sobota, 30 sierpnia 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 26.

                                                               26.



            Wieczorem skupiła się jedynie na godzinnej audycji radiowej. Zapamiętała z niej prawie nic. Uśmiechała się szeroko stukając w klawiaturę laptopa, jednocześnie słuchając miarowego głosu Dana. Słysząc Kyle, niemal mogła go sobie wyobrazić jak siedzi obok niej. Zdała sobie sprawę, że była niesamowitą szczęściarą znając ich. Usłyszała dzięki nim, kilka zapomnianych przez siebie przebojów, które kiedyś uwielbiała. Oczywiście na czele stała piosenka Hallelujah. Godzina minęła szybciej niżeli oczekiwała, a w pokoju znowu zapadła cisza. Było jednak już późno i postanowiła jedynie pójść spać. Rankiem zauważyła, że Dan próbował się do niej dodzwonić na Skype z marnym skutkiem. Wysłała mu jedynie krótkiego sms, że transmisja była cudowna. Nie chciała mu przeszkadzać, bo prawdopodobnie miał inne zajęcia. Do wydania płyty było coraz bliżej, zastały im niecałe cztery tygodnie do trasy po USA. Dopiero w ciągu dnia, zadała sobie pytanie czy zwariowała. Oni wyjadą, muszą wyjechać, a ona zachowywała się jak... jakby Dan miał być koło niej tak jak teraz, na zawsze. Co wtedy stanie się z ich znajomością? Tyle czasu bez chłopaków? Bez Smitha? Aż ją zmroziło kiedy przed komputerem zobaczyła daty ich trasy koncertowej. Całe, długie trzy miesiące biegali z miejsca na miejsce. Zamknęła laptopa z hukiem marszcząc brwi. Musiała się z tym pogodzić. Dni mijały powolnie aż do tajemniczej soboty. Do tego czasu w ogóle się prawie do siebie nie odzywali. Był to rodzaj niepisanej umowy między nimi. Dostała jedynie sms w piątek z rana, na temat tego o której ma być gotowa i aby ubrała się wygodnie. Słuchając jego porady ubrała na siebie czarne spodnie,białą koszulę oraz sweterek. Kiedy czesała swoje ciemne włosy, David zapukał do jej pokoju opierając się o framugę drzwi.
- Hej Mała...
- Co ty tu robisz?- zapytała marszcząc czoło, przy okazji zerkając na brata.
- Przyjechałem po kilka rzeczy... przeprowadzam się na stałe do Londynu.- skwitował wchodząc do pokoju siostry i siadając na jej łóżku. Blum westchnęła i przybliżyła się do niego. 
- Jak się po tym wszystkim czujesz?- zapytała obejmując go ramieniem.
- Szczerze? Podejrzewałem to od jakiegoś czasu... to się czuje. Wszystko wygasało, a teraz nawet się z tego cieszę.- stwierdził wzruszając ramionami, jednak jego oczy były smutne. Mocniej go przytuliła, czując jak boli ją serce patrząc na brata. Nigdy nie miał szczęścia w miłości.
- Świnia... gdybym ją spotkała...- zacisnęła zęby. Pomyśleć, że ową dziewczynę była gotowa przyjąć do rodziny, pomimo odczuwalnych uprzedzeń.
- Nie spotkasz...- dodał z uśmiechem David gładząc głowę siostry. - Gdzie się w ogóle szykujesz?- zapytał po chwili zerkając na jej ubiór.
- Nigdzie...- jęknęła prostując się. Oj znała brata zbyt dobrze, żaden kolega nie był odpowiedni dla jego małej Blu. 
- Ta... i dlatego się tak ubrałaś? Na randkę idziesz?- uniósł brew, badawczo jej się przyglądając. Nie lubiła gdy był taki dociekliwy i poważny, bo momentalnie czuła się bezsilna.
- To nie randka...- szepnęła patrząc gdzieś na bok.
- Z Danem...- to nawet nie było pytanie. Blue poczuła jak serce jej szybciej bije. Wstała do lustra upewniając się jak wygląda. 
- To nie tak jak myślisz... 
- A jak? On ci się nie podoba? Ty mu się nie podobasz? Nie robicie do siebie słodkich oczek? Blue... kogo ty próbujesz oszukać? Obyś tylko po tym nie płakała... on kiedyś wyjedzie, a ty zostaniesz z problemem.- stwierdził kładąc się na łóżku.
- Mówisz tak jakbym zaszła w ciąże...- westchnęła z lekkim uśmiechem. Brat uniósł się szybko na łokciach aby na nią spojrzeć. 
- Nawet tak nie żartuj! Wyrwałbym mu te obwisłe, owłosione, pompejskie... 
- Ej, ej! Spokój!- zaśmiała się przerywając mu wywód. Usiadła znowu koło brata łapiąc jego dłoń. 
- Jak ci się mieszka z Caro?- zmieniła temat.
- Masakrycznie... wiesz że oni chyba specjalnie się ciągle kłócą aby wieczorem się godzić? Jutro oglądam mieszkanie i chyba je kupie...- stwierdził przeczesując włosy. Blue chyba za dobrze wiedziała o co mu chodzi. Biedny David, czego on musiał się nasłuchać.
             Nagle usłyszała trąbienie samochodu przed ich domem. Rodzeństwo spojrzało na siebie zdziwieni.
- Jeśli on nawet nie raczył ruszyć tyłka z wozu po ciebie, to nigdzie nie idziesz!- oznajmił chłopak ruszając pierwszy do drzwi. Otworzył je, nie kryjąc zdziwienia. Przez trawnik szedł zadowolony Kyle bawiąc się jakimś materiałem w ręce.
- Gdzie moja piękna Blublusia? Porywam dziś księżniczkę do księcia...- zaśmiał się kładąc jedną nogę na podwyższeni ganku. Typowe, luzackie zachowanie brodacza. Blue wyszła z domu zapinając wysokie kozaki. Na dworze było chłodno.
- Gdzie Dan?- zapytała nie rozumiejąc tego wszystkiego.
- Maleńka, to nie ty tu zadajesz pytania... choć tu.- zacmokał do niej. Pierw ją przytulił do siebie na przywitanie, a następnie założył czarną, grubą przepaskę na oczy.
- Kyle!- chciała ją zdjąć, ale dłoń chłopaka jej nie pozwoliła.
- Bo zniszczysz niespodziewankę! Jeśli ściągniesz opaskę, to umrze jeden mały kotek na świecie... a wiesz jak ja kocham kociaczki... chcesz mi to zrobić?- powiedział smutnym głosem, jednak to jedynie rozbawiło dziewczynę. Chwycił jej dłoń i powoli zaczął prowadzić przez trawnik.
- David, jak co mam telefon!- zawołała za siebie, jednak nie wiedziała czy brat usłyszy. Kompletnie nic nie widziała. Została zaprowadzona do samochodu i przy pomocy Kyle'a wsiadła do niego. Zaraz po tym ruszyli.
- Gdzie jedziemy?- zapytała.
- Mówiłem ci, że to ja zadaje pytania?- przypomniał jej i gdzieś skręcił.
- Mówiłeś... ale nie rozumiem jakie pytania.- westchnęła bezradnie opuszczając się na fotelu niżej.
- Właściwie ja też nie wiem... tak mówią w filmach. No wiesz...”nie ty tu jesteś od zadawania pytań”. Dodaje to adrenaliny... co nie?- zaśmiał się i włączył radio. Blue wywróciła oczami pod materiałem, bezradna na to co mówił brodacz.
- Jejuś... aż nie mogę się doczekać kiedy Will będzie mieć ślub... potańczymy, popijemy, pojemy! Częściej powinny być śluby!- stwierdził.
- A ty i Caro idziecie razem?- zapytała niepewnie.
- Pewnie! Już sobie sukienkę szyje... ale nie lubi jak jej marudzę, że za dużo materiału zużyła na nią... Dwa paski by zszyła i by starczyło!- zaśmiał się. Cały Kyle. Prosto widział świat.- A ty z Danem też masz takie problemy?
               Blue aż zatkało. Chciała spojrzeć gdzieś na bok w odruchu ale przecież i tak nic nie widziała.
- Idę z Chrisem... - odpowiedziała cicho zaciskając dłoń na fotelu.
Kyle nagle niebezpiecznie zamilkł. Niemal czuła jego spojrzenie na sobie.
- Tej... Blubluś... ty nie lecisz na dwa fronty?- zapytał nagle podejrzliwym tonem.
- Jakie dwa fronty? Nie lecę na żaden front... Chrisa znam od dzieciaka, jest dla mnie jak David...a Dan, to tylko dobry znajomy.- mówiła tłumacząc się.
- A randka?- zapytał ciszej.
- Kyle... za niedługo wyjedziecie, nie chce myśleć o nim w kategorii większej niż kolego-przyjaciel. Będzie mnie to boleć...- przyznała się przed nim. Zacisnęła nerwowo dolną wargę chcąc już wysiąść. Nie lubiła przyznawać się do takich rzeczy. Brodacz wychwycił jej zmieszanie i chwycił jej zimną dłoń.
- Też będziemy tęsknić... a na pewno Dan.- westchnął.
             Blue nie była pewna. Oboje milczeli. Długo jechali, z obliczeń Blue minęła godzina. Czyżby zmierzali do Londynu? Właściwie sądziła, że tam właśnie Dan ją zabierze. Teraz już nie była wszystkiego pewna. Nagle telefon Kyle'a zadzwonił wesołym, niemal komiksowym dźwiękiem po czym szybko umilkł. Kyle szybko skręcił w lewo, aż Blum poleciała na drzwi.
- Gdzie ty szalony lecisz!- jęknęła próbując usiąść ale przyjaciel znowu zbyt mocno skręcił.
            Kyle jednak milczał. W końcu zatrzymali się... gdzieś. Chłopak obleciał samochód i pomógł wysiąść dziewczynie. Przeprowadził ją przez jakiś park, na pewno były tam drzewa, bo obaliła się prawie o wystający korzeń. Idąc dość spory kawałek usłyszała ściszoną muzykę. Nagle Kyle, który trzymał ją za biodro i rękę, zniknął. Usłyszała jak zaczyna biec w jakimś kierunku.
- Kyle! Cholera gdzie mnie zostawiłeś! Wracaj!- krzyknęła, jednak usłyszała jedynie jak odpala się samochód.
           Sięgnęła do opaski na oczach i wściekła ją ściągnęła. Oślepiła ją częściowa jasność. Dopiero po przetarciu oczu zobaczyła postać przed sobą. Dan. Stał tam z wielkim uśmiechem patrząc na nią. Już miała ochotę zapytać „co to wszystko znaczy?” jednak rozejrzała się po miejscu gdzie byli. Dopiero po czasie zdała sobie sprawę że to ogródek za jej domem rodzinnym. Aż rozwarła usta, rozglądając się po tym co przyszykował. Była cała masa rozwieszonych lampek, wielki ekran, dwa miejsca do siedzenia, kosz z jedzeniem i piciem, miski z popcornem. Wszystko było takie niesamowite. Podeszła do jednego z zawieszonych lampionów i dotknęła wikliny.
- Ty sam to?- zapytała nadal pochłonięta poznawaniem tego co przyszykował Dan.
- Nie całkowicie... potrzebowałem pomocy Davida.- uśmiechną się stojąc jednak w miejscu. Nie chciał jej przeszkadzać.
- To dlatego wrócił z Londynu...- uśmiechnęła się do siebie.
- Jednak już pojechał.- dodał robiąc krok w jej stronę. Blue uśmiechnęła się i podeszła aby go przytulić. Przyjął to bardzo chętnie kładąc policzek na jej głowie.
- Dziękuję...- szepnęła i uniosła głowę tak aby na niego spojrzeć. Dan dotknął dłonią jej policzka nieco poważniejąc. Alarm włączył się w głowie dziewczyny, nakazując jej szybko się ewakuować. Wiedziała co chce zrobić, dlaczego tak intuicyjnie zerknął na jej usta. Opuściła szybko wzrok i odsunęła się od niego zmieszana.
- Taki zestaw podróżnego Dana podrywacza?- zapytała śmiejąc się, jednak wtedy zobaczyła jego minę.
- Usiądziemy?- zapytał, a Blue tylko skiwnęła głową bojąc się, że zepsuła im tym wieczór. On usiadł na prawym z ''leżaków'', a Blue na lewym.
- Ty coś wiesz?- zapytał w końcu bawiąc się swoją sznurówką od buta. Blue nie zrozumiała o co mu chodzi. Dan to zauważył i wziął głębszy oddech. 
- Odnośnie mego randkowania... 
- Ah... to...- jęknęła. Ale sobie wybrali temat do rozmowy na początek ich spotkania. Widocznie nie mogło być za słodko. Blum spojrzała w niebo gdzie świeciły już nieco gwiazdy. - Tak. To znaczy, Woody mi coś wspomniał.- powiedziała cicho. - Nie miej mu tylko tego za złe, chciał mnie chronić tak jakbyś ty był złem.- wzruszyła ramionami.
- Chcę abyś ty jako jedna z nielicznych znała prawdę...- powiedział po dłuższej przerwie skupiając się tylko na szaro-białej sznurówce.- Nie zawsze byłem... taki. Kiedyś przed studiami i całą tą zabawą z muzyką, było mnie więcej. - marszczył brwi. Blue dokładnie mu się przyglądała, jego mimice twarzy, temu jaki był skupiony i jak dokładnie dobierał słowa.
- Nagle wszystko się zmieniło, stałem się z wyglądu tym kim jestem, okazało się, że ten tłuścioch o zapadniętym ego może się podobać. Doszło do tego Bastille...
Nie musiał więcej mówić. Blue zacisnęła usta rozumiejąc.
- Moim sposobem na to było skakanie z kwiatka na kwiatek... nie, nie usprawiedliwiam się. Byłem gnojkiem... Ba, byłem nawet w otwartym związku. - ostatnie słowa prawie wysyczał. Dziewczyna patrzyła na niego zaciskając usta.
- Chyba nie chcę znać szczegółów...- szepnęła czując jak przebiegają po jej ciele zimne dreszcze. Dan spojrzał na nią i wstał z swego miejsca, aby móc usiąść koło niej.
- Nie jestem już taki... zobaczyłem kim jestem... opamiętałem się. Rujnowałem i siebie i tamte dziewczyny. 
- To były fanki?- zapytała nie patrząc na niego. Czuła swego rodzaju ból. Dowiedzieć się takiej rzeczy to wielki szok. Dan chwycił niepewnie jej dłoń.
- Blue to nie tak. - westchnął zagarniając swe włosy na tył głowy. Spojrzała mu w oczy starając się być spokojna.
- A co z tamtą dziewczyną?- jej pytanie nie zabrzmiało zbyt pewnie w jej ustach.
- Nie kochałem jej, była rodzajem kumpla, który dawał i oferował dość dużo. Dla mnie wygodny układ. Sądziłem, że dla niej też... gdy wracałem z trasy ona była i czekała. Po tym ruszałem dalej i były inne... Dopiero gdy zorientowałem się, że ona mnie jednak kocha, nie mogłem jej tego robić.- spuścił wzrok na trawę i zagryzł dolną wargę. Usta Blue zadrżały kiedy nawiedziła ją jedna myśl. Nie umiała jej dusić w sobie.
- Chcesz abym teraz ja zajęła jej miejsce?- niemal się skrzywiła na samą myśl. Dan spojrzał na nią robiąc wielkie oczy.
- Skąd ta myśl? W życiu...!Nie!- podniósł głos nieco.
- To dobrze...-odpowiedziała zaciskając zimne dłonie w pięści.
- Mówię ci to bo chcę abyś poznała prawdę, nie tysięczne wersje z internetu. - stwierdził po chwili ciszy. Bała się zapytać dlaczego wybrał akurat ją. Nie, nie była tak odważna aby zadać to pytanie. Doceniała to, że chciał być z nią szczery od początku. Dotknęła jego ramienia, tak aby na nią spojrzał. Uśmiechnęła się niepewnie do niego, by zaraz się przytulić.
- Dziękuję. Mam nadzieję że nie wrócisz do tego. Nie chcę aby cię to zniszczyło.- powiedziała cicho kiedy jego ramiona ją objęły. On ucałował jej czubek głowy. Nawet nie wiedziała ile dla niego liczy ten moment. To, że mógł się przed kimś odtworzyć i to, że poniekąd dawała mu szanse. Nie odtrąciła go.
- Teraz już bym nie umiał tego zrobić.- stwierdził szczerze, patrząc na nią. Była skulona i wtulona w niego. Taka bezbronna i inna od tych, które miał w swych ramionach. Westchnął głęboko próbując odepchnąć od siebie te myśli. Jeszcze teraz nie mógł nic zrobić. Czekały go jeszcze trzy miesiące trasy. Dopiero po nich, może coś... nie teraz.
- No dobra... ja ci się przyznałem do najgorszej części siebie...- próbował jakoś poprawić humor dziewczynie. - A jak to wyglądało u ciebie?
Blue wyprostowała się patrząc na niego niepewnie. Serio pytał ją o to?
- Przy tobie to wymiękam.- wytknęła na niego język. Cóż, to była przeszłość. Żadne z nich nie mogło mieć pretensji do drugiej osoby o to co kiedyś się działo. Wzięła głębszy oddech kładąc się, Dan zaraz zrobił to co ona. Oboje patrzyli w gwiazdy.
- Jeszcze przed tym wszystkim... zanim wiesz co się stało, było z dwóch, maksymalnie trzech chłopaków. Jak to w liceum. Nic z wielkich miłości. - wzruszyła ramionami.
- To brzmi trochę, jakbyś była...- uciął zmieszany. Blue aż zatkało słysząc jego stwierdzenie. Nagle wybuchnęła głośnym śmiechem nie wierząc, że on porusza taki temat.
- Wiesz chyba jednak zostało ci coś po starych ruchanych czasach...- dźgnęła go palcem w bok, a on jedynie westchnął starając się być poważny.
- Ok... jak taki jesteś ciekawy. Nie, nie jestem cnotką... ale ja tylko... Boże jakie to kompromitujące, łatwiej byłoby mi to powiedzieć do Kyle'a … raz w życiu to robiłam... zadowolony?- zapytała czując jak palą ją policzki. Dan aż przekulnął się na bok aby na nią spojrzeć.
- Raz?- nie wierzył w to co usłyszał.
-Tak raz... dokładnie tydzień przed tamtym wydarzeniem... później nie było jak i z kim. Byłam w obozie i tyle. - wzruszyła ramionami.- Możemy zmienić z mojego życia seksualnego, które jest bardziej godne zakonnicy?- jęknęła. Dość takiej rozmowy. Oboje podzielili się faktem z swego życia o którym niewiele osób wie.
- No dobrze... pooglądamy film?-zaproponował od razu siadając na legowisku. Blue pokiwała głową i zaraz Dan zaczął wszystko organizować. Wstał aby wyjąć z niewielkiego kosza dwa duże, puchowe koce.
- Nie jest za ciepło, a ostatnio byłaś chora.- powiedział podając je jej. Uśmiechnęła się czując się naprawdę miło. Tak o nią dbał.
- Co będziemy oglądać? Błagam tylko nie jakiś romans...- jęknęła. Zazwyczaj na TAKICH spotkaniach faceci myślą, że aby dobrze się ono skończyło to. Dan uśmiechnął się do niej zadowolony.
 - Z tajemnych źródeł wiem, że lubisz filmy związane z obozami koncentracyjnymi. Nie za dobry temat na takie spotkanie ale... lubię filmy, które coś wnoszą więc.- i włączył film.
- The grey zone...- aż usiadła widząc tytuł. Najlepszy film o powstaniu w Oświęcimiu. Aż serce zabiło jej szybciej. Widząc jak on siada na drugim leżaku, przywołała go do siebie.
- Sama oglądam ten film na raty więc błagam... siedź obok mnie.- poprosiła.
             On oczywiście od razu spełnił jej prośbę. Z miską popcornu usiadł obok niej. Dziewczyna od razu wtuliła się w jego tors przykrywając ich kocem. Tak oto przytuleni oglądali film. Przy końcowej scenie, kiedy hitlerowcy dają dziewczynce wolność, ale i tak gdy biegnie ku wyjściu z obozu, ją zabijają Blue musiała schować twarz w jego ciało. Oddech miała ciężki. Takie filmy zbyt mocno na nią wpływały, ale za to je kochała. Dan pogładził ją po plecach widząc jej reakcję. Była taka kochana. Nagle zaczął dzwonić jej telefon. Blue sięgnęła po niego.
- Hej kochanie- powiedziała ściszonym głosem kobieta po drugiej stronie. Dan wszystko słyszał bo siedział tuż obok. 
- Cześć mamo, coś się stało? 
- Nie... to znaczy tak. Musimy zostać z ojcem na noc u babci. Dasz sobie sama radę?- zapytała matka. Blum skrzywiła się. Nie lubiła sypiać sama w pustym domu. Wtedy każdy dźwięk wydawał jej się za głośny. Nabrała powietrza i pokiwała głową. 
- Tak, nie przejmujcie się mną. Pozdrów babcie. 
- Pa kochanie, spokojnej nocy. Pozamykaj dobrze wszystkie drzwi!- upomniała matka i zaraz usłyszała tylko piszczenie urwanej rozmowy. Mała odłożyła telefon na bok i zagryzła dolną wargę.
- Coś się stało?- zapytał Dan widząc jej minę. 
- Nie, wszystko dobrze.- pokiwała głową i rozejrzała się po ogrodzie. Było już bardzo ciemno i zimno.
- Chyba już czas kończyć.- stwierdziła. Chłopak zaśmiał się i pomógł jej wstać. 
- No tak, dziadkowie Chrisa pewnie czekają aż przyjadę. 
- Nie wracasz do Londynu?- zdziwiła się kiedy razem zaczęli zbierać rzeczy z trawy.
- Bezpieczniej jeśli przenocuję u nich.- wzruszył ramionami zanosząc stoliki do niewielkiego busa, który był zaparkowany na podjeździe. Blue usiadła na tarasie od strony ogrodu, na jednym z wielu schodów. Przypatrywała się jak Dan wszystko nosi i układa w samochodzie. Nagle naszła ją myśl. 
- Dan...- zwróciła jego uwagę na siebie. Zamknął bagażnik samochodu i podszedł do niej.
- No co Blu? Muszę się zbierać.- uśmiechnął się do niej łagodnie. Zmarszczyła brwi starając się dobrać słowa tak aby nie zabrzmieć głupio.
- Zostaniesz u mnie na noc?- a jednak zabrzmiała. Smith spojrzał na nią zdziwiony po czym poruszał do niej zabawnie brwiami. 
- Nie o to mi chodzi zbereźniku! - dała mu stójkę w bok. 
- Mi też nie!- zaśmiał się próbując być poważny.
Dobra... zapomnij.- wstała z schodów, jednak chłopak chwycił ją za dłoń dzięki temu znalazła się bliżej niego. Położył ręce na jej plecach, nad pośladkami i spojrzał w oczy. Samotne lampy ogrodowe dawały nikłe światełko.
- O co chodzi?- zapytał już poważnie.
- Boje się sama zostawać... jakbym wiedziała, że jesteś to...- westchnęła uciekając wzrokiem. Dan delikatnie uniósł kącik ust do góry i pokiwał głową.
- Dobrze... zostanę ale pod jednym warunkiem.- jego uśmiech nieco się zmienił.
- Dan... to nie fair! To szantaż emocjonalny.- jęknęła, a on jeszcze bardziej poszerzył swój uśmiech.
- Chcę spać z tobą w łóżku... tylko to. - powiedział już bez uśmiechu. Blue aż przeszedł dreszcz słysząc jego prośbę. Wzięła głębszy oddech kompletnie się zapowietrzając.
- Chrapię...- powiedziała nagle jakby chciała go odstraszyć. To spowodowało u niego słodki uśmiech.
- Nic ci nie zrobię... obiecuję. Tylko wspólne spanie.- jego głos był miękki i łagodny.
           Przymknęła oczy próbując z tym walczyć ale... nie umiała. Jedynie bezgłośnie pokiwała głową zgadzając się na tą umowę. I tak znaleźli się chwilę po tym w jej pokoju. Blue poszła przebrać się w piżamę do łazienki i wykąpać. Na przeklęty los, akurat musiała mieć wszystkie dłuższe dresowe spodnie w praniu i została najgłupsza z możliwych piżam jakie miała na lato. Płonąc rumieńcem patrzyła w swoje odbicie. Będzie tego żałować! Wchodząc do pokoju, nawet nie chciała spojrzeć na Dana, który leżał już w łóżku bez spodni. Miał na sobie jedynie brązowe bokserki oraz bluzkę z wilkiem wyjętą z swej torby podróżnej. Widząc ją aż usiadł na łóżku. Zmierzył ją wzrokiem. Nie chciał nic mówić do już i tak speszonej dziewczyny ale widząc co ma na pośladkach uśmiechnął się szeroko.
- Stylowa krówka...- powiedział rechocząc.
- Jeszcze słowo, a będziesz spał na ziemi!- ostrzegła próbując być poważna.
         Zgasiła nocną lampkę i położyła się obok niego. Szybko napotkała jego ciepłe ciało, które było tak blisko niej. Serce zabiło jej zbyt szybko niżeli by chciała. Chcąc jakoś oddzielić się do niego, odwróciła się plecami do niego bokiem na ''łyżeczkę''. Dan oddychał miarowo czując zapach jej mokrych włosów, które zaledwie chwilę temu myła. Spojrzał na nią. Była skulona i starała się udawać, że nic się nie dzieje. On nie umiał. Może i robił błąd, i będzie tego żałował ale musiał mieć ją chociaż w ten sposób przy sobie. Przysunął się bokiem do niej i delikatnie splótł swoją dłoń z jej dłonią, która była kurczowo trzymana przy jej sercu. Dzięki temu jakby ją przytulał. Przysunął się bliżej swym ciałem. Jego tors był zetknięty z jej plecami, a głowa leżała tuż za jej głową. Nie mógł niższą partią się przytulić do niej, bo najzwyczajniej by ją wystraszył.(no wiecie... ta krówka) Uśmiechnął się po zadowolony.
- Dan- wyszeptała dziewczyna.
- Mam się odsunąć?- zapytał unosząc głowę nieco.
- Nie... tylko... dziękuję ci za dziś.- powiedziała cichutko, a w jej głosie można było wyczuć, że się uśmiecha. Dan nachylił się ku jej odkrytemu ramieniu i ucałował go delikatnie.
- Dobranoc Blu...- dodał i już zaraz po tym spał mając przy boku Blue. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów po prostu położył się koło dziewczyny by napawać się tylko jej obecnością, aby mieć ją przy sobie. Natomiast dla Blum to była pierwsza noc spędzona z mężczyzną w łóżku.



- Blue Julio Kamelio Grece! Co to ma wszystko znaczyć!- usłyszała nagły głos. Blue całkowicie zaspana uniosła się na łokciu przecierając oczy. Zobaczyła wtedy matkę. Była wściekła? Ale o co? Wtedy usłyszała jak koło niej budzi się mężczyzna. Spojrzała na niego i dopiero wtedy przypomniała sobie wszystko. Dan otworzył swoje niebieskie oczy i z uśmiechem powitał brunetkę.
- Czy wy się nie pomyliliście?!- upomniała się matka. Wtedy Smith niemal podskoczył na łóżku. No i sielanka poszła się... lać.




Tak wiem... jestem zła :D
Ale nie mogło być za pięknie.
Pani Matka musi pilnować swej córki!
Jak się wam podoba?
Zapraszam do komentowania!
Przykra wiadomość,
następny odcinek prawdopodobnie pojawi się dopiero
w niedziele wieczorem lub w poniedziałek.
Zbyt dużo zajęć na weekend.
Mam nadzieję, że doczekacie!
Kocham was i życzę miłego czytania!
Wasza Tumburulka!

3 komentarze:

  1. Nieeer :c tak dlugo ? Nie wytrzymam ;x

    Ja bym nie chciala, takiej sytuacji z mama, ale to Blue xdd

    Ciekwe co bedzie dalej. Czekam na wiecej !
    Nic nie brakuje <3 Ale wiesz 'prawym i prawym'

    Marta :) (co moze wynikac z glupkowatego nicku xd)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo kobueta ma dwie prawe strony! Hahaha.
      Dzięki za dobre słowa, jak mnie nie skatują zbyt mocno to może będzie w sobote :)

      Usuń
  2. Jezusie Chrystusie,Nazarejski nie , nie nie, nie,nie za kare nie dostaniesz długiego komentarza nie wybaczę Ci tego że z kończyłaś w taki momencie nieeeeee.. . to boli rozumiesz nie możesz nie ! Niedobra Kamila NIE-DO-BRA !oohh matko święta Kyle ty buraku zostawiłeś moją Blublusie na środku ogrodu ? ok co będę się rozdrabniać....Dan wyznał jej to o tych dziewczynach ahhhhh...to miłość ! Fuck off bohaterowie tego opowiadania mają bardziej urozmaicone życie erotyczne niż ja ,które to się równa forever virgin ; o nie... i och też uwielbiam takie filmy wojenne ale tego nie oglądałam , przynajmniej nie chcę oglądać go sama.Dan taki szantażysta .... ii Blum nie uciekła od niego jak ją przytulił i złączył ich dłonie i sobie to właśnie wszystko wyobrażam...
    *- Chcę spać z tobą w łóżku... tylko to. - powiedział już bez uśmiechu. Blue aż przeszedł dreszcz słysząc jego prośbę. Wzięła głębszy oddech kompletnie się zapowietrzając.
    - Chrapię...- * -wygrałaś i rozwaliłaś tym system ahahahaha tak się na tym śmiałam , i tak se myślę jebła a potem no i zepsułaś romantyczną chwilę
    Mama Blum wpadła do pokoju kiedy oni spali, tak bardzo niedobra ta dzisiejsza młodzież ...przecież nie szukali pilota *.* - ohhh ciekawe co teraz ..... czy mama Blue Julii Kamelii Grece wyrwie mu te obwisłe, owłosione, pompejskie jaja ? ... tego dowiemy się w następnym odcinku *****Trudne Sprawy*******Dlaczego ja ? ******Ukryta Prawda******Szpital*****
    Weny Brzdącu ! <3 Love you so so so so much :*
    Weny ;* Czekam na następny ... przepraszam że tak krótko ale chyba dwa komentarze to dla mnie za dużo ....
    Anette xo

    OdpowiedzUsuń