wtorek, 19 sierpnia 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 16.

                                                              16.




          Kolejny dzień wcale nie wydał się gorszy od poprzedniego. Leki, które dała jej mama Dana, za jego pośrednictwem, postawiły ją na nogi. Rano nawet miała apetyt aby coś zjeść. Zaraz po śniadaniu znalazła się w swoim pokoju, bo niestety Caroline musiała iść oddać sukienki do odpowiedniego butiku.
Znowu jej Skype zadzwonił, a widząc rozmówcę zaśmiała się wesoło.
- Serio nie znalazłeś mojego numeru telefonu?
- Mam go od dawna... ale chyba wolę widzieć swego rozmówcę.- wzruszył ramionami, jednak na jego ustach krył się ciągle mały uśmieszek. Blue uniosła brew widząc to.
- Coś planujesz?- zapytała, a on znowu zaśmiał się w ten swój niewinny sposób, kiedy patrzył gdzieś na bok. Zastanawiała się, jak dorosły facet może być taki... w dodatku gwiazda dość światowego formatu. To aż nienaturalne.
- Masz dziś czas?- zapytał ciszej, dopiero po chwili zerknął na wyświetlacz, a uśmiech się zmniejszył. Zaczął bawić się swoją bransoletką na nadgarstku.
- Mam... a co?- uśmiechnęła się mając cichą nadzieję, że może nie spędzi znowu całego dnia w pokoju. Dziwnie się już tu czuła i chciała wracać do domu, jednak gdy pomyślała o sąsiadce aż przeszły ją dreszcze.
- Co ty na to aby spotkać się na mieście? Jeszcze mamy kilka dni wolnego...- zaczął, a Blue aż klasnęła w ręce.
- Pewnie! Ale powiedz temu brodaczowi, że biorę parasol i kurtkę przeciwdeszczową... nie dam mu się więcej tak wyrolować!- zaśmiała się, jednak zauważyła jak Dan nagle się krzywi i markotnieje. Nie musiała być mistrzem mimiki aby to rozpoznać.
- Co jest Dan?- zapytała widząc jak już patrzy gdzieś w okolice swych stóp. Zmarszczył brwi i pokiwał głową na znak, że nic mu nie jest. Westchnęła opierając się o zagłówek łóżka.
- Jejku nie bądź jak dziecko...a co gorsza... nie bądź jak baba...- jęknęła.
- Kyle'a nie będzie... - wtedy spojrzał w kamerę, a Blue aż przeszły minimalnie ciarki.
        Chwilę analizowała to jak na nią patrzy. Mając zaciśnięte usta i skupiony wzrok, wydał się taki poważny. Wtedy do niej dotarło, jego zakłopotanie i to wszystko. Tym razem ona uciekła oczami na ścianę gdzie wisiał jakiś obraz namalowany przez Caroline. Jak miała zareagować? Żołądek jej przekoziołkował.
- Ponoć mówiłeś, że z fankami się nie spotykasz...- powiedziała, a jej kącik ust zadrżał. Nie chciała aby oboje się tak spinali z tego powodu. Zerkając na Dana i zobaczyła jak ten się uśmiecha, choć próbował tak jak Blum zachować powagę.
- Ponoć mówiłaś, że nie jesteś fanką...- chwycił ją za słówko. Zaśmiała się słysząc to i wywróciła oczami. Miał ją.
- Gdzie?
          Dalej wydawać by się mogło, że poszło gładko i przyjemnie. Obiad w jakiejś knajpce w centrum Londynu. Nic szczególnego. Tak się wydawało tej dwójce. Kiedy Dan przyjechał pod kamienicę Blue, i kiedy ruszyli samochodem wszystko zapowiadało się dobrze. To miał być dobry wypad dwójki znajomych. Dan po drodze opowiadał o planach na koniec trasy koncertowej która właśnie dobiegała coraz bliżej  końca oraz o piosence, którą opublikują za kilka dni, ba nawet puścił ją z swego telefonu. Blue wsiąkała w jego świat angażując się w rozmowę, która tak szybko zmieniała swój bieg. Gdy byli już blisko knajpki gdzie mieli zjeść obiad zauważyli sporą grupkę paparazzi oraz innych ludzi. Dwójka spojrzała na siebie zdziwieni.
- Może jest tam One Direction? - zapytała dziewczyna, jednak ją to też niepokoiło. W momencie kiedy mijali grupkę jadąc stosunkowo wolno przez korek usłyszeli: „Patrzcie! To on! Jest tu!”zawołał mężczyzna wskazując na samochód którym jechali.
- Kur...- przeklną Dan i gdy tylko było to możliwe przyspieszył. Blue aż wbiło w siedzenie. Patrzyła lekko przestraszona na chłopaka. Ten marszczył brwi skupiając się na drodze ale też na lusterkach.
- Myślisz, że...- zaczęła jednak widząc jego zaciśnięto usta od złości przerwała.
- Czekali tam specjalnie... Tylko nie wiem po co... nigdy nie miałem problemów, że ja... jak wychodzę...- powiedział po czym pięścią nieco uderzył w kierownicę.- Owszem fani ale nie... nie ci z gazet...- tłumaczył jakby zaczął się nieco obwiniać. Widać było jak na dłoni, że nie leży mu to wszystko.
- Boisz się, że powiedzą że masz romans?-wypaliła nagle, bo chyba tylko na taką sensację czekają fotoreporterzy i fanki. Dan spojrzał na nią  marszcząc brwi z zdziwienia.Może jednocześnie chciała go tym rozbawić?
- Nie!- oburzył się po chwil, ale kąciki jego ust nieco zadrgały. 
- Może po prostu odwieź mnie do mieszkania Caro... możemy tam posiedzieć.- zaproponowała ale ten pomachał przecząco czupryną.
- I tak musimy odczekać...chyba ktoś za nami jedzie... - stwierdził. 
           Przyspieszył znów skręcając w jakąś mniejszą uliczkę blisko lasu. Blue zmarszczyła brwi i obrzuciła towarzysza niepewnym spojrzeniem. Po kilku minutach zwolnił, kiedy stwierdził, że nikogo za nimi nie ma, wziął telefon do ręki i wybrał numer.
- No hej! Jednak będę na obiad...mam ze sobą gościa... mhm... będę za parę minut.- powiedział do kogoś po drugiej stronie.
- Ok... i tak podejrzane jest, że jedziemy przez las... teraz to... Dan...Jedziemy do chłopaków? - jej głos był strasznie niepewny na co chłopak się zaśmiał.
- Nie... i zachowaj spokój.- na jego twarzy pojawił się uśmiech. Już po chwili jazdy w ciszy, kiedy Blum gniotła deszczowy płaszcz w dłoniach i od czasu do czasu pociągała nosem, zajechali przed niewielki domek z niewielkim ogródkiem przed drzwiami głównymi.
- Tylko nie mów mi, że...- aż się zacięła mówiąc gdy właśnie parkowali samochód. W tym samym momencie jakaś starsza kobieta otwierała drzwi i zaczęła machać chyba do Dana. On jedynie spojrzał na brunetkę i szeroko się uśmiechnął.
- Zabiję cię!- syknęła jednak cała groźba zeszła na nic, gdy razem wysiedli z samochodu, a do Smitha podeszła owa kobieta i pocałowała go w policzek.
- I jednak posłuchałeś matki? A mówiłam od początku przywieź ją tutaj... to nie...latania po mieście ci się zachciało...- mówiła rozgadana kobieta o niebieskich oczach. Blue zdążyła w tym czasie okrążyć samochód i stanąć kilka metrów od nich całkowicie zmieszana. Matka Dana spojrzała na nią i klasnęła w dłonie.
- I patrz jaki ten mój syn nieusłuchany... jak się masz moje dziecko?- zapytała podchodząc i tuląc ją jakby była córką jakiejś dobrej znajomej. Dan zaśmiał się widząc oniemiałą minę dziewczyny.
- Już lepiej, dziękuję...- odpowiedziała nieco zawstydzona kiedy już nie była tulona.
- Mam nadzieję, że Daniel przekazał ci leki? Ostatnio bywa taki roztrzepany ze po dziesięć razy muszę mu przypominać aby wstawił pranie.- spojrzała od razu na syna.
- Mamo! - jęknął przeczesując włosy palcami.
- Tak, Dan przywiózł je, nawet zrobił herbatę... - dodała szybko dziewczyna nie chcąc nagrabić koledze u jego matki. Kobieta zaśmiała się i pokiwała głową uśmiechając się do dwójki.
- No dobrze...Jednak co was tutaj przywiało?- westchnęła.
- Właśnie... Może wejdźmy do domu? Czułbym się pewniej...- stwierdził Dan rozglądając się po ulicy. 
            Nie musiał długo prosić. Matka zbyt dobrze wiedziała jaki jest jej Dan, jak się zachowuje i na co ma uczulenie. Wiedziała, że jeśli przyprowadził do domu nagle jakąś dziewczynę to nie z powodu samej sympatii, musiało być w tym drugie dno. Wchodząc do kuchni kobieta zaczęła wstawiać wodę i szykować kubki z herbatą. Blue skrzywiła się na samą myśl.
- Więc?- ponagliła syna. Dan oparł się obok matki o szafkę kuchenną i założył dłonie na tors.
- Mieliśmy iść do tej knajpki, gdzie zabieraliście nas z Fran na lody, pamiętasz? No i okazało się, że jest tam pełno fotoreporterów i fanów Bastille... - pomimo wszystko zaczął przy tym gestykulować.
- Jesteś pewien, że to o ciebie chodziło? Wiesz... bywasz przewrażliwiony.- spróbowała jakoś pocieszyć syna, ale Dan jedynie westchnął.
- Też tak myślałam...- wtrąciła cicho  Blue nagle przypominając o swej obecności i jednocześnie biorąc stronę chłopaka.-Jednak widząc Dana w samochodzie zaczęli wykrzykiwać „O to on!”.- skrzywiła się na samo wspomnienie tamtego momentu. Nagle przestała mu zazdrościć całej tej otoczki związanej z Bastille i całkowicie go zrozumiała, zwłaszcza jego obawy z ich pierwszej rozmowy sam na sam u dziadków Chrisa.      
          Matka Dana pokiwała głową rozumiejąc to wszystko.
- No dobrze... - westchnęła kiedy zaczął gwizdać czajnik. Dan jednak podszedł do niego i zaczął zalewać herbatę, nim Blue zdążyła coś powiedzieć odstawił jeden kubeczek na bok. Wziął pustą szklaneczkę i nalał do niej soku, który stał na szafce. Podał dziewczynie owy sok.
- My idziemy do mojego pokoju... jak będzie obiad to wołaj.- poprosił mamę i skiwnął do Blue na znak ewakuacji. Po chwili szli wąskimi schodkami na piętro domu. Wtedy też dostała sms od Caroline kiedy zamierza wrócić. Szybko jej odpisała. Na jednych z drzwi wisiała tabliczka. Dan otworzył drzwi i przepuścił Małą w drzwiach.
- Oto moja nora...- zaśmiał się wchodząc za nią i zamykając drzwi. Bleu zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, które było koloru białego.
- Myślałam, że będzie bardziej chaotyczny...- wyznała podchodząc do wielkiego regału gdzie było pełno gier i płyt. Nawet napotkała zdjęcie Dana po maturze. Wzięła je do ręki i wskazała na niego.
- Uroczo wyglądałeś.- chciała zachować powagę, jednak ten zaczął się śmiać sam z tego zdjęcia.
- Dzięki... wiesz, zawsze przystojny.- stwierdził i rzucił się na swe łóżko które zaskrzypiało. Blue z uwagą odłożyła zdjęcie i oglądała pokój dalej.
- Jak to było?- zapytała nagle i zerkając na chłopaka zauważyła, że nie ma pojęcia o czym mówi. Oparła się o parapet okna i spojrzała na ten cały pokój.
- No wiesz... przed przeistoczeniem się... Daniela w Dana... Kiedy nie było jeszcze Bastille.-zapytała łamiąc tym samym swoją obietnicę. Nie chciała nigdy wypytywać go o takie sprawy, ale chciała rozmawiać. Podeszła do łóżka gdzie leżał na boku patrząc na nią, i usiadła na łóżku.
- Em... czyli chodzi ci o dzieciństwo?- zapytał upewniając się. Ona jedynie pokiwała głową pijąc sok.
- Bycie dzieciakiem było fajne. Było łatwiej... nie było problemów. Pamiętam jak z siostrą udawaliśmy, że jesteśmy weselną kapelą i śpiewamy. - zaśmiał się na samo wspomnienie. Blue uśmiechnęła się widząc jego zmieszanie.
- Ja z bratem robiliśmy przedstawienia dla rodziców, przy finałowej piosence z Dirty Dancing... w tym całym słynnym momencie odcięli nam światło co on ją podnosi... I chyba dobrze bo z bratem nie miałam przyszykowanego tego podniesienia.- Blue wraz z nim zaczęli się równo śmiać.Chciała tym samym dodać mu odwagi. Każdy był kiedyś dzieckiem i miał różne zwariowane pomysły.
- Nie, my tak nie mieliśmy... chociaż też było wesoło. Raz naoglądaliśmy się filmu gdzie dzieci sypały kwiatki czy coś... no i w pokoju mieliśmy poduszkę z której wychodziło pierze... a że kwiatków nie mieliśmy... jedno piórko, drugie... po tym dziurka się zrobiła dziurą...piórek coraz więcej...- tłumaczył Dan, a Blue prawie się zakrztusiła sokiem.
- A na mnie mówiłeś! Że mnie trzeba się bać. A ty psujem byłeś!- uszczypnęła go w udo, a on jeszcze bardziej zaczął mieć napad śmiechu. Nagle ktoś zapukał do pokoju, jednak to było jedno z tych pukań, które następuje już w chwili otwierania drzwi.
- Ooo! A jednak to prawda! Dan zaprosił dziewczynę do domu!- klasnęła w dłonie młoda kobieta z masą loków na głowie. Jednak na nosie miała okrągłe okulary. Blue aż spoważniała to słysząc i oniemiała, spojrzała na Dana, który właśnie wycierał łzy w kącikach oczu.
- Oj siostra... Ja nie będę wyliczał ile ty chłopaków nasprowadzałaś...- jednak pogroził jej palcem, a dziewczyna oparła się o framugę drzwi i spojrzała na tą dwójkę znad okularów.
- No dobrze dzieci... ale obiad na stole. - stwierdziła po dłuższej przerwie i już jej nie było. Blue spojrzała na Dana, a ten westchnął wywracając oczami.
- I tak właśnie poznałaś moją Fran... - stwierdził wstając i wkładając ręce do kieszeni. Mała zaraz po tym znalazła się koło niego ale nie chciała jeszcze wychodzić.
- Wiesz co pomyślałam wchodząc do tego pokoju?- zapytała chcąc być poważna ale w jej oczach świeciły ogniki. Dan od razu się zaśmiał wnosząc oczy ku niebu.
- Boże... będę tego żałować... No co? Jaki on ma bajzel?- zapytał spoglądając na nią, a że była i blisko i niska musiał się nieco schylić.
- Nie..chociaż minimalnie...- zaśmiała się - Emm... Zdałam sobie sprawę co czuła Bella wchodząc do pokoju Edwarda w Zmierzchu.- Chłopak od razu nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
- Jesteś niemożliwa...- westchnął.
- No co? Podobna fryzura, inność, umiejętność grania na pianinie... Dan... może ty jesteś wampirem?- wtórowała mu w śmiechu wyliczając cechy wspólne.
- Dobra, dobra... chociaż... nastolatki też kwiczą na mój widok i chcą abym je gryzł.- udał zadumanego ale Blue dała mu stójkę w bok.
- Jaaasne..- udała, że nie wierzy po czym razem cali tacy uśmiechnięci i roześmiani poszli na dół. 
              Mama Dana jak i jego siostra od razu spojrzały na siebie porozumiewawczo, jednak nic nie było mówione przez cały obiad. Dosiadł się do nich mąż Fran oraz ojciec Dana. Było uroczo, zwłaszcza kiedy rodzice zaczęli opowiadać o wyczynach dwójki ich dzieci, przez to co jakiś czas jedno lub drugie mówiło „Mamo!”.
             Jadąc samochodem Blue nie mogła się powstrzymać aby nie wypytywać o pewne sytuacje przez co czasami się zarumienił i czochrał swoje włosy. Oboje jakby zapomnieli o wydarzeni z początku ich spotkania. Parkując przed kamienicą, Dan też wysiadł z samochodu.
- Odprowadzę cię... bo już się ściemnia.- powiedział. I tak się stało. Blue szybko znalazła klucze od mieszkania i otworzyła drzwi. Stając w progu oniemiała. Dan, który właśnie chciał schodzić po schodach się cofnął i spojrzał przez jej ramię.
- Nie wierzę...- szepnął po czym zaczął się śmiać. Blue nie mogła utrzymać powagi i zrobiła to co on. Co ich rozśmieszyło? Dwie osoby.
           Caroline ubrana w za dużą koszulę w niebieskie paski i Kyle ubrany jedynie w czarne spodnie. Oboje nie wiedzieli również co zrobić. Po chwili Caro spaliła się ze wstydu i pobiegła do ubikacji, a Kyle wziął kubek kawy i puścił do Blue oczko.
- Co tam Blublusiu?- zapytał rozpromieniony.


I kolejny rozdział.
Chyba niemożliwe jest abym dodawała rozdziały o normalnej porze :D

5 komentarzy:

  1. Kolejny genialny rozdział, końcówka wręcz mistrzowska :D najbardziej mnie rozwala to jak Kyle mówi Blublusia :D Kiedy następny? :D
    Ps. Masz jakiś link do tego filmiku co Dan oprowadza po pokoju? :D

    Angela :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://vimeo.com/78353103 tadam :D filmik!
      I dziękuję za łaskawe oceny :D
      A rozdział mam nadzieję że dziś, o ile znowu nie pochłoną mnie filmiki Bastille :D

      Usuń
    2. Dziękuję ślicznie :D I bardzo się cieszę, że dzisiaj być może będzie kolejny rozdział :D bo tak mi się spodobało Twoje opowiadanie, że wszystko nadrobilam w jeden dzień :D i jeszcze raz wielkie dzięki za linka :D

      Usuń
    3. Oho... więc jak czytnęłaś wszystko to muszę dać prezent :D postaram się napisać rozdział. Mam go zaczętego... ale nadal czekam na morze pomysłów co ma się dziać :D

      Usuń
  2. Haha końcówka najlepsza :D Myślę, że Danielowi zależy na Blublusi :)

    OdpowiedzUsuń