię.
- Nie
wierzę...- szepnął po czym zaczął się śmiać. Blue nie mogła
utrzymać powagi i zrobiła to co on. Co ich rozśmieszyło? Dwie
osoby.
Caroline
ubrana w za dużą koszulę w niebieskie paski i Kyle ubrany
jedynie w czarne spodnie. Oboje nie wiedzieli również co zrobić.
Po chwili Caro spaliła się ze wstydu i pobiegła do ubikacji, a
Kyle wziął kubek kawy i puścił do Blue oczko.
- Co tam
Blublusiu?- zapytał rozpromieniony.
I kolejny rozdział.
Chyba niemożliwe jest abym dodawała rozdziały o normalnej porze :D
Zachęcam do komentowania ! :D
Ps. Mam dla was gify z prawdziwego pokoju Dana, tak dla waszej lepszej wizualizacji.
Ps. Mam dla was gify z prawdziwego pokoju Dana, tak dla waszej lepszej wizualizacji.
Kolejny genialny rozdział, końcówka wręcz mistrzowska :D najbardziej mnie rozwala to jak Kyle mówi Blublusia :D Kiedy następny? :D
OdpowiedzUsuńPs. Masz jakiś link do tego filmiku co Dan oprowadza po pokoju? :D
Angela :D
http://vimeo.com/78353103 tadam :D filmik!
UsuńI dziękuję za łaskawe oceny :D
A rozdział mam nadzieję że dziś, o ile znowu nie pochłoną mnie filmiki Bastille :D
Dziękuję ślicznie :D I bardzo się cieszę, że dzisiaj być może będzie kolejny rozdział :D bo tak mi się spodobało Twoje opowiadanie, że wszystko nadrobilam w jeden dzień :D i jeszcze raz wielkie dzięki za linka :D
UsuńOho... więc jak czytnęłaś wszystko to muszę dać prezent :D postaram się napisać rozdział. Mam go zaczętego... ale nadal czekam na morze pomysłów co ma się dziać :D
UsuńHaha końcówka najlepsza :D Myślę, że Danielowi zależy na Blublusi :)
OdpowiedzUsuń