17.
- Pfff! Niewierząca! - prychnęła i rzuciła misiem w przyjaciółkę.
- Jak to mówią w Pięćdziesięciu twarzach Grey'a... masz fryzurę po seksie...- stwierdziła brunetka, a Caro aż warknęła nie wiedząc czy się śmiać, wstydzić czy płakać. Odwróciła się twarzą do sufitu i patrzyła w niego długo się nie odzywając.
-Ej spokojnie...Będzie dobrze i... chyba było?- zapytała przyjaciółkę Mała. Pierw myślała, że oberwie od rudej kolejną maskotką czy też zostanie wyzwana. Jednak ta spojrzała na nią takimi maślanymi oczami, zrobiła taką anielską minę, że Blue jedynie się uśmiechnęła.
- On jest...- i westchnęła. Jednak Blum bała się jednego. Kyle to Kyle, chyba najbardziej rozrywkowy chłopak z całej ekipy Bastille. Co jeśli on patrzył na Caro jak na zdobycz, jak na kolejną z kolejki? Aż ją serce zabolało gdy o tym pomyślała.
- Dobra idź spać...- westchnęła Blue, nie chcąc teraz mówić przyjaciółce o swych zastrzeżeniach.
- Tej! A ty nie lepsza jesteś... mów mi co tam z Danem.- uniosła się na łokciach i zaczęła zabawnie ruszać brwiami. Chyba za dużo spędziła czasu z Kyle. Blue lekko zarumieniona wstała z łóżka przyjaciółki i westchnęła.
- Dan to dobry przyjaciel...- stwierdziła wymijająco.
- Przyjaciel? Przystojny ten przyjaciel...- zacmokała Caro bawiąc się swymi długimi, rudymi włosami.
- Chciałabym zauważyć, że wszyscy z Bastille są całkiem całkiem...- stwierdziła uśmiechając się szeroko.
- Ale z Willem nie masz kontaktu, a gdy mówisz o Chrisie to mówisz prosto z mostu.- wyliczała przyjaciółka.
- Jejuś Caro... Idź spać... miłość zbyt mocno zalała twoje myśli.- stwierdziła łapiąc się tego jak tonący brzytwy. Wyszła czym prędzej z pokoju i poszła do siebie.
Kładąc się na łóżko głośno oddychała z wielkim uśmiechem. Co było tego powodem? Właściwie sama nie była pewna, tyle rzeczy się dobrych działo, że aż trudno było jej łapać oddech. Wzięła czym prędzej swój laptop i włączyła FB. Widząc, że Emily jest dostępna od razu kliknęła do niej.
- Nie uwierzysz co się stało...
- W końcu się do mnie odezwałaś! Łaskawco mój!
- Oj Emi...
- No dobra pisz co to za nowość...
- Zgadnij kogo przyłapałam w męskiej koszuli...
- Jesteś plotkarą?
- Oj Emi...
- Powtarzasz się... no dobra kogo?
- Caroline....
- A kim był ten szczęśliwiec?
- Zgadnij...
- Bloom?
- Hahaha nie...
- No to kto?
- K.S.
- Kyle?!
- Mhm...
- Matko Chrystusowa!! No nie wierze? I on był po wszystkim cały? A może chciała mu sprawdzić jak się mają siniaki po pierwszym pobiciu?
- Emi...hahahahaha
- Dobra plotkaro ja muszę iść spać.
- Pa...
Blue uśmiechała
się. Wtedy jej Skype zadźwięczał, więc odebrała nie chcąc
jeszcze iść spać.
- Hej...-
przywitał ją męski głos znad brązowych okularów.
- Chyba
jesteś moim psychofanem...Tak często potrzebować się ze mną
widzieć? Ah... Nawet Bella tak dobrze nie miała z Edziem... a
raczej miała, on właził jej przez okno. Ejjj ja też chcę abyś
wchodził mi przez okno!- zaczęła gadać jak najęta specjalnie
aby go rozśmieszyć. I tak się stało. Zagarnął swe przydługie
włosy na tył głowi i wywrócił oczami.
- Ewidentnie
oglądałaś za dużo filmów...- stwierdził gestykulując przy
tym.
- Dlatego
jestem sama... zbyt mocno wyimaginowałam sobie perfekcyjnego
faceta.- stwierdziła wzruszając ramionami. Dan znowu zaczął się
śmiać.
- Czyli
wychodzi na to że ja mam to samo.- skwitował.
- A na mnie
mówisz! U innych widzisz, a nie u siebie! Nie ładnie panie Smith!-
wytknęła na niego język i razem zaczęli się rechotać. Gdy się
uspokoili Dan wziął głębszy oddech i nieco spoważniał.
- Miałem cię
pytać w drodze do mieszkania Caro... ale zapomniałem.- przyznał
się.
- Nie, nie
będę twoją żoną, czekam na księcia albo Edwarda.- nie mogła
sobie odpuścić. Muzyk znowu się roześmiał ale szybko opanował.
- A niech ci
los... ale tak poza wszystkim... chcesz iść jutro do wesołego
miasteczka?- zapytał z nadzieją w głosie. Blue wydało się to
podejrzane. Zmarszczyła nieco nosek i uniosła brew patrząc na
niego.
- Kyle cię
namówił?- powiedziała po chwili ciszy. Oczy Dana zrobiły się
większe i spojrzał gdzieś w bok.
- Kyle nie
idzie z nami...- powiedział wzdychając.
- Owszem...
ale wiem gdzie na pewno przyjdzie...- uśmiechnęła się, a gdy Dan
zerknął na nią zdał sobie sprawę, że przejrzała ich plany.
- Blue...-
westchnął.
- Ok. Udam, że
nic nie zauważyłam...ale jeśli on jej złamie serce to i ty
dołożysz do tego kamień milowy. - stwierdziła. Widać było, że
rozumiał i sam miał obawy. Znał w końcu brodacza dłużej niżeli
ona. Pokiwał jedynie głową.
- W parku
zabaw o 16?- zapytał. Blue bezgłośnie się zgodziła. Oboje
życzyli sobie spokojnej nocy. Tak oto złapała ich noc. Blue
obudziła się już pozbawiona kataru. Cuda jednak istnieją. Nim
wstała, usłyszała jak Caro nuci Flaws w kuchni.
- Jaki Kyle
ma dobry wpływ na ciebie... tak szybko nauczył cię tekstu
piosenki?- mrugnęła do przyjaciółki z wielkim uśmiechem.
- Naleśniki
zrobiłam.- zignorowała Małą, kładąc na stół owe śniadanie.
Jednak brunetka zmarszczyła nos.
- Znowu
czegoś nie lubisz?- westchnęła Caroline opierając się o
krzesło.
- Zjem
kanapkę z masłem czekoladom.- stwierdziła.
Nim się obejrzała
było już popołudnie. Ubrała się w ciemne leginsy i białą
tunikę z długim rękawkiem a włosy spięła w kucyk. Wzięła
również z sobą swój stały zestaw przeciwdeszczowy. Wychodząc z
mieszkania życzyła przyjaciółce miłej zabawy i już jej nie
było. Park był zaledwie dwie dzielnice od mieszkania Caro tak więc
postanowiła przejść się. Przy wejściowej bramie stał Dan z
wielkim uśmiechem wachlując się dwoma biletami wstępu.
- Czuję się
jakbym miał wejść zaraz do sklepu z słodyczami.- powiedział
tuląc na powitanie dziewczynę. Ona jedynie się zaśmiała i oto
zaczął się prawdziwy maraton. Wszystkie domy strachów, karuzele,
diabelskie młyny były ich. Bawili się niesamowicie. Na sam koniec
zostawili sobie karuzelę z podwójnymi ławeczkami, dzięki której
mogli spokojnie oglądać panoramę Londynu.
- Dan... ja
mam lęk wysokości.- jęknęła kiedy spojrzała na swe stopy i
ziemię, która się oddalała. Chwyciła go pod łokieć zamykając
oczy.
- I dopiero
sobie o tym teraz przypomniałaś?- westchnął obejmując ją
prawym ramieniem tak aby jakoś poczuła się bezpiecznie, a lewej
dłoni ścisnął jej palce.
- Mhm...-
westchnęła. W ciągu paru minut znaleźli się na szczycie
karuzeli.
- Otwórz
oczy i nie patrz w dół.- poprosił. Przecząco pokiwała głową, a
Dan znowu nabrał głośno powietrza w płuca.
- Nie bądź
jak dziecko, a co gorsze jak baba...- stwierdził trącając swoją
stopą jej stopę. Blue zaśmiała się słysząc swoje wczorajsze
słowa i zrobiła co poprosił. Widok był fenomenalny. Oczy aż jej
zaświeciły widząc to wszystko.
- Łał...-
jęknęła, a chłopak oparł głowę o jej ramię i się uśmiechnął
wesoło. Wzrok dziewczyny przebiegał po budynkach mieszkalnych
oddalonych od nich o kilkaset metrów, następnie spojrzała na ich
splecione palce i o dziwo nie widziała w tym nic złego. Zwykłe
koleżeńskie... jej myśl się urwała widząc pod ich stopami
tłum.
- Dan... -
wydała z siebie wysoki dźwięk. Muzyk w pierwszej chwili
przestraszył się, że coś jej jest. Pierw spojrzał na nią, a
dopiero po chwili na to co ona widzi.
- To
przesada...- stwierdził sam nie wierząc w to co właśnie się
działo. Momentalnie oboje się wyprostowali, a uścisk znikł.
- Co robimy?-
zapytała czując dziwne mrowienie w brzuchu. Było jej niedobrze.
- Ty nic...
ja dzwonię... Mamy kilka minut nim karuzela zjedzie na dół.-
powiedział i w jego ręku znalazł się telefon. Wybrał
nieznany jej numer i zaraz zaczęła się akcja ratunkowa. Rozmawiał
szybko, niemal niewyraźnie. Nerwowo zjadał końcówki słów i
gestykulował. Rozmowa nie trwała długo, po niej Dan nie był ani
trochę spokojniejszy. Patrzył gdzieś w bok skubiąc dolną wargę.
Blue obawiała się wydać choćby dźwięk. Gdy karuzela ruszyła w
dół dopiero wtedy towarzysz na nią spojrzał marszcząc brwi.
- Gdy
będziemy mogli wyjść podjedzie Will, nic nie mówisz. Wskakujemy
do samochodu i jedziemy zgubić ich.- poinformował niemal jakby był
robotem. Przez to wszystko Blum zapomniała o strachu do wysokości.
Teraz bała się fotografów i... Dana. Serce niemal jej stanęło
kiedy poczuła pod stopami ziemię, a błyski aparatów przypominały
błyskawice burzy. Wstała niepewnie i szukała wzrokiem samochodu z
Willem. Usłyszała pisk opon.
- Biegiem!-
nakazał jej Dan puszczając się pędem przez niewielki płotek.
Zrobiła to co on, a grupa gapiów i tych z gazet ruszyła za nimi.
Wskoczyli do samochodu zaledwie w kilka chwil. Nim zdążyła
zamknąć drzwi już ruszyli. Szybko na pierwszym lepszym zakręcie
uderzyła się głową o tapicerkę.
- Co oni do
cholery ode mnie chcą?- wkurzony Dan podniósł głos.
- Może to
przez płytę?- zapytał Will kierując jak rajdowiec. Blue nawet
nie starała się zapamiętać drogi.
- Bez jaj!
Jakby o płytę chodziło to by i pod waszymi domami siedzieliby...
dzwoniłeś do Kyle'a?- zapytał. Słychać było w jego głosie
troskę jak i zdenerwowanie.
- Nikt pod
kamienicą Caro nie siedzi...ani pod naszym hotelem.-poinformował od razu. Dan nerwowo
przeczesał włosy zerkając dopiero na Blum. Mógł zauważyć, że
pobladła bo lekko się do niej uśmiechnął.
- Będzie
dobrze... nie przejmuj się tak.- powiedział do dziewczyny ale Will
zerknął w lusterko patrząc dość niemiło na brunetkę.
- Wysiadamy...-
powiedział nagle starszy mężczyzna, parkując na jakimś
pustkowiu. Blue dopiero wtedy wyjrzała przez okno. Jakaś polanka,
z daleka było widać centrum Londynu. Mała wysiadła z samochodu
obejmując się ramionami. Źle się czuła, cała niemal dygotała
z nerwów. Stanęła niedaleko dwójki mężczyzn, którzy debatowali
na temat całego wydarzenia.
-To wygląda
jakby mieli cię na celowniku...- zauważył Will.
- Wiem!-
jęknął Dan opierając się o maskę samochodu i zaczynając kopać
w trawie trampkiem.
- Są za tobą
wszędzie?- dopytywał mężczyzna patrząc jedynie na muzyka. Dan
zaprzeczył ruchem głowy i zerknął na Blue.
- To drugi
raz... ostatnio mieliśmy pójść do kawiarni... i to było
wczoraj.- wzruszył ramionami zupełnie nie rozumiejąc tego wszystkiego.
Will jednak zmarszczył brwi i zmierzył dziewczynę chłodnym
spojrzeniem.
- Pisałeś
gdzieś o tym gdzie idziesz?- zapytał jednak wzrok nadal wbijał w
Blum.
- Nie...-
westchnął przecierając oczy. Dopiero po chwili zauważył jak
jego przyjaciel patrzy na brunetkę. Zmarszczył brwi próbując to
zrozumieć.
- I zapewne
tylko wasza dwójka znała miejsce spotkania...- powiedział ciszej
niemal cedząc i licząc każde słowo. Blue wtedy poczuła się
mniejsza niżeli była. Jej serce niemal było na wykończeniu.
Spojrzała na Dana i Willa przestraszona.
- Chyba nie
myślicie...Dan nie! Ja bym nie sprzedała ciebie... miałabym się
promować na tobie?- zapytała łapiąc z trudem oddech. Dan wstał
i spróbował ją dotknąć ale wyrwała swój łokieć z jego
dłoni.
- Blum...
nikt nic nie insynuuje. Chcemy tylko...- powiedział poważnie jednak patrzył
gdzieś w bok.
- Dan..-
jęknęła czując jak oczy zaczynają robić jej się szkliste.
Widziała jego twarz i nutę zwątpienia. Zabolało ją to, że mógł
tak pomyśleć. Gdy spojrzała na Willa wiedziała, że on ma już
gotowy na nią osąd. Cofnęła się znów o krok chcąc uciekać,
jednak nawet nie wiedziała gdzie. Zacisnęła ust patrząc
na swe stopy. Nie mogła się tu rozpłakać, musiała być silna.
-
Jedziemy...- powiedział nagłym tonem Will i ruszył ku
samochodowi. Gdy usłyszała trzask drzwi wzięła głębszy oddech.
- Blue nikt
cię nie oskarża.- powiedział cicho Dan przeczesując znowu swe
włosy.
- Ale tak
pomyślałeś...- wyszeptała.
To ją bolało. Była wyznaczona na
pierwszą linię jako wróg. Szybko ruszyła do drzwi samochodu i
wsiadła na tylne siedzenie. Dan zrobił to samo co ona. Jechali
wszyscy w ciszy, a Blue miała ochotę umrzeć. Walczyła z sobą aby
się nie rozpaść. Droga do kamienicy wydawała się zbyt długa.
Jednak w końcu zaparkowali, kiedy już słońce zachodziło za
budynkami. Will nie miał zamiaru wysiadać i twierdziła, że Dan
zrobi to samo. Jednak nie. Wysiadł odprowadzając ją znowu pod
drzwi na ostatnie piętro. Jednak zanim zdążyła wsadzić klucz w
drzwi, zagrodził jej drogę.
- Nie bądź
zła na mnie...- poprosił. Dotknął dłonią jej policzka i
zmarszczył brwi. Widać było, że jest zmartwiony. Blue uciekała
wzrokiem gdzieś na bok i dotknęła jego palców aby opuścić je.
- Nie rób
tak bo ktoś zobaczy...- wyszeptała aby jej głos się nie złamał.
On zacisnął mocniej usta nieco wściekły słysząc to co mówi.
Spojrzał gdzieś w bok i pozwolił jej wejść do mieszkania. Nie
było tam Kyle'a, a Caro siedziała u siebie. Blum nie miała ochoty
aby z kimkolwiek mieć teraz kontakt. Zamknęła się na klucz w
swym pokoju i chciała umrzeć leżąc w łóżku. Jak oni mogli tak
pomyśleć? Jak Dan mógł...? Wtedy zdała sobie sprawę, że zbyt mocno zależało jej na jego zdaniu.
Tadam! Obiecany rozdział :)
Oby się spodobał.
Był dla mnie trochę jak oczyszczenie z trudów i zmartwień dnia.
Zapraszam do komentowania :)
Miłego czytania!
Suuuper rozdział ! *-* Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Dana i Blue :)
OdpowiedzUsuńMeeeeeeeega rozdział :D Nie mogę doczekać kolejnego :P i mam nadzieję, że wyjdzie na jaw kto za tym wszystkim stoi :D a i mam nadzieję, że Blue i Dan będą razem :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział :D
Angela :)
Aż tak jesteście głodne Blanu?? :D
OdpowiedzUsuńRozdział tradycyjnie o dość dziwnej porze. :)
I kamień z serca, że się podoba.
Pff no bo w końcu Team Dan! :D
UsuńSuuuuper! kiedy następny rozdział? :) <3
OdpowiedzUsuńdziś mam nadzieję, mam połowę i czekam na drugą aż znajdę wenę :D
OdpowiedzUsuń