środa, 20 sierpnia 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 17.

                                                              17.


- Nie wierzę normalnie! - śmiała się Blue siedząc na łóżku Caroliny, która obecnie niemal gryzła poduszkę z złości.
- Pfff! Niewierząca! - prychnęła i rzuciła misiem w przyjaciółkę.
- Jak to mówią w Pięćdziesięciu twarzach Grey'a... masz fryzurę po seksie...- stwierdziła brunetka, a Caro aż warknęła nie wiedząc czy się śmiać, wstydzić czy płakać. Odwróciła się twarzą do sufitu i patrzyła w niego długo się nie odzywając.
-Ej spokojnie...Będzie dobrze i... chyba było?- zapytała przyjaciółkę Mała. Pierw myślała, że oberwie od rudej kolejną maskotką czy też zostanie wyzwana. Jednak ta spojrzała na nią takimi maślanymi oczami, zrobiła taką anielską minę, że Blue jedynie się uśmiechnęła.
- On jest...- i westchnęła. Jednak Blum bała się jednego. Kyle to Kyle, chyba najbardziej rozrywkowy chłopak z całej ekipy Bastille. Co jeśli on patrzył na Caro jak na zdobycz, jak na kolejną z kolejki? Aż ją serce zabolało gdy o tym pomyślała.
- Dobra idź spać...- westchnęła Blue, nie chcąc teraz mówić przyjaciółce o swych zastrzeżeniach.
- Tej! A ty nie lepsza jesteś... mów mi co tam z Danem.- uniosła się na łokciach i zaczęła zabawnie ruszać brwiami. Chyba za dużo spędziła czasu z Kyle. Blue lekko zarumieniona wstała z łóżka przyjaciółki i westchnęła.
- Dan to dobry przyjaciel...- stwierdziła wymijająco.
- Przyjaciel? Przystojny ten przyjaciel...- zacmokała Caro bawiąc się swymi długimi, rudymi włosami.
- Chciałabym zauważyć, że wszyscy z Bastille są całkiem całkiem...- stwierdziła uśmiechając się szeroko.
- Ale z Willem nie masz kontaktu, a gdy mówisz o Chrisie to mówisz prosto z mostu.- wyliczała przyjaciółka.
- Jejuś Caro... Idź spać... miłość zbyt mocno zalała twoje myśli.- stwierdziła łapiąc się tego jak tonący brzytwy. Wyszła czym prędzej z pokoju i poszła do siebie.
           Kładąc się na łóżko głośno oddychała z wielkim uśmiechem. Co było tego powodem? Właściwie sama nie była pewna, tyle rzeczy się dobrych działo, że aż trudno było jej łapać oddech. Wzięła czym prędzej swój laptop i włączyła FB. Widząc, że Emily jest dostępna od razu kliknęła do niej.
  • Nie uwierzysz co się stało...
  • W końcu się do mnie odezwałaś! Łaskawco mój!
  • Oj Emi...
  • No dobra pisz co to za nowość...
  • Zgadnij kogo przyłapałam w męskiej koszuli...
  • Jesteś plotkarą?
  • Oj Emi...
  • Powtarzasz się... no dobra kogo?
  • Caroline....
  • A kim był ten szczęśliwiec?
  • Zgadnij...
  • Bloom?
  • Hahaha nie...
  • No to kto?
  • K.S.
  • Kyle?!
  • Mhm...
  • Matko Chrystusowa!! No nie wierze? I on był po wszystkim cały? A może chciała mu sprawdzić jak się mają siniaki po pierwszym pobiciu?
  • Emi...hahahahaha
  • Dobra plotkaro ja muszę iść spać.
  • Pa...
Blue uśmiechała się. Wtedy jej Skype zadźwięczał, więc odebrała nie chcąc jeszcze iść spać.
 - Hej...- przywitał ją męski głos znad brązowych okularów.
- Chyba jesteś moim psychofanem...Tak często potrzebować się ze mną widzieć? Ah... Nawet Bella tak dobrze nie miała z Edziem... a raczej miała, on właził jej przez okno. Ejjj ja też chcę abyś wchodził mi przez okno!- zaczęła gadać jak najęta specjalnie aby go rozśmieszyć. I tak się stało. Zagarnął swe przydługie włosy na tył głowi i wywrócił oczami.
- Ewidentnie oglądałaś za dużo filmów...- stwierdził gestykulując przy tym.
- Dlatego jestem sama... zbyt mocno wyimaginowałam sobie perfekcyjnego faceta.- stwierdziła wzruszając ramionami. Dan znowu zaczął się śmiać.
- Czyli wychodzi na to że ja mam to samo.- skwitował.
- A na mnie mówisz! U innych widzisz, a nie u siebie! Nie ładnie panie Smith!- wytknęła na niego język i razem zaczęli się rechotać. Gdy się uspokoili Dan wziął głębszy oddech i nieco spoważniał.
- Miałem cię pytać w drodze do mieszkania Caro... ale zapomniałem.- przyznał się.
- Nie, nie będę twoją żoną, czekam na księcia albo Edwarda.- nie mogła sobie odpuścić. Muzyk znowu się roześmiał ale szybko opanował.
- A niech ci los... ale tak poza wszystkim... chcesz iść jutro do wesołego miasteczka?- zapytał z nadzieją w głosie. Blue wydało się to podejrzane. Zmarszczyła nieco nosek i uniosła brew patrząc na niego.
- Kyle cię namówił?- powiedziała po chwili ciszy. Oczy Dana zrobiły się większe i spojrzał gdzieś w bok.
- Kyle nie idzie z nami...- powiedział wzdychając.
- Owszem... ale wiem gdzie na pewno przyjdzie...- uśmiechnęła się, a gdy Dan zerknął na nią zdał sobie sprawę, że przejrzała ich plany.
- Blue...- westchnął.
- Ok. Udam, że nic nie zauważyłam...ale jeśli on jej złamie serce to i ty dołożysz do tego kamień milowy. - stwierdziła. Widać było, że rozumiał i sam miał obawy. Znał w końcu brodacza dłużej niżeli ona. Pokiwał jedynie głową.
- W parku zabaw o 16?- zapytał. Blue bezgłośnie się zgodziła. Oboje życzyli sobie spokojnej nocy. Tak oto złapała ich noc. Blue obudziła się już pozbawiona kataru. Cuda jednak istnieją. Nim wstała, usłyszała jak Caro nuci Flaws w kuchni.
- Jaki Kyle ma dobry wpływ na ciebie... tak szybko nauczył cię tekstu piosenki?- mrugnęła do przyjaciółki z wielkim uśmiechem.
 - Naleśniki zrobiłam.- zignorowała Małą, kładąc na stół owe śniadanie. Jednak brunetka zmarszczyła nos.
- Znowu czegoś nie lubisz?- westchnęła Caroline opierając się o krzesło.
- Zjem kanapkę z masłem czekoladom.- stwierdziła.
            Nim się obejrzała było już popołudnie. Ubrała się w ciemne leginsy i białą tunikę z długim rękawkiem a włosy spięła w kucyk. Wzięła również z sobą swój stały zestaw przeciwdeszczowy. Wychodząc z mieszkania życzyła przyjaciółce miłej zabawy i już jej nie było. Park był zaledwie dwie dzielnice od mieszkania Caro tak więc postanowiła przejść się. Przy wejściowej bramie stał Dan z wielkim uśmiechem wachlując się dwoma biletami wstępu.
- Czuję się jakbym miał wejść zaraz do sklepu z słodyczami.- powiedział tuląc na powitanie dziewczynę. Ona jedynie się zaśmiała i oto zaczął się prawdziwy maraton. Wszystkie domy strachów, karuzele, diabelskie młyny były ich. Bawili się niesamowicie. Na sam koniec zostawili sobie karuzelę z podwójnymi ławeczkami, dzięki której mogli spokojnie oglądać panoramę Londynu.
- Dan... ja mam lęk wysokości.- jęknęła kiedy spojrzała na swe stopy i ziemię, która się oddalała. Chwyciła go pod łokieć zamykając oczy.
- I dopiero sobie o tym teraz przypomniałaś?- westchnął obejmując ją prawym ramieniem tak aby jakoś poczuła się bezpiecznie, a lewej dłoni ścisnął jej palce.
- Mhm...- westchnęła. W ciągu paru minut znaleźli się na szczycie karuzeli.
- Otwórz oczy i nie patrz w dół.- poprosił. Przecząco pokiwała głową, a Dan znowu nabrał głośno powietrza w płuca.
- Nie bądź jak dziecko, a co gorsze jak baba...- stwierdził trącając swoją stopą jej stopę. Blue zaśmiała się słysząc swoje wczorajsze słowa i zrobiła co poprosił. Widok był fenomenalny. Oczy aż jej zaświeciły widząc to wszystko.
- Łał...- jęknęła, a chłopak oparł głowę o jej ramię i się uśmiechnął wesoło. Wzrok dziewczyny przebiegał po budynkach mieszkalnych oddalonych od nich o kilkaset metrów, następnie spojrzała na ich splecione palce i o dziwo nie widziała w tym nic złego. Zwykłe koleżeńskie... jej myśl się urwała widząc pod ich stopami tłum.
- Dan... - wydała z siebie wysoki dźwięk. Muzyk w pierwszej chwili przestraszył się, że coś jej jest. Pierw spojrzał na nią, a dopiero po chwili na to co ona widzi.
- To przesada...- stwierdził sam nie wierząc w to co właśnie się działo. Momentalnie oboje się wyprostowali, a uścisk znikł.
- Co robimy?- zapytała czując dziwne mrowienie w brzuchu. Było jej niedobrze.
- Ty nic... ja dzwonię... Mamy kilka minut nim karuzela zjedzie na dół.- powiedział i w jego ręku znalazł się telefon. Wybrał nieznany jej numer i zaraz zaczęła się akcja ratunkowa. Rozmawiał szybko, niemal niewyraźnie. Nerwowo zjadał końcówki słów i gestykulował. Rozmowa nie trwała długo, po niej Dan nie był ani trochę spokojniejszy. Patrzył gdzieś w bok skubiąc dolną wargę. Blue obawiała się wydać choćby dźwięk. Gdy karuzela ruszyła w dół dopiero wtedy towarzysz na nią spojrzał marszcząc brwi.
- Gdy będziemy mogli wyjść podjedzie Will, nic nie mówisz. Wskakujemy do samochodu i jedziemy zgubić ich.- poinformował niemal jakby był robotem. Przez to wszystko Blum zapomniała o strachu do wysokości. Teraz bała się fotografów i... Dana. Serce niemal jej stanęło kiedy poczuła pod stopami ziemię, a błyski aparatów przypominały błyskawice burzy. Wstała niepewnie i szukała wzrokiem samochodu z Willem. Usłyszała pisk opon.
- Biegiem!- nakazał jej Dan puszczając się pędem przez niewielki płotek. Zrobiła to co on, a grupa gapiów i tych z gazet ruszyła za nimi. Wskoczyli do samochodu zaledwie w kilka chwil. Nim zdążyła zamknąć drzwi już ruszyli. Szybko na pierwszym lepszym zakręcie uderzyła się głową o tapicerkę.
- Co oni do cholery ode mnie chcą?- wkurzony Dan podniósł głos.
- Może to przez płytę?- zapytał Will kierując jak rajdowiec. Blue nawet nie starała się zapamiętać drogi.
- Bez jaj! Jakby o płytę chodziło to by i pod waszymi domami siedzieliby... dzwoniłeś do Kyle'a?- zapytał. Słychać było w jego głosie troskę jak i zdenerwowanie.
- Nikt pod kamienicą Caro nie siedzi...ani pod naszym hotelem.-poinformował od razu. Dan nerwowo przeczesał włosy zerkając dopiero na Blum. Mógł zauważyć, że pobladła bo lekko się do niej uśmiechnął.
- Będzie dobrze... nie przejmuj się tak.- powiedział do dziewczyny ale Will zerknął w lusterko patrząc dość niemiło na brunetkę.
- Wysiadamy...- powiedział nagle starszy mężczyzna, parkując na jakimś pustkowiu. Blue dopiero wtedy wyjrzała przez okno. Jakaś polanka, z daleka było widać centrum Londynu. Mała wysiadła z samochodu obejmując się ramionami. Źle się czuła, cała niemal dygotała z nerwów. Stanęła niedaleko dwójki mężczyzn, którzy debatowali na temat całego wydarzenia.
-To wygląda jakby mieli cię na celowniku...- zauważył Will.
- Wiem!- jęknął Dan opierając się o maskę samochodu i zaczynając kopać w trawie trampkiem.
- Są za tobą wszędzie?- dopytywał mężczyzna patrząc jedynie na muzyka. Dan zaprzeczył ruchem głowy i zerknął na Blue.
- To drugi raz... ostatnio mieliśmy pójść do kawiarni... i to było wczoraj.- wzruszył ramionami zupełnie nie rozumiejąc tego wszystkiego. Will jednak zmarszczył brwi i zmierzył dziewczynę chłodnym spojrzeniem.
- Pisałeś gdzieś o tym gdzie idziesz?- zapytał jednak wzrok nadal wbijał w Blum.
- Nie...- westchnął przecierając oczy. Dopiero po chwili zauważył jak jego przyjaciel patrzy na brunetkę. Zmarszczył brwi próbując to zrozumieć.
- I zapewne tylko wasza dwójka znała miejsce spotkania...- powiedział ciszej niemal cedząc i licząc każde słowo. Blue wtedy poczuła się mniejsza niżeli była. Jej serce niemal było na wykończeniu. Spojrzała na Dana i Willa przestraszona.
- Chyba nie myślicie...Dan nie! Ja bym nie sprzedała ciebie... miałabym się promować na tobie?- zapytała łapiąc z trudem oddech. Dan wstał i spróbował ją dotknąć ale wyrwała swój łokieć z jego dłoni.
- Blum... nikt nic nie insynuuje. Chcemy tylko...- powiedział poważnie jednak patrzył gdzieś w bok.
- Dan..- jęknęła czując jak oczy zaczynają robić jej się szkliste. Widziała jego twarz i nutę zwątpienia. Zabolało ją to, że mógł tak pomyśleć. Gdy spojrzała na Willa wiedziała, że on ma już gotowy na nią osąd. Cofnęła się znów o krok chcąc uciekać, jednak nawet nie wiedziała gdzie. Zacisnęła ust patrząc na swe stopy. Nie mogła się tu rozpłakać, musiała być silna.
- Jedziemy...- powiedział nagłym tonem Will i ruszył ku samochodowi. Gdy usłyszała trzask drzwi wzięła głębszy oddech.
- Blue nikt cię nie oskarża.- powiedział cicho Dan przeczesując znowu swe włosy.
- Ale tak pomyślałeś...- wyszeptała. 
             To ją bolało. Była wyznaczona na pierwszą linię jako wróg. Szybko ruszyła do drzwi samochodu i wsiadła na tylne siedzenie. Dan zrobił to samo co ona. Jechali wszyscy w ciszy, a Blue miała ochotę umrzeć. Walczyła z sobą aby się nie rozpaść. Droga do kamienicy wydawała się zbyt długa. Jednak w końcu zaparkowali, kiedy już słońce zachodziło za budynkami. Will nie miał zamiaru wysiadać i twierdziła, że Dan zrobi to samo. Jednak nie. Wysiadł odprowadzając ją znowu pod drzwi na ostatnie piętro. Jednak zanim zdążyła wsadzić klucz w drzwi, zagrodził jej drogę.
- Nie bądź zła na mnie...- poprosił. Dotknął dłonią jej policzka i zmarszczył brwi. Widać było, że jest zmartwiony. Blue uciekała wzrokiem gdzieś na bok i dotknęła jego palców aby opuścić je.
- Nie rób tak bo ktoś zobaczy...- wyszeptała aby jej głos się nie złamał. On zacisnął mocniej usta nieco wściekły słysząc to co mówi. Spojrzał gdzieś w bok i pozwolił jej wejść do mieszkania. Nie było tam Kyle'a, a Caro siedziała u siebie. Blum nie miała ochoty aby z kimkolwiek mieć teraz kontakt. Zamknęła się na klucz w swym pokoju i chciała umrzeć leżąc w łóżku. Jak oni mogli tak pomyśleć? Jak Dan mógł...? Wtedy zdała sobie sprawę, że zbyt mocno zależało jej na jego zdaniu.

Tadam! Obiecany rozdział :)
Oby się spodobał.
Był dla mnie trochę jak oczyszczenie z trudów i zmartwień dnia.
Zapraszam do komentowania :)
Miłego czytania!


6 komentarzy:

  1. Suuuper rozdział ! *-* Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Dana i Blue :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Meeeeeeeega rozdział :D Nie mogę doczekać kolejnego :P i mam nadzieję, że wyjdzie na jaw kto za tym wszystkim stoi :D a i mam nadzieję, że Blue i Dan będą razem :D
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :D

    Angela :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż tak jesteście głodne Blanu?? :D
    Rozdział tradycyjnie o dość dziwnej porze. :)
    I kamień z serca, że się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuuper! kiedy następny rozdział? :) <3

    OdpowiedzUsuń
  5. dziś mam nadzieję, mam połowę i czekam na drugą aż znajdę wenę :D

    OdpowiedzUsuń