18.
Blue chyba nigdy
nie wyłącza laptopa. Bynajmniej musiała o tym zapomnieć kiedy
kładła się spać, skołowana po trudnym dniu. Dlatego też obudził
ją dziwny dźwięk. W pierwszej chwili, gdy została wyrwana z snu,
nie wiedziała co się dzieje. Odszukała laptopa na ziemi i wzięła
go na kolana, ziewając niemiłosiernie. Rozmowa na linii. Już miała
ochotę odrzucić i znowu schować się pod kołdrą, ale poddała się
i odebrała.
- Coś się
stało?- zapytała wycierając dłońmi oczy.- O co chodziło wczoraj?- zapytał Woody popijając kawę. W tyle za nim było cicho jakby ktoś zamknął go w szczelnym pomieszczeniu.
- Wiesz dobrze...dlaczego mnie pytasz? Dan i Will to najlepiej doinformowane osoby z wszystkich możliwych... a zwłaszcza Will.- Blum wzruszyła ramionami próbując nadal trzymać się sennych marzeń. Nie chciała myśleć o tym jak wczoraj się czuła. Choć wiedziała, że w końcu dopadnie ją to wszystko.
- Zbyt dokładnie poznałem stronę Willa.-skrzywił się.- Blum ja wiem, że to nie ty... bo po co?
- No właśnie po co? Po co to wszystko...Ty mnie znasz ok, Will mnie nie zna i też ok... ale Dan? Nagle nie umie znaleźć swego położenia? Tak nagle?- mówiła to z goryczą.
Chyba właśnie do wokalisty miała największy żal. Spojrzała gdzieś na bok aby głęboko oddychać i nie popaść w stan agonalny. Trudno było jej komukolwiek zaufać po tamtym wypadku, a kiedy narodziła się dla niej nadzieja, wszystko się waliło.
- On chce jedynie
zrozumieć...- westchnął perkusista patrząc na przyjaciółkę z
nadzieją.
- Ja też,
ale nikogo nie oskarżam bez dowodów... Wiesz mam dość znowu bycia tą
najgorszą.- przyznała się czując jak rośnie jej gula w gardle.
Zacisnęła pięści tak mocno, że paznokcie zaczęły jej się
wbijać w wnętrze dłoni.
- Spotkajmy
się proszę... da się to wytłumaczyć, znajdziemy wspólną
drogę.- prosił ją przyjaciel. Spojrzała na niego z dozą
niepewności. Jednak wyczuła jedną rzecz, dość ważną jak na
ten moment, Woody był po jej stronie. Pokiwała głową na znak
porozumienia. Wtedy Chirs podał godzinę i miejsce spotkania.
Nie chciała mówić
o wszystkim Carolinie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt jej
„znajomości” z Kyle. Dopóki nie była pewna nie chciała tego
psuć, a na pewno by się mogło zepsuć. Znała Caro, ona zawsze
brała stronę przyjaciół, zwłaszcza w takich sprawach.
Miała spotkać
się z Chrisem i Danem zaledwie za kilka godzin. Wzięła więc długą
kąpiel ,która miała dodać jej sił. Nie dodała. Jadąc zamówioną
taksówką ani trochę nie czuła się lepiej. Oddychała głęboko
kiedy zbliżali się do hotelu gdzie Bastille obecnie mieszkali.
Zanim wyszła z samochodu rozejrzała się za fotoreporterami czy też
fanami. Nic. Ruszyła więc szybkim krokiem do oszklonego holu gdzie
od razu zauważyła dwóch członków zespołu. Żołądek znowu jej
zrobił fikołka. Woody od razu wstał z kanapy i podszedł
przywitać przyjaciółkę ciepłym uściskiem. Jednak gdy spojrzała
na Dana już nic nie było dla niej miłe. Miał wzrok wlepiony w coś
na ścianie, był niczym posąg w muzeum, bezuczuciowy.
- Dan...-
Chrisa głos wyrażał dość wiele, łącznie z wściekłością na
przyjaciela. Wtedy dopiero brunet spojrzał na Małą, a jego oczy
nieco się rozświetliły. Zacisnął usta jakby coś analizował.- Woody, przyjdę innym razem...- szepnęła dziewczyna chcąc uciekać. Nie mogła wytrzymać nacisku spojrzenia niebieskich oczu. Jednak Dan ruszył wprost na nią. Cała trójka znajdowała się w odosobnionej części hotelowego holu. Nagle znalazła się w objęciach Smitha.
- To po prostu zbieg okoliczności. Damy temu radę.- powiedział w końcu swym lekko ochrypniętym głosem i ucałował ją w czubek głowy.
Nie wiedziała czy bardziej próbuje przekonać siebie czy ją ale nie mogła nic powiedzieć. Położyła dłonie na jego plecach i zamknęła oczy słysząc jak bije mu serce. Był to kojący dźwięk. Poczuła po chwili jak jego uścisk staje się silniejszy i kładzie policzek na jej głowie. Przyjemne uczucie, kiedy drugi człowiek daje tyle ciepła. Narodziła się w niej nadzieja, że będzie dobrze. Nim zdążyła coś powiedzieć, zanim słowa nabrały sens w jej głowie Dan zesztywniał i uniósł głowę z jej ciała.
- Cholera jasna!- przeklną Woody o którym zapomniała, że w ogóle tutaj jest. Dan momentalnie puścił z objęć Blue oddalając się od niej na kilka kroków. Jego wzrok zdradzał zbyt wiele. Widziała jak jego cień wiary w nią znika. Dopiero wtedy obejrzała się za siebie i ujrzała większy tłum niż poprzedniego dnia.
- Nie...- jęknęła wycofując się.
- Chodźcie...- warknął Woody biorąc Blue za rękę. W trójkę uciekli do windy. Dziewczyna z trudem łapała oddech bojąc się spojrzeć na Dana.
- Skąd oni to wiedzą? Po co przyleźli?- zaczął Woody czekając aż dojadą na właściwe piętro. Jednak żadne z dwojga nie odpowiedziało.
Znowu Smith zmienił się w ten bezduszny posąg. Nie musiała go znać zbyt długo by wiedzieć, że jej już nie ufa. Odsunął się w najdalszy kąt tej windy i patrzył w ziemię. Serce Blum krwawiło. Może w tym wszystkim była jakaś jej wina? Tylko jaka? Czyżby lunatykowała w czasie snu i wtedy sprzedawała wiadomości dotyczące wokalisty Bastille? Jednak po co? Dan nie był jedną z tych skandalicznych gwiazdek, nie był niczym ciekawym dla plotkujących gazet, był dla nich zbyt zwykły. Więc dlaczego nagle na niego tak naskoczyli? Dlaczego zaledwie w ciągu tych paru dni? Kiedy winda się otwarła Dan wyleciał z niej jak na złamanie karku i wtedy Blue zaszkliły się oczy. Jednak coś z nią było nie tak, ściągała na ludzi same złe rzeczy.
- Wezmę kluczyki i cię odwiozę...- powiedział Woody obejmując dziewczynę ramieniem. Ona jednak milczała.
Czekała na jakimś ciemnym korytarzu aż jej przyjaciel wróci. Nie wierzyła w to co się dzieje. Naprawdę jej życie musiało być takie paskudne? Znowu chcąc zdobyć przyjaciół sprawiała, że wszystko skupiało się na niej, a pozostali byli poszkodowani. Wytarła policzki z łez i odetchnęła głęboko. Musiała dać sobie z tym radę. Chris wrócił jak najszybciej mógł. Wyszli z hotelu tylnymi drzwiami. Przez całą drogę Blum się nie odezwała. Walczyła z natłokiem myśli, a Woody, jak to on, obawiał się jej stanu. Przecież widział jak się otwiera, jak wraca dawna otwarta na świat Blue. Jednak wszystko jakby się znowu zamykało.Z wielkim gwałtownym hukiem. Znowu było źle. Gdy zaparkował przed kamienicą od razu chciała wyskoczyć z samochodu ale Woody chwycił ją za rękę.
- Dziś w nocy wyjeżdżamy do Rosji...Po tym mamy kilka koncertów w kraju ale później... wylatujemy do Stanów...-powiedział zagryzając dolną wargę.
- Może i lepiej... nikt was nie będzie prześladował.- stwierdziła nie patrzą na przyjaciela.
- Blum proszę cię... - jęknął.
- Miłego picia wódki... ponoć najlepsza to ta rosyjska...- uśmiechnęła się przy tym sztucznie i już jej nie było w samochodzie. Słyszała jeszcze za sobą wołanie Chrisa, ale nie chciała się nawet odwrócić by na niego spojrzeć. Może potrzebowali tego by Bastille mieli przerwę od niej? I z wzajemnością? Weszła na ostatnie piętro z trudem. Walczyła nie tylko z łzami ale też swym oddechem. Wchodząc do mieszkania nie słyszała nic poza dźwiękiem wydawanym przez starą maszynę .
- Blue?- krzyknęła z swego pokoju Caro. Brunetka szybko wytarła łzy z policzków i odchrząknęła aby kula w gardle nieco uwolniła jej głos.
- Tak...- odpowiedziała starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie. Jednak, o zgrozo, maszyna przestała wyć i rudowłosa ruszyła ku kuchni. Blue nie miała jak uciekać.
- Nie zgadniesz kto dostał cztery darmowe wejściówki VIP na koncert Bastille...- mówiła i gdy weszła do pomieszczenia, gdzie była Mała, oniemiała i owe bilety prawie spadły jej na ziemię.
- Ty?- odpowiedziała uciekając gdzieś na bok wzrokiem.
- Co się stało?- ruszyła szybko ku Blum by ją przytulić. Dziewczyna wcale się nie broniła.
- Nic tylko... jestem przeklęta... odstraszam i niszczę ludzi... ja już mam dość! Caro ja już nie chce czuć do ludzi nawet przyjaźń... - jęknęła wybuchając nagłym, niekontrolowanym płaczem. Caroline jeszcze bardziej ją do siebie przytuliła dając buziaka w czubek głowy.
- Cichutko...Czemu tak o sobie w ogóle mówisz?- zapytała marszcząc brwi.
- Trzeci raz już... trzeci jak ja i Dan się spotkaliśmy i... i nagle... grupa ludzi była tam gdzie my... czekali na Dana... fotoreporterzy i fani... ale Dan przecież nie jest jednych z obiektów plotek... nie wiem... naprawdę nie wiem...- jęknęła ocierając łzy.- O miejscach naszych spotkań wiedzieliśmy tylko My... a oni tam byli...I chłopacy myślą, że to ja... że... nie wiem już sama...- odsunęła się od przyjaciółki siadając na krześle przy stole kuchenny. Caro zrobiła to samo nadal nie rozumiejąc całej sprawy.
- Jak "oni" myślą?- zapytała pochylając się do przodu.
-No Will i Dan... że to ja... Woody mnie broni...-machnęła przy tym ręką. Była bezsilna.
- A Kyle?- zapytała dość chłodnym głosem prostując się. Blue znała ten głos. Od razu chwyciła dłoń dziewczyny.
- Caroline, nawet jeśli zajmie którąś ze stron to... to dotyczy mnie... wrócę do domu... problem zniknie... nie psuj sobie relacji z nim.- prosiła. Jeszcze tego jej brakowało aby przez nią to wszystko się rozpadło.
Oho i kolejny rozdział.
Coraz gęstsza akcja :)
Coraz więcej do komentowania i dyskutowania,
dlatego zapraszam was :)
Czyżby to Kyle sprzedawał te wszystkie informacje? :o Szkoda mi Blublusi :( Mam nadzieje że wszystko sobie wyjaśnia z Danem. Czekam niecierpliwie na następne :)
OdpowiedzUsuń*_* kombinatorka się znalazła <3 już cię lubię :) Lubię kiedy ktoś szuka prawdy... masz plusa u mnie :) a wyjaśnienie zagadki za kilka rozdziałów :)
UsuńA co do rozdziału to kolejny dzisiaj o tradycyjnej porze? :D
UsuńTradycyjna pora <3 zacznę pisać koło 20 i pewnie znowu mnie rozjadą wszelakie filmiki i moja nowa grupa na fb "Bastille XXX" :D Jeśli nie odetną mi internetu nowy rozdział będzie dziś :) *ewentualnie do godziny 1*
UsuńA mi się wydaję, że to może być Monica, za to że Blue ją nie umówiła z którymś chłopakiem na randkę... ale nie wiem jakim cudem by zdobywała te wszystkie informacje :D Aczkolwiek mam nadzieję, że Blue i Dan się pogodzą :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńAngela :)
Kolejny kombinator :D *_* czekam na kolejne opcje, może któraś pokryje sie z prawdą... kto to wie... kto to wie? :D
Usuń