środa, 27 sierpnia 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 24.

                                                              24.



             Całe dnie spędzała w szpitalu. Osobiście twierdziła, że niedługo dostanie odleżyn i bardziej dostanie na głowę przez siedzenie w owym pokoju, niżeli by wyszła z szpitala. Pogoda paskudnie się popsuła przez co nie mogła wychodzić do ogrodu. Dnie spędzała najczęściej z swoimi gośćmi. Całe tłumy przybywały do niej. Brat, Emi, Caro z Kyle, Woody i nawet Will. Dan był zawsze. Każdego dnia przychodził i spędzał z nią czas jak tylko długo mógł. Zasadniczo Blum zastanawiała się skąd on ma czas. Bastille właśnie nagrywało nową płytę, Smith miał też własne życie prywatne. Nie mogła tego ogarnąć. Uznawała to za rodzaj pokuty jaką sobie wyznaczył, że robi to przez fakt jak się między nimi popsuło przez tamto nieporozumienie. Sama jednak nie umiała przyznać się przed sobą, że wyczekiwała momentu kiedy zapuka do drzwi pokoju z kolejnym pomysłem na spędzenie nudnego popołudnia. Dan się starał i to bardzo. Nie raz zdarzyło im się zasnąć koło siebie na łóżku oglądając jakiś nudny film po obiedzie. Nie mieli z tym żadnego problemu. Uodpornili się na rumieńce czy poczucie dyskomfortu, w momencie kiedy ich ciała się stykały razem. Stało się to naturalne i przyjacielskie.
- Kiedy mnie oni wypuszczą?- marudziła siedząc na łóżku kiedy Dan ustawiał jakiś kanał na starym telewizorze.
- Nie wiem...- westchnął nie mogąc sobie dać rady z sprzętem. - Nie da rady! Umarł śmiercią naturalną...- stwierdził wyłączając telewizor, który zaczął z siebie wydawać dziwne dźwięki.
- Gdybyś w nim nie grzebał to by działał.- stwierdziła wytykając na niego język. Dan zmarszczył nos jako odpowiedź na jej minę. Blue zaśmiała się.
- Mieliśmy taki w domu!- dodał na swoją obronę siadając koło niej na łóżku.
- Aż mam ochotę zadzwonić do twojej mamy i zapytać się czy też zepsułeś wasz...- dźgnęła go palcem w bok. Dan zaśmiał się ponownie przeczesując włosy palcami.
- No dobra... mama później włożyła do niego akwarium z rybkami i kupiliśmy nowy.- przyznał się nie mogąc być poważny.
- Ha! Wiedziałam!- klasnęła w dłonie i położyła się na łóżku wzdychając. Gdy patrzyła w sufit przypomniało jej się coś, o co chciała zapytać już jakiś czas temu. - Dan... jak z Fran? No wiesz... po tamtym.- zacisnęła usta. Czuła się też winna temu wszystkiemu. Smith odwrócił się tak aby na nią spojrzeć i zaczął bawić się sznurówką przy swym bucie
- Jest lepiej...Odcięła się od tego, media zapomniały o tym. Znowu mam święty spokój.- wzruszył ramionami.- W dodatku mama kazała cię pozdrowić i trzyma kciuki abyś wróciła do zdrowia.- chwycił jej dłoń uśmiechając się.
- Powiedziałeś jej?- jęknęła głośno. Nie chciała sławić się faktem, że jest w szpitalu psychiatryczny.
- Dowiedziała się przez fakt tych fajerwerków... polubiła cię pierwszego dnia...No i nie wie w jakim leżysz szpitalu.
No tak, całe wybuchy nie mogły obejść się spokojem. Pokiwała głową z lekkim uśmiechem słysząc jego słowa.
- Chyba mogą sobie podać ręce z moją mamą...- oboje się zaśmiali.
- Myślisz, że jakby się spotkały to chciałyby nas swatać?- zadał nagle pytanie chłopak a brunetka aż się zakrztusiła śliną. Musiała trochę odkaszlnąć siadając na łóżku. Dan zaczął się śmiać pukając ją w plecy.
- To nie jest śmieszne!- wyzwała go z łzami w oczach nadal czując jakby nie mogła oddychać ale było lepiej.
- Było... byś widziała swoją minę. Spokojnie... 
- Związek z gwiazdą... pfff... jeszcze takim? O taki Gerard Butler... albo Zachary Levi to tak... ale ty? - prychnęła przy tym kręcąc włosami. Dan zaczął się śmiać. Widział jak udaje.
- Chcesz być z aktorem? Oni całują i włażą do łóżek niemal na każde zawołanie... ba, im za to płacą!- stwierdził w swej obronie.
- Oj wiem biedaku... boli cię fakt, że ty nic prócz przyjemności nic nie masz...- wytknęła na niego język. Dan nieco spoważniał. Blum to zauważyła. Chciała coś powiedzieć ale on wstał niby po to aby otworzyć okno. Dziewczyna zmieszała się i spojrzała gdzieś w bok.
           I zapadła ta cisza, ta która nie była dla nich lekka ani przyjemna. Blue miała niestety w tym racje. Znał swe życie w trasie, wiedział jaki był i choć nie szczycił się tym, i nie był dumny z tego, był mężczyzną. Nie kochał nikogo, nie miał kobiety życia. Więc dlaczego teraz czuł się winny. Zerknął na brunetkę w łóżku i zacisnął usta walcząc z natrętnymi myślami, które go atakowały. Wtedy do pokoju wleciał Kyle zamykając od razu za sobą drzwi. Chłopak ledwo łapał oddech zdyszany chyba od biegu. Miał w ręku małą torbę podróżną. Blum spojrzała na niego zdziwiona.
- Co ty znowu za cyrki odstawiasz- zapytała, aKyle jedynie kiwnął głową do przyjaciela.
- Wszystko gotowe...- powiedział konspiracyjnie po czym położył torbę na łóżku.
- Dobra... idź sprawdź korytarz...- polecił podchodząc do torby. Otwarł ją i wyciągnął jakiś pęczek materiału.
- Mam nadzieję, że Caroline wszystko dała...- skrzywił się brodacz.
- Najwyżej... idź już.- syknął Dan i spojrzał na dziewczynę kiedy chłopak wyszedł z pomieszczenia.
- Ok, jak dla mnie wygląda to jak słaby film.- Zaśmiała się jednak dan rzucił w jej stronę owy kłębek.
- Przebieraj... zabieramy cię stąd.- powiadomił i wyszedł z pokoju. 
            Oszalał? Spojrzała na ubrania i nie wierzyła. Serio planowali ją stąd zabrać? Czyżby to była ucieczka? Uśmiechnęła się czując przyjemny dreszcz. Już widziała nagłówki gazet „ Bastille pomagają w ucieczce psychicznie chorej z zamkniętego szpitala”. Zaśmiała się szybko zmieniając piżamę na koszulkę z długim rękawkiem, w paseczki oraz rurki, na stopy założyła trampki. Caro pomyślała o wszystkim dzięki czemu rany na rękach dziewczyny, które nadal były widoczne, zostały zakryte. Włosy związała w kucyk. Z pokoju pozabierała wszystkie swoje osobiste rzeczy i wrzuciła do małej podróżnej torby.
- Gotowa?- syknął Dan uchylając drzwi. Emocje, które poczuła Blue były takie przyjemne, że mogła aż piszczeć i tupać jednocześnie z radości. W końcu stąd wychodziła, uciekała!
- Tak...- podeszła do drzwi biorąc torbę. 
             Smith przejął ją od niej i zaraz prowadził za rękę przez szpital niemal ją ciągnąc za sobą. Biedna nie mogła nadążyć za tym jego szybkim chodem. Dziwiła się, że nikt ich nie zatrzymuje. Gdy już wychodzili podjechał przed wjazd dla karetek znany jej samochód. Ostatnio Woody ją nim odwoził. Wskoczyła na tylne siedzenie szybko, a Dan obok niej. Kyle ruszył z piskiem opon śmiejąc się niczym małe dziecko.
- Jesteście szaleni! Matko! A co będzie jak zaczną mnie szukać? Jeśli będzie nadawana wiadomość, że zbiegła psychicznie chora? - zaczynała zadawać masę pytań przez nadmiar adrenaliny. Szpital zgubili już dawno za sobą. 
- Chcesz tam wrócić?- zapytał Dan z uśmiechem. 
- Nie! 
- To się uspokój...będzie wszystko dobrze.- poprosił. 
            Dopiero wtedy zobaczyła, że z tego wszystkiego jeszcze trzymają się za ręce. Szybko go puściła, że niby poprawiając kucyka. Wtedy zobaczyła jak Kyle zerka na nich w lusterku. Uciekła wzrokiem w bok lekko się rumieniąc. 
- Jak tam z Caro?- zmieniła temat bojąc się jakiegoś komentarza z strony przyjaciela. 
- A dobrze, dobrze... pomieszkujemy, planujemy mieć stado kotów, dzieci... i domek ze stawkiem... jak dziadkowie Chrisa.- przeczesał przy tym wąsa.
- Co?!-głos dziewczyny podniósł się o kilka oktaw. Chłopacy zaczęli się śmiać.
- Taki żarcik...-stwierdził. Blue pacnęła go ręką w czubek głowy, a ten jeszcze bardziej się zaśmiał.
- Ciągle się kłócą...- dodał Dan prostując to wszystko. To akurat jej nie zdziwiło.
- Pani z kwiaciarni za to mnie polubiła... już mi kartę vipa chce wyrobić... ino wchodzi tylko pyta jak duża była kłótnia... - wzruszył niby bezradnie ramionami. Blum uśmiechała się słysząc to wszystko. Normalna stabilność jeśli chodzi o tą parę. Niedługo po tym dojechali przed dom rodziców Dana. Blue spojrzała niepewnie na niego.
- Rodzice wyjechali do Afryki gdzie się poznali... mamy pusty dom.- stwierdził wysiadając. Blu zrobiła to samo. Kyle jednak jako pierwszy dopadł do drzwi wchodząc do środka. Dan przepuścił ją w drzwiach i wtedy usłyszała głośne „NIESPODZIANKA!”. Stanęła jak wryta widząc niewielki tłum w salonie. David trzymał okrągły tort, były balon. Trochę wyglądało to jak na balik dla dzieci ale było słodko. Dan podszedł do owej grupy zadowolony z swego planu. Nawet nie wiedziała kiedy została porwana w morze przytulasów. Byli wszyscy: Emi, David, Woody, Caro, Will z swoją narzeczoną, a nawet siostra Dana z mężem. Wszyscy byli tu, aby cieszyć się z jej powrotu do normalności, do zdrowia. Nie było to huczne przyjęcie raczej wspólne spędzenie czasu. Zjedli, pożartowali... nim naszła noc wszyscy wyjechali. W mieszkaniu Caro powstała noclegownia dla Emili, Davida i Kyle'a, Woody wraz z Blum musieli więc przenocować tutaj. 
             Woody zasnął jak kamień na kanapie w salonie więc ani Dan ani Blue nie widzieli sensu aby go budzić. Poszli więc na górę. Blue miała w walizce, którą dostarczyła jej Caroline, wygodny dres w którym postanowiła pójść spać. Miała nocować w pokoju Dana a on w sypialni swoich rodziców. Kiedy jednak leżała już pod ciepłą kołdrą ktoś zapukał do jej drzwi. Nie kto inny niżeli brunet z niebieskimi oczami.
- Śpisz?- zapytał ściszonym głosem przez który dostała dreszczy.
- Nie... coś się stało?- spytała siadając na łóżku. Dan w swoich luźnych bokserkach oraz czarnej koszulce wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Nic... po prostu Woody śpi w salonie, a nad nim jest sypialnia rodziców... nawet nie wiesz jakie on dźwięki w nocy wydaje... - westchnął nieco zmęczony siadając na łóżku jednak zachowując odpowiednią odległość.
- Oj wiem... on ma to od dzieciaka... krzywa przegroda nosowa...- nie raz jeździła z chłopakami z podwórka na wakacje. Woody musiał mieć zawsze namiot odosobniony od reszty. - Przynieś swoje pościele tutaj... położysz się na ziemi. Wiem, że to nic cudownego ale przynajmniej się wyśpisz... obiecuję, że nie chrapię!- zaśmiała się. Dan w ciemności dostrzegł jej uśmiech. Pokiwał jedynie głową i wyszedł z pokoju. Wrócił po chwili rozkładając na podłodze, zaraz koło jej łóżka, legowisko. Żadne z nich nie zaświeciło światła więc mogli po prostu się położyć. Zapanowała cisza.
- Blum... wiesz..- zaczął Dan cichym głosem jakby nie chciał jej przeszkadzać. Ona przewróciła się na bok, tak aby z góry mogła na niego patrzeć. Gwiazdy i mały księżyc za oknem dawały miłą poświatę. Wszystko było szaro czarne. Smith zerknął na nią i się uśmiechnął.
- Nie uciekliśmy z szpitala bezprawnie... 
- Jak to?- zapytała zdziwiona unosząc się na łokciu. On zrobił to samo z wielkim uśmiechem.
- Wpadliśmy na pomysł aby cię „wyrwać”... abyś się nie zamartwiała i... lekarze wiedzieli... dostałaś wypis...- powiedział prawdę, a dziewczyna siedziała zdziwiona. Po chwili westchnęła i nachyliła się do niego i dała mu buziaka w policzek, w dodatku pogładziła przypadkowo jego kark.
- Dobranoc Dan..- powiedziała łagodnie i położyła się do łóżka.

Wreszcie rozdział, 
miał być 2 godziny temu... przepraszam
zbyt mocno wciągnął mnie  XXX i audycja Bastille.
Więc jest teraz.
Jak się podoba?
Niestety jestem rozkojarzona przez audycję więc... mogą być błędy
więc, więc :)
Zachęcam do komentowania...
Kocham was!
Pozdrawiam:)

17 komentarzy:

  1. Nyahahah będę pierwsza!

    Ale bym Ci dała po łapkach za te błędy! Jednakże obiecałam, że dzisiaj przymknę na nie oczko...

    Tak więc:
    - Mieliśmy taki w domu!- dodał na swoją obronę siadając koło niej na łóżku.
    - Aż mam ochotę zadzwonić do twojej mamy i zapytać się czy też zepsułeś wasz..."
    Kocham Cię za to...
    "- A dobrze, dobrze... pomieszkujemy, planujemy mieć stado kotów, dzieci... i domek ze stawkiem... jak dziadkowie Chrisa.- przeczesał przy tym wąsa."
    ... i za to.
    "- Pani z kwiaciarni za to mnie polubiła... już mi kartę vipa chce wyrobić... ino wchodzi tylko pyta jak duża była kłótnia..."
    Ale za to to Cię wielbię xDDD

    No i... JAK ONA MOGŁA MU KAZAĆ SPAĆ NA PODŁODZE NOOOOO ;-;
    Znalazłam się już raz w takiej sytuacji i jak kumpel przyszedł (do swojego pokoju, w którym ja spałam), to sprzeczałam się z nim, że on ma spać w łóżku, a ja się ułożę na ziemi... Niestety przegrałam i kolega wylądował na podłodze, ale w sumie i tak nie spaliśmy, bo całą noc rozmawialiśmy i wspominaliśmy czasy, jak to jeszcze mieszkaliśmy drzwi w drzwi i nie dzieliło nas jakieś 1000km...

    Rozdział ogólnie bardzo fajny i ciekawy.
    A i jeszcze jedno... jeśli to Caro wybierała ciuchy dla Blublusi, to muszę przyznać, że ma świetne wyczucie stylu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj no wiedziałam, że będą błędy! :D Taki dzień...
      No i spać na ziemi, a jak! mógł zawsze spać w łóżku rodziców ale z zatyczkami w uszach :D Ale za to dostał buziaka.... :D

      No i teksty Kyle'a <3 :D muszą być najlepsze :)
      I tak, Caro wybierała ubranka... jej konik w końcu :)

      Usuń
  2. No wiesz ty co ; o oni mieli spać razem,robić to czego dzieci nie powinny robić , no i gadać o oooo czym kol wiek (długo i męcząco).... rujnujesz moje marzenia ;c -ale kocham Cię
    Rozmowa Dana z Blum, o tym że ich rodzicielki powinny się zapoznać i pytanie czy by ich swatały *.* oj swatały by ,swatały by ,jak babcia dziergająca sweterek na drutach.W tym momencie przejmuję postać Isly Margaret Smith i matkuje i swatam tych dwojga.Biedna Blublusia mało co nie zeszła przez pytanie Dana ,pomimo tego że była w tak bezpiecznym miejscu (czy szpital psychiatryczny można nazwać bezpiecznym miejscem) Co Danuś , oj masz chętkę na Blublusię , żałujesz tego jaki byłeś wcześniej , ciesz się że Blum (chyba) tego nie wie.Pomysł z ucieczką ze szpitala ,która była w 100% legalna dodała adrenaliny nam czytelnikom,myślałam że poleje się krew ( np.Dan biegnąc przez główny korytarz szpitala, mocnym pchnięciem otworzył frontowe,szklane drzwi przy czym uderzając kobietę w śnieżno białym fartuchu lekarskim,śnieżnobiałym do czas gdy z jej nosa nie zaczęła lecieć strużkami krew ,która plamiła roboczy uniform - xddd ;d)
    Kyle kupujący kwiaty dla Caro *.* -Kyle to powinnam być ja kochanie <333 :C, będziesz miał kartę V.I.P ' a od ręki
    *dobrze... pomieszkujemy, planujemy mieć stado kotów, dzieci... i domek ze stawkiem... jak dziadkowie Chrisa.*-Myślałam że to tak na serio a ta Kanalia znowu się zgrywa z uczuć ludzik, nie no Kyle przesrałeś sobie
    Dom Dana , będzie Bara Bara ....Nic.Huhu Państwo Smith wyjechali do Afryki ajć ...miałaś na myśli RPA,Durban ?( i love this city ,kiedyś tam pojadę ) Impreza powitalna , myślałam że będzie gruba impra z alko zorganizowana przez Kyla a tu nic tylko na wpieprzali się ,pogadali i poszli spać....Chrapiący Wood , dobry pretekst by spać blisko Blum i rano obserwować ją śpi , jak jakiś psychicznie zakochany pop gostek.Tak idealny poranek ,otwierasz oczy a kilka centymetrów od Ciebie siedzi Dan,opierając swój podbródek o dłoń ,wpatrując wzrok w twoją zaspaną twarz *.* ahhh... nie mogli,nie mogli , porostu skończyć na Dobranoc Dan ahh bym zapomniała , wszystko się sprzedał jak gumki z kiosku za 2,50 o tym szpitalu aajjć Dan .... ale Blum podziękowała mu całując go w policzek i dotykając karku , ohhhh tak blisko ....to chyba dotychczas najbardziej pornograficzna scena w opowiadaniu ;D
    kończę bo moje oczy ledwo są otwarte...
    wiesz że czekam i czytam ....
    pozdrawiam Twoja Anesia ;*
    Krótki komentarz dziś bo nie mam siły, ppaaa;*
    Życzę Weny
    Dankiewicz-Trynkiewicz - co ja mam do niego ostatnio to ja nie wiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahhahaha kocham twoje komentarze hahahaha leję jak je czytam!
      Do kabaretu pójdziesz! o! Kocham cię normalnie!
      Ty byś chciała aby tu od razu było XXX? Ne, ne! Ne wolno!
      Jakie ty masz krwawiące wizje! Ale ja wiem dlaczego... comiesięczny powód u cb się pojawił! błahaha przejrzałam cię!
      Tak pojechali do RPA :)
      Dan zapatrzony z podpartym podbródkiem hahahahahhahaha pozdro z podłogi aby nie napisać "jebłam". Nie miałam przeklinać! :D
      Ty serio ściagniesz na siebie Trynkiewicza Kozo!
      Idź spać!
      Kocham cie moja Anettuś! :D

      Usuń
  3. Twoje opowiadanie powinno być lekturą w szkole *_* Chyba nie wytrzymam do następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby wszystkie moje polonistki dowiedziałyby się, że moje opowiadania/książki/cokolwiek ma być lekturą szkolną to biedaczki by padły na zawał, a Sienkiewicz z Mickiewiczem zaczęliby kręcić cię w grobie więc... podoba mi się ten pomysł Anonimku! :D

      Usuń
  4. Moja opinia nie powinna być żadną nowością dla Ciebie, ale przyzwyczaiłam się do komentowania każdego rozdziału. Chociaż kiedyś już wspominałam, że nie umiem tego robić i jedyne co wychodzi z mojej głowy to "świetne, bardzo mi się podobało". Czasem aż mi głupio to napisać przy tym jak widzę inne 'półmetrowe' komentarze z dokładną recenzją wszystkiego co przeczytali:/ No, ale taka już jestem i standardowo znów muszę powiedzieć, że BARDZO MI SIĘ PODOBAŁO<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie każdy komentarz jest ważny :) dzięki niemu wiem, że komuś chciało się napisać, zostawić ślad do którego mogę wrócić i powiedzieć sobie "patrz, masz namacalny znak, że ktoś to czytał i mu się podobało!" więc nawet krótki komentarz jest dla mnie ważny i odpiszę na niego :)
      Więc i tobie dziękuję, że pacnęłaś w klawiaturę kilka razy aby się on ukazał :)

      Usuń
  5. Robi się coraz bardziej gorąco :D Najpierw potajemnie spotkania Blan, potem romantyczna chwila w psychiatryku (XD) na huśtawce, Dan wchodzący do pokoju Blue w bokserkach , i na samym końcu buziak! Nie no ja od początku wiedziałam, że oni będą kimś więcej niż tylko przyjaciółmi. Ogólnie rozdział mi się bardzo podoba :D Moim zdaniem fabuła może zaciekawić nie tylko Stormers, ale i innych ludzi. Teksty Kyle'a są GE-NIAL-NE! Uwielbiam je czytać :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był mój cel, aby ludzie widzieli że bez udziału Bastille owe opowiadanie mogło mieć miejsce. Nie myślałam, że przyciągnie ono więcej fanów Bastille niżeli normalnych czytelników, a tu takie zaskoczenie :) Myślę, że wiele jest osób które choć nie słucha Bastille jakimś cudem tu zajrzało :) Dla każdego coś smakowitego :D

      Usuń
  6. Kiedy następne?

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam ten komentarz....
    Dziś prawdopodobnie bardzo późno, przez fakt natłoku rzeczy, które muszę zrobić

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczepiste! Czytam od początku i za każdym razem nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału tymbardziej, że utożsamiam się troszkę z główną bohaterką (może przez to że jestem niską brązowooką brunetką, troszkę zamkniętą w sobie?). Nie lubię zbytnio pisać komentarzy pod postami na blogach (czy nawet postami w grupce xxx :D) wolę czytać komentarze innych. Nie wiem z czego to wynika, straszny ze mnie wstydzioszek chociaż w komentowaniu chyba nie ma się czego obawiać? NIE WIEM. XD Ale już nie mogłam wytrzymać. :D Kocham to opowiadanie. Dużo się w nim dzieje, nie wieje nudą, rozbrajające teksty, przyjemni bohaterowie, Dan największy słodziak na świecie <3, problemy które mogą spotkać każdego, i jeszcze dla Stormerki ta Bastillowa cząstka - no cud miód!
    Nie przestawaj dziewczyno! Rób dalej to co robisz, bo wychodzi ci to świetnie! Chciałabym kiedyś natrafić na Twoją książkę w księgarni :) Trzymam kciuki, rozwijaj się dalej :*
    Wstydzioooszek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstydzioszku nie wtydzaj się! :)
      Cieszę się, że cię wciągnęło, nioch nioch :D
      Ooo i kolejna osoba, która by chciała moją książkę zobaczyć w Emiku! błahahaha wydam w 4 tomowej wersji, bo tyle tylko chyba uda mi się sprzedać :D
      Dziękuję za wspaniałe słowa, które dają mi kopa :)
      I cieszę się widząc kolejną osobę z XXX,
      tak więc dalej nie klekocze, tylko idę kończyć rozdział aby dodać przed północą :D

      Usuń
  9. <3 - dziś tylko tyle, bo zabrakło mi słów. Przepraszam.

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejuś :)
      To chyba dobrze, że zabrakło?
      Raczej dobrze :D
      Obyś mi się odblokowała! :D

      Usuń
  10. Takie pytanie... skąd wzięłas takie informacje że Dan każdą noc spędza z inną? Zależy mi na odpowiedzi i czekam :)

    OdpowiedzUsuń