24.
Całe dnie spędzała w szpitalu.
Osobiście twierdziła, że niedługo dostanie odleżyn i bardziej
dostanie na głowę przez siedzenie w owym pokoju, niżeli by wyszła
z szpitala. Pogoda paskudnie się popsuła przez co nie mogła
wychodzić do ogrodu. Dnie spędzała najczęściej z swoimi gośćmi.
Całe tłumy przybywały do niej. Brat, Emi, Caro z Kyle, Woody i
nawet Will. Dan był zawsze. Każdego dnia przychodził i spędzał z
nią czas jak tylko długo mógł. Zasadniczo Blum zastanawiała się
skąd on ma czas. Bastille właśnie nagrywało nową płytę, Smith
miał też własne życie prywatne. Nie mogła tego ogarnąć.
Uznawała to za rodzaj pokuty jaką sobie wyznaczył, że robi to
przez fakt jak się między nimi popsuło przez tamto
nieporozumienie. Sama jednak nie umiała przyznać się przed sobą,
że wyczekiwała momentu kiedy zapuka do drzwi pokoju z kolejnym
pomysłem na spędzenie nudnego popołudnia. Dan się starał i to
bardzo. Nie raz zdarzyło im się zasnąć koło siebie na łóżku
oglądając jakiś nudny film po obiedzie. Nie mieli z tym żadnego
problemu. Uodpornili się na rumieńce czy poczucie dyskomfortu, w
momencie kiedy ich ciała się stykały razem. Stało się to
naturalne i przyjacielskie.
- Kiedy mnie oni wypuszczą?-
marudziła siedząc na łóżku kiedy Dan ustawiał jakiś kanał na
starym telewizorze.- Nie wiem...- westchnął nie mogąc sobie dać rady z sprzętem. - Nie da rady! Umarł śmiercią naturalną...- stwierdził wyłączając telewizor, który zaczął z siebie wydawać dziwne dźwięki.
- Gdybyś w nim nie grzebał to by działał.- stwierdziła wytykając na niego język. Dan zmarszczył nos jako odpowiedź na jej minę. Blue zaśmiała się.
- Mieliśmy taki w domu!- dodał na swoją obronę siadając koło niej na łóżku.
- Aż mam ochotę zadzwonić do twojej mamy i zapytać się czy też zepsułeś wasz...- dźgnęła go palcem w bok. Dan zaśmiał się ponownie przeczesując włosy palcami.
- No dobra... mama później włożyła do niego akwarium z rybkami i kupiliśmy nowy.- przyznał się nie mogąc być poważny.
- Ha! Wiedziałam!- klasnęła w dłonie i położyła się na łóżku wzdychając. Gdy patrzyła w sufit przypomniało jej się coś, o co chciała zapytać już jakiś czas temu. - Dan... jak z Fran? No wiesz... po tamtym.- zacisnęła usta. Czuła się też winna temu wszystkiemu. Smith odwrócił się tak aby na nią spojrzeć i zaczął bawić się sznurówką przy swym bucie
- Jest lepiej...Odcięła się od tego, media zapomniały o tym. Znowu mam święty spokój.- wzruszył ramionami.- W dodatku mama kazała cię pozdrowić i trzyma kciuki abyś wróciła do zdrowia.- chwycił jej dłoń uśmiechając się.
- Powiedziałeś jej?- jęknęła głośno. Nie chciała sławić się faktem, że jest w szpitalu psychiatryczny.
- Dowiedziała się przez fakt tych fajerwerków... polubiła cię pierwszego dnia...No i nie wie w jakim leżysz szpitalu.
No tak, całe wybuchy nie mogły obejść się spokojem. Pokiwała głową z lekkim uśmiechem słysząc jego słowa.
- Chyba mogą sobie podać ręce z moją mamą...- oboje się zaśmiali.
- Myślisz, że jakby się spotkały to chciałyby nas swatać?- zadał nagle pytanie chłopak a brunetka aż się zakrztusiła śliną. Musiała trochę odkaszlnąć siadając na łóżku. Dan zaczął się śmiać pukając ją w plecy.
- To nie jest śmieszne!- wyzwała go z łzami w oczach nadal czując jakby nie mogła oddychać ale było lepiej.
- Było... byś widziała swoją minę. Spokojnie...
- Związek z gwiazdą... pfff... jeszcze takim? O taki Gerard Butler... albo Zachary Levi to tak... ale ty? - prychnęła przy tym kręcąc włosami. Dan zaczął się śmiać. Widział jak udaje.
- Chcesz być z aktorem? Oni całują i włażą do łóżek niemal na każde zawołanie... ba, im za to płacą!- stwierdził w swej obronie.
- Oj wiem biedaku... boli cię fakt, że ty nic prócz przyjemności nic nie masz...- wytknęła na niego język. Dan nieco spoważniał. Blum to zauważyła. Chciała coś powiedzieć ale on wstał niby po to aby otworzyć okno. Dziewczyna zmieszała się i spojrzała gdzieś w bok.
I zapadła ta cisza, ta która nie była
dla nich lekka ani przyjemna. Blue miała niestety w tym racje. Znał
swe życie w trasie, wiedział jaki był i choć nie szczycił się
tym, i nie był dumny z tego, był mężczyzną. Nie kochał nikogo,
nie miał kobiety życia. Więc dlaczego teraz czuł się winny.
Zerknął na brunetkę w łóżku i zacisnął usta walcząc z
natrętnymi myślami, które go atakowały. Wtedy do pokoju wleciał
Kyle zamykając od razu za sobą drzwi. Chłopak ledwo łapał oddech
zdyszany chyba od biegu. Miał w ręku małą torbę podróżną.
Blum spojrzała na niego zdziwiona.
- Co ty znowu za cyrki odstawiasz-
zapytała, aKyle jedynie kiwnął głową do przyjaciela.
- Wszystko gotowe...- powiedział
konspiracyjnie po czym położył torbę na łóżku.
- Dobra... idź sprawdź
korytarz...- polecił podchodząc do torby. Otwarł ją i wyciągnął
jakiś pęczek materiału.
- Mam nadzieję, że Caroline
wszystko dała...- skrzywił się brodacz.
- Najwyżej... idź już.- syknął
Dan i spojrzał na dziewczynę kiedy chłopak wyszedł z
pomieszczenia.
- Ok, jak dla mnie wygląda to jak
słaby film.- Zaśmiała się jednak dan rzucił w jej stronę owy
kłębek.
- Przebieraj... zabieramy cię
stąd.- powiadomił i wyszedł z pokoju.
Oszalał? Spojrzała na
ubrania i nie wierzyła. Serio planowali ją stąd zabrać? Czyżby
to była ucieczka? Uśmiechnęła się czując przyjemny dreszcz.
Już widziała nagłówki gazet „ Bastille pomagają w ucieczce
psychicznie chorej z zamkniętego szpitala”. Zaśmiała się
szybko zmieniając piżamę na koszulkę z długim rękawkiem, w paseczki oraz rurki, na stopy założyła trampki. Caro pomyślała
o wszystkim dzięki czemu rany na rękach dziewczyny, które nadal
były widoczne, zostały zakryte. Włosy związała w kucyk. Z
pokoju pozabierała wszystkie swoje osobiste rzeczy i wrzuciła do
małej podróżnej torby.
- Gotowa?- syknął Dan uchylając
drzwi. Emocje, które poczuła Blue były takie przyjemne, że mogła
aż piszczeć i tupać jednocześnie z radości. W końcu stąd
wychodziła, uciekała!
- Tak...- podeszła do drzwi
biorąc torbę.
Smith przejął ją od niej i zaraz prowadził za
rękę przez szpital niemal ją ciągnąc za sobą. Biedna nie mogła
nadążyć za tym jego szybkim chodem. Dziwiła się, że nikt ich
nie zatrzymuje. Gdy już wychodzili podjechał przed wjazd dla
karetek znany jej samochód. Ostatnio Woody ją nim odwoził.
Wskoczyła na tylne siedzenie szybko, a Dan obok niej. Kyle ruszył
z piskiem opon śmiejąc się niczym małe dziecko.
- Jesteście szaleni! Matko! A co
będzie jak zaczną mnie szukać? Jeśli będzie nadawana wiadomość,
że zbiegła psychicznie chora? - zaczynała zadawać masę pytań
przez nadmiar adrenaliny. Szpital zgubili już dawno za sobą.
- Chcesz tam wrócić?- zapytał
Dan z uśmiechem.
- Nie!
- To się uspokój...będzie
wszystko dobrze.- poprosił.
Dopiero wtedy zobaczyła, że z tego
wszystkiego jeszcze trzymają się za ręce. Szybko go puściła, że
niby poprawiając kucyka. Wtedy zobaczyła jak Kyle zerka na nich w
lusterku. Uciekła wzrokiem w bok lekko się rumieniąc.
- Jak tam z Caro?- zmieniła temat
bojąc się jakiegoś komentarza z strony przyjaciela.
- A dobrze, dobrze...
pomieszkujemy, planujemy mieć stado kotów, dzieci... i domek ze
stawkiem... jak dziadkowie Chrisa.- przeczesał przy tym wąsa.
- Co?!-głos dziewczyny podniósł
się o kilka oktaw. Chłopacy zaczęli się śmiać.
- Taki żarcik...-stwierdził.
Blue pacnęła go ręką w czubek głowy, a ten jeszcze bardziej się
zaśmiał.
- Ciągle się kłócą...- dodał
Dan prostując to wszystko. To akurat jej nie zdziwiło.
- Pani z kwiaciarni za to mnie
polubiła... już mi kartę vipa chce wyrobić... ino wchodzi tylko
pyta jak duża była kłótnia... - wzruszył niby bezradnie
ramionami. Blum uśmiechała się słysząc to wszystko. Normalna
stabilność jeśli chodzi o tą parę. Niedługo po tym dojechali
przed dom rodziców Dana. Blue spojrzała niepewnie na niego.
- Rodzice wyjechali do Afryki
gdzie się poznali... mamy pusty dom.- stwierdził wysiadając. Blu
zrobiła to samo. Kyle jednak jako pierwszy dopadł do drzwi
wchodząc do środka. Dan przepuścił ją w drzwiach i wtedy
usłyszała głośne „NIESPODZIANKA!”. Stanęła jak wryta
widząc niewielki tłum w salonie. David trzymał okrągły tort,
były balon. Trochę wyglądało to jak na balik dla dzieci ale było
słodko. Dan podszedł do owej grupy zadowolony z swego planu. Nawet
nie wiedziała kiedy została porwana w morze przytulasów. Byli
wszyscy: Emi, David, Woody, Caro, Will z swoją narzeczoną, a nawet
siostra Dana z mężem. Wszyscy byli tu, aby cieszyć się z jej
powrotu do normalności, do zdrowia. Nie było to huczne przyjęcie
raczej wspólne spędzenie czasu. Zjedli, pożartowali... nim naszła
noc wszyscy wyjechali. W mieszkaniu Caro powstała noclegownia dla
Emili, Davida i Kyle'a, Woody wraz z Blum musieli więc przenocować
tutaj.
Woody zasnął jak kamień na kanapie w salonie więc ani Dan
ani Blue nie widzieli sensu aby go budzić. Poszli więc na górę.
Blue miała w walizce, którą dostarczyła jej Caroline, wygodny
dres w którym postanowiła pójść spać. Miała nocować w pokoju
Dana a on w sypialni swoich rodziców. Kiedy jednak leżała już
pod ciepłą kołdrą ktoś zapukał do jej drzwi. Nie kto inny
niżeli brunet z niebieskimi oczami.
- Śpisz?- zapytał ściszonym
głosem przez który dostała dreszczy.
- Nie... coś się stało?-
spytała siadając na łóżku. Dan w swoich luźnych bokserkach
oraz czarnej koszulce wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Nic... po prostu Woody śpi w
salonie, a nad nim jest sypialnia rodziców... nawet nie wiesz jakie
on dźwięki w nocy wydaje... - westchnął nieco zmęczony siadając
na łóżku jednak zachowując odpowiednią odległość.
- Oj wiem... on ma to od
dzieciaka... krzywa przegroda nosowa...- nie raz jeździła z
chłopakami z podwórka na wakacje. Woody musiał mieć zawsze
namiot odosobniony od reszty. - Przynieś swoje pościele tutaj...
położysz się na ziemi. Wiem, że to nic cudownego ale przynajmniej
się wyśpisz... obiecuję, że nie chrapię!- zaśmiała się. Dan w
ciemności dostrzegł jej uśmiech. Pokiwał jedynie głową i
wyszedł z pokoju. Wrócił po chwili rozkładając na podłodze,
zaraz koło jej łóżka, legowisko. Żadne z nich nie zaświeciło
światła więc mogli po prostu się położyć. Zapanowała cisza.
- Blum... wiesz..- zaczął Dan
cichym głosem jakby nie chciał jej przeszkadzać. Ona przewróciła
się na bok, tak aby z góry mogła na niego patrzeć. Gwiazdy i mały
księżyc za oknem dawały miłą poświatę. Wszystko było szaro
czarne. Smith zerknął na nią i się uśmiechnął.
- Nie uciekliśmy z szpitala
bezprawnie...
- Jak to?- zapytała zdziwiona
unosząc się na łokciu. On zrobił to samo z wielkim uśmiechem.
- Wpadliśmy na pomysł aby cię
„wyrwać”... abyś się nie zamartwiała i... lekarze
wiedzieli... dostałaś wypis...- powiedział prawdę, a dziewczyna
siedziała zdziwiona. Po chwili westchnęła i nachyliła się do
niego i dała mu buziaka w policzek, w dodatku pogładziła
przypadkowo jego kark.
- Dobranoc Dan..- powiedziała
łagodnie i położyła się do łóżka.
Wreszcie rozdział,
miał być 2 godziny temu... przepraszam
zbyt mocno wciągnął mnie XXX i audycja Bastille.
Więc jest teraz.
Jak się podoba?
Niestety jestem rozkojarzona przez audycję więc... mogą być błędy
więc, więc :)
Zachęcam do komentowania...
Kocham was!
Pozdrawiam:)
Nyahahah będę pierwsza!
OdpowiedzUsuńAle bym Ci dała po łapkach za te błędy! Jednakże obiecałam, że dzisiaj przymknę na nie oczko...
Tak więc:
- Mieliśmy taki w domu!- dodał na swoją obronę siadając koło niej na łóżku.
- Aż mam ochotę zadzwonić do twojej mamy i zapytać się czy też zepsułeś wasz..."
Kocham Cię za to...
"- A dobrze, dobrze... pomieszkujemy, planujemy mieć stado kotów, dzieci... i domek ze stawkiem... jak dziadkowie Chrisa.- przeczesał przy tym wąsa."
... i za to.
"- Pani z kwiaciarni za to mnie polubiła... już mi kartę vipa chce wyrobić... ino wchodzi tylko pyta jak duża była kłótnia..."
Ale za to to Cię wielbię xDDD
No i... JAK ONA MOGŁA MU KAZAĆ SPAĆ NA PODŁODZE NOOOOO ;-;
Znalazłam się już raz w takiej sytuacji i jak kumpel przyszedł (do swojego pokoju, w którym ja spałam), to sprzeczałam się z nim, że on ma spać w łóżku, a ja się ułożę na ziemi... Niestety przegrałam i kolega wylądował na podłodze, ale w sumie i tak nie spaliśmy, bo całą noc rozmawialiśmy i wspominaliśmy czasy, jak to jeszcze mieszkaliśmy drzwi w drzwi i nie dzieliło nas jakieś 1000km...
Rozdział ogólnie bardzo fajny i ciekawy.
A i jeszcze jedno... jeśli to Caro wybierała ciuchy dla Blublusi, to muszę przyznać, że ma świetne wyczucie stylu xD
oj no wiedziałam, że będą błędy! :D Taki dzień...
UsuńNo i spać na ziemi, a jak! mógł zawsze spać w łóżku rodziców ale z zatyczkami w uszach :D Ale za to dostał buziaka.... :D
No i teksty Kyle'a <3 :D muszą być najlepsze :)
I tak, Caro wybierała ubranka... jej konik w końcu :)
No wiesz ty co ; o oni mieli spać razem,robić to czego dzieci nie powinny robić , no i gadać o oooo czym kol wiek (długo i męcząco).... rujnujesz moje marzenia ;c -ale kocham Cię
OdpowiedzUsuńRozmowa Dana z Blum, o tym że ich rodzicielki powinny się zapoznać i pytanie czy by ich swatały *.* oj swatały by ,swatały by ,jak babcia dziergająca sweterek na drutach.W tym momencie przejmuję postać Isly Margaret Smith i matkuje i swatam tych dwojga.Biedna Blublusia mało co nie zeszła przez pytanie Dana ,pomimo tego że była w tak bezpiecznym miejscu (czy szpital psychiatryczny można nazwać bezpiecznym miejscem) Co Danuś , oj masz chętkę na Blublusię , żałujesz tego jaki byłeś wcześniej , ciesz się że Blum (chyba) tego nie wie.Pomysł z ucieczką ze szpitala ,która była w 100% legalna dodała adrenaliny nam czytelnikom,myślałam że poleje się krew ( np.Dan biegnąc przez główny korytarz szpitala, mocnym pchnięciem otworzył frontowe,szklane drzwi przy czym uderzając kobietę w śnieżno białym fartuchu lekarskim,śnieżnobiałym do czas gdy z jej nosa nie zaczęła lecieć strużkami krew ,która plamiła roboczy uniform - xddd ;d)
Kyle kupujący kwiaty dla Caro *.* -Kyle to powinnam być ja kochanie <333 :C, będziesz miał kartę V.I.P ' a od ręki
*dobrze... pomieszkujemy, planujemy mieć stado kotów, dzieci... i domek ze stawkiem... jak dziadkowie Chrisa.*-Myślałam że to tak na serio a ta Kanalia znowu się zgrywa z uczuć ludzik, nie no Kyle przesrałeś sobie
Dom Dana , będzie Bara Bara ....Nic.Huhu Państwo Smith wyjechali do Afryki ajć ...miałaś na myśli RPA,Durban ?( i love this city ,kiedyś tam pojadę ) Impreza powitalna , myślałam że będzie gruba impra z alko zorganizowana przez Kyla a tu nic tylko na wpieprzali się ,pogadali i poszli spać....Chrapiący Wood , dobry pretekst by spać blisko Blum i rano obserwować ją śpi , jak jakiś psychicznie zakochany pop gostek.Tak idealny poranek ,otwierasz oczy a kilka centymetrów od Ciebie siedzi Dan,opierając swój podbródek o dłoń ,wpatrując wzrok w twoją zaspaną twarz *.* ahhh... nie mogli,nie mogli , porostu skończyć na Dobranoc Dan ahh bym zapomniała , wszystko się sprzedał jak gumki z kiosku za 2,50 o tym szpitalu aajjć Dan .... ale Blum podziękowała mu całując go w policzek i dotykając karku , ohhhh tak blisko ....to chyba dotychczas najbardziej pornograficzna scena w opowiadaniu ;D
kończę bo moje oczy ledwo są otwarte...
wiesz że czekam i czytam ....
pozdrawiam Twoja Anesia ;*
Krótki komentarz dziś bo nie mam siły, ppaaa;*
Życzę Weny
Dankiewicz-Trynkiewicz - co ja mam do niego ostatnio to ja nie wiem
hahahahhahaha kocham twoje komentarze hahahaha leję jak je czytam!
UsuńDo kabaretu pójdziesz! o! Kocham cię normalnie!
Ty byś chciała aby tu od razu było XXX? Ne, ne! Ne wolno!
Jakie ty masz krwawiące wizje! Ale ja wiem dlaczego... comiesięczny powód u cb się pojawił! błahaha przejrzałam cię!
Tak pojechali do RPA :)
Dan zapatrzony z podpartym podbródkiem hahahahahhahaha pozdro z podłogi aby nie napisać "jebłam". Nie miałam przeklinać! :D
Ty serio ściagniesz na siebie Trynkiewicza Kozo!
Idź spać!
Kocham cie moja Anettuś! :D
Twoje opowiadanie powinno być lekturą w szkole *_* Chyba nie wytrzymam do następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńGdyby wszystkie moje polonistki dowiedziałyby się, że moje opowiadania/książki/cokolwiek ma być lekturą szkolną to biedaczki by padły na zawał, a Sienkiewicz z Mickiewiczem zaczęliby kręcić cię w grobie więc... podoba mi się ten pomysł Anonimku! :D
UsuńMoja opinia nie powinna być żadną nowością dla Ciebie, ale przyzwyczaiłam się do komentowania każdego rozdziału. Chociaż kiedyś już wspominałam, że nie umiem tego robić i jedyne co wychodzi z mojej głowy to "świetne, bardzo mi się podobało". Czasem aż mi głupio to napisać przy tym jak widzę inne 'półmetrowe' komentarze z dokładną recenzją wszystkiego co przeczytali:/ No, ale taka już jestem i standardowo znów muszę powiedzieć, że BARDZO MI SIĘ PODOBAŁO<3
OdpowiedzUsuńDla mnie każdy komentarz jest ważny :) dzięki niemu wiem, że komuś chciało się napisać, zostawić ślad do którego mogę wrócić i powiedzieć sobie "patrz, masz namacalny znak, że ktoś to czytał i mu się podobało!" więc nawet krótki komentarz jest dla mnie ważny i odpiszę na niego :)
UsuńWięc i tobie dziękuję, że pacnęłaś w klawiaturę kilka razy aby się on ukazał :)
Robi się coraz bardziej gorąco :D Najpierw potajemnie spotkania Blan, potem romantyczna chwila w psychiatryku (XD) na huśtawce, Dan wchodzący do pokoju Blue w bokserkach , i na samym końcu buziak! Nie no ja od początku wiedziałam, że oni będą kimś więcej niż tylko przyjaciółmi. Ogólnie rozdział mi się bardzo podoba :D Moim zdaniem fabuła może zaciekawić nie tylko Stormers, ale i innych ludzi. Teksty Kyle'a są GE-NIAL-NE! Uwielbiam je czytać :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo był mój cel, aby ludzie widzieli że bez udziału Bastille owe opowiadanie mogło mieć miejsce. Nie myślałam, że przyciągnie ono więcej fanów Bastille niżeli normalnych czytelników, a tu takie zaskoczenie :) Myślę, że wiele jest osób które choć nie słucha Bastille jakimś cudem tu zajrzało :) Dla każdego coś smakowitego :D
UsuńKiedy następne?
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten komentarz....
OdpowiedzUsuńDziś prawdopodobnie bardzo późno, przez fakt natłoku rzeczy, które muszę zrobić
Zaczepiste! Czytam od początku i za każdym razem nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału tymbardziej, że utożsamiam się troszkę z główną bohaterką (może przez to że jestem niską brązowooką brunetką, troszkę zamkniętą w sobie?). Nie lubię zbytnio pisać komentarzy pod postami na blogach (czy nawet postami w grupce xxx :D) wolę czytać komentarze innych. Nie wiem z czego to wynika, straszny ze mnie wstydzioszek chociaż w komentowaniu chyba nie ma się czego obawiać? NIE WIEM. XD Ale już nie mogłam wytrzymać. :D Kocham to opowiadanie. Dużo się w nim dzieje, nie wieje nudą, rozbrajające teksty, przyjemni bohaterowie, Dan największy słodziak na świecie <3, problemy które mogą spotkać każdego, i jeszcze dla Stormerki ta Bastillowa cząstka - no cud miód!
OdpowiedzUsuńNie przestawaj dziewczyno! Rób dalej to co robisz, bo wychodzi ci to świetnie! Chciałabym kiedyś natrafić na Twoją książkę w księgarni :) Trzymam kciuki, rozwijaj się dalej :*
Wstydzioooszek :D
Wstydzioszku nie wtydzaj się! :)
UsuńCieszę się, że cię wciągnęło, nioch nioch :D
Ooo i kolejna osoba, która by chciała moją książkę zobaczyć w Emiku! błahahaha wydam w 4 tomowej wersji, bo tyle tylko chyba uda mi się sprzedać :D
Dziękuję za wspaniałe słowa, które dają mi kopa :)
I cieszę się widząc kolejną osobę z XXX,
tak więc dalej nie klekocze, tylko idę kończyć rozdział aby dodać przed północą :D
<3 - dziś tylko tyle, bo zabrakło mi słów. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :*
Ojejuś :)
UsuńTo chyba dobrze, że zabrakło?
Raczej dobrze :D
Obyś mi się odblokowała! :D
Takie pytanie... skąd wzięłas takie informacje że Dan każdą noc spędza z inną? Zależy mi na odpowiedzi i czekam :)
OdpowiedzUsuń