środa, 10 września 2014

Opowiadanie "Koralik" rozdział 31.

                                                                31.




          Dni mijały, a Blue wróciła w końcu do domu. Co jakiś czas pojawiał się w jej drzwiach Dan. Widywała się stosunkowo często również z Kyle i Willem. Woody jakby jej unikał. Chyba przez natłok pozytywnych myśli, całego cudownego czasu jaki spędzała z Smithem, zostawiła tamtą sprawę daleko za sobą. Sprawę związaną z wydarzeniem, które leżało w przeszłości, a wraz z nim Chris.
         Dan i Blu byli parą, jednocześnie nią nie będąc. Żadne z nich nie odważyło się tego nazwać. Jednak z każdym dniem, kiedy zbliżał się wyjazd Bastille do USA, a obawa Blum rosła coraz bardziej. Czyżby miała być jak tamta? Znowu chciał mieć do kogo wracać ale tam będzie używał bo przecież nic sobie nie obiecywali? To było straszne, a jeszcze straszniejszy był fakt tego, że obawiała się zapytać go prosto z mostu. Zaciskała nie raz usta w ostatnim momencie, kiedy byli sami, zakazując wargą wypowiadać tego pytania.
        Nadszedł owy dzień. Mała leżała na kanapie w kawalerce swego brata. Nie mogła spać. Żołądek ściskał jej się od samej myśl,i co ma się stać nad ranem. Chłopacy mieli odlecieć najwcześniejszych z lotów. Dzięki temu na lotnisku miało być mniej ludzi, a na pewno mniej fanów, może będą mogli wtedy się normalnie pożegnać. W normalnych okolicznościach to właśnie z nią miało być najwięcej problemów. Fanki wiedziały o ślubie Willa, o Kyle zapewne niedługo się dowiedzą, byli w pewnym związku, Woody to Woody. A ona? Ona i Dan? To coś zakazanego i tylko on mógł zadecydować o fakcie czy chce cokolwiek zmienić. Jednak ona wiedziała, że ma swe granice. Była rozdarta. Przez to nie mogła spać.
        Gdy zrobiła się czwarta godzina nad ranem, włączyła sobie na laptopie musical Mamma Mia. Musiała na czymś się skupić. Niedługo po tym dostała sms od Dana. Również nie spał. Stwierdził, że bez problemu mogą się zobaczyć na lotnisku. Cóż za zaszczyt. Czemu to ją bardziej zirytowało niż ucieszyło? Może to brak snu? Być może.
Nie lubiła nie mieć pewności w swym życiu. Wolała jawne, proste sytuacje.
          O wpół do szóstej rano obudziła Davida, który miał ją zawieść na lotnisko. Zwlekł się bardziej nieżywy niżeli ona po nieprzespanej nocy. Pogoda na zewnątrz była paskudna, nie dość, że szaro to jeszcze padało. Przez chwilę przemknęła jej myśl, że może odwołają im lot? Niestety, widząc startujący samolot, porzuciła wszelkie nadzieję. Wyszła z samochodu w grobowej ciszy. Już z daleka w pustej poczekalni widziała Klye i Caro, którzy dość namiętnie się żegnali. W drugim krańcu siedział Will z żoną, głaskał jej zaokrąglony brzuszek i całował dłoń. Dan był w otoczeniu rodziców i siostry. Blue nie wiedziała czy podejść. Wtedy dostrzegła Chrisa. Siedział sam na boku. Głowę miał spuszczoną i niemal wyglądał jakby spał. Chyba jako jedyny dostrzegł dwie nowe osoby, które przybyły do poczekalni. Uniósł wzrok i to sparaliżowało Blum. Był nieco blady, oczy miał pogrążone i w ogóle wydawał się zbyt smutny. Zawsze był jej promykiem nadziei i radości. Zaniedbała ich znajomość. Wiedziała to. Dawid ruszył jako pierwszy do przyjaciela. Woody jednak ciągle patrzył na brunetkę, czekając na jej reakcję. Kiedy zrobiła dwa pierwsze kroki nagle usłyszała swoje imię.
- Blue!- zawołał Dan nieco uradowany. Przeprosił swoich bliskich i podszedł do Blue, zagradzając jej drogę do przyjaciela. Przytulił ją od razu dając buziaka w czoło.
- Hej Dan.- uśmiechnęła się zerkając przez jego ramię jednak, Chris już nie patrzył w jej stronę. Znowu zamarł w dziwnej pozycji ale już w towarzystwie Davida.
- Zaraz mamy samolot, myślałem że jak przyjedziesz to będzie za późno.- stwierdził, a jego oczy błyszczały. Ona od środka umierała. Nie umiała się tak wesoło uśmiechać, mówić jakby miała zaraz zostać kimś najważniejszym na świecie. Ją bolał ten moment.
- Nie mogłabym tego zrobić.- spuściła wzrok na swoje nogi. Dan zmarszczył brwi dopiero to zauważając. Ujął jej podbródek dwoma palcami, przez co była zmuszona spojrzeć mu w oczy.
- Co jest?-zapytał ciszej nie zwracając na to, że jego rodzina właśnie doszczętnie się im przyglądała.
- Dan...- westchnęła zdając sobie sprawę, że chce uciec, a jednocześnie ukryć go w torebce i mieć przy sobie cały czas. Pękło w niej tama uczucia. Zbyt mocno jej zależało, zbyt mocno chciała tych oczu, ust, zbyt bardzo jego dłonie ją paliły. Zbyt mocno go czuła.
- Kim ja jestem?- zapytała po chwili całkowitej ciszy. Jej głos nieco zadrżał więc spojrzała w bok.
- Jak to kim?-zapytał jeszcze bardziej zdziwiony. - Blue.- odpowiedział szybko, niemal nie zastanawiając się nad słowami. Blum jedynie pokiwała głową na znak, że rozumie. Zacisnęła mocniej usta i się odsunęła od niego o kilka kroków.
- Niedawno jeszcze chciałeś abym była twoją Blue...- odpowiedziała cicho nie patrząc na niego. Dan rozwarł usta rozumiejąc o co jej chodzi. Wyciągnął do niej rękę jednak Mała ją ominęła.
- Blu... -westchnął.- Wiesz dobrze, że to nie tylko ode mnie zależy.- stwierdził starając się do niej zbliżyć.
- Tu cię zaskoczę. To zależy od ciebie. Nie będę kolejną naiwną czekającą na ciebie. Ba! Ja nawet nie wiem czego ty chcesz ode mnie. Kim mam być?! Do czego się przyznawać? Jak to nazwać? Było fajnie, mogłeś się do mnie przytulić, pocałować, spać ze mną ale teraz spadaj mała bo mam przygodę życia? W kolejnym porcie kolejna, a jak wrócę to rozdrapię starą ranę i znów będziesz? Ja niczego nie wiem. Nienawidzę tej niewiedzy!-wyrzuciła z siebie, słowa które ciągle jej ciążyły niemal bolały, teraz wypłynęły prosto z ust, zbyt łatwo niżeli się spodziewała. 
Jej głos był nieco wysoki, a w oczach pojawiły się łzy. 
Bolało ją to.
 Dan stał patrząc na nią. Nie umiał powiedzieć choćby słowa. Blum objęła się ramionami jakby to miało dodać jej sił. Nie dodało. Patrzyła na Dana i widziała jak powoli ucieka wzrokiem, a jego twarz znacznie się zmienia. Aż dreszcz przeszedł po jej plecach widząc jak robi krok w tył. Wszystko się jakby rozsypało. Nie wierzyła, że to się dzieje. Po prostu odszedł, zostawiając ją samą. Krew huczała jej w uszach niemiłosiernie. Smith nie mógł być aż takim gnojkiem. Zostawił ją tak samą, po tym co powiedziała, po tym jak w końcu się otwarła na niego, kiedy chciała poznać prawdę. Dlaczego dla niego prawda była taka trudna? Wystarczyło gdyby powiedział, że to tylko zabawa, nie dla relacji.Że jest jedną z wielu. A tu nic. Głuchą pustkę zajęła informacja o odbywającej się odprawie na lot do USA. Ciągle słyszała głos kobiety w uszach, odbijający się lakoniczny dźwięk. Ile to trwało? Zaledwie kilka sekund kiedy koło niej pojawił się David, niczym dobry stróż.
- Co się stało?- zapytał momentalnie stając przed dziewczyną. Ona jednak go ominęła. Nie mogła, nie chciała mu teraz mówić o tym wszystkim. Zaczęło się pożegnanie chłopaków. Miała ochotę jechać do domu, położyć się do łóżka i zakopać w pierzynie ale chciała zachować twarz.
Na początku podszedł do niej Will, nadal mając przy boku ciężarną kobietę.
- Miło gołąbku, że przyjechałaś nas odwiedzić.- powiedział przytulając ją. Jednak kiedy spojrzała mu w oczy, zauważyła swego rodzaju troskę i smutek. Tak jakby było mu jej żal. A przecież nikt tego nie widział! Nie mógł widzieć... a raczej to wmawiała sobie brunetka. Kiedy Kyle zdołał się wyrwać z objęć Caroline podszedł do Blum i wtulił ją w swoje patyczakowe ciałko.
- Moja mała Blublusia! Jejuś jak będę tęsknił! Jak będę dzwonić na porno-kamerki do Caro to po nich będę dzwonić do ciebie! Obiecuję!- mówił łamanym angielskim ucinając końcówki wyrazów. Blue nie mogła się nie zaśmiać. Wtedy kolo nich przeszedł Dan w asyście jego rodziny. To zauważył Kyle marszcząc brwi, kiedy nadal przytulał swoją przyjaciółkę.
- Ej ty! Nie pożegnasz się?!- rzucił do Smitha przez co cała grupka się zatrzymała. Dan spojrzał na Blue tymi zimnymi, niebieskimi oczami i westchnął.
- Em... tak... jasne.- wydukał przeczesując swoje poczochrane włosy.
          Kyle ustąpił miejsca przy Blue jednak nadal będąc blisko. David powolnym krokiem również się zbliżył. Wokalista podszedł do dziewczyny próbując nie patrzeć jej w oczy. Dość sztywnym gestem przytulił się do niej, jak do milionów fanek, i ucałował w czoło, krótko, ozięble, treściwie.
- Miej się dobrze Blue.- powiedział cicho i już go nie było. Już szedł w stronę wielkich drzwi. Oczy dziewczyny zaszły łzami i szybko popłynęły jej po policzkach. Nie chciała być taka krucha ale jego nagła zmiana była zbyt... nagła.
- Blue nie płacz!- jęknęła głośno Caro, co obiło się o każdą ścianę pustej poczekalni. Znalazła się w ramionach rudowłosej i tylko Kyle zauważył jak Dan na chwilę zerka w ich stronę.
- Dupek...- syknął brodacz widząc jak jednak rusza dalej. 
          Widział jego wzrok, mimikę twarzy, to, że sam z czymś walczy, a jednak uciekł. Już mu pokaże przez całe te trzy miesiące. Gdy widział łzy swej przyjaciółki przysiągł sobie, że choć Smith był jego przyjacielem, nie zazna błogiej rozkoszy z inną kobietą dopóki nie wyjaśni sobie spraw z jego Blublusią. Po chwili kiedy już dziewczyna się uspokoiła, a Kyle i Caro odeszli na bok aby pokłócić się ostatni raz przed rozłąką przyszedł czas na pożegnanie z Woodym. David szybko pożegnał się z nim, ponieważ miał telefon z pracy. Zostawił tą dwójkę samą. Blum spojrzała na perkusistę i momentalnie sama wtuliła się w jego ramiona.
- Przepraszam Chris.- szepnęła kiedy on mocno ją do siebie przytulał. Westchnął cicho próbując zapanować nad swymi rozbieganymi myślami.
- Daj spokój.- poprosił w końcu cedząc słowa.
- Skupiłam się na poznawaniu Dana, kiedy ty chyba mnie potrzebowałeś...- zaczęła unosząc głowę i zerkając na niego. Chłopak szybko uciekł wzrokiem zaciskając mocniej szczęki.
- Taki był mój zamiar... ale widzę, że to była głupota.- wzruszył ramionami, nadal ją tuląc. Blum zmarszczyła brwi to słysząc. Odsunęła się o krok mierząc jego twarz wzrokiem.
- O co ci chodzi?- zapytała.
- Nic Blu... muszę iść.- chciał się odwrócić, jednak dziewczyna chwyciła go za rękę.
- Nie Chris! Nie idziesz... mam dość tych głupich niedomówień. Kolejny? Znowu kolejny co nic nie powie? Odejdzie zostawiając niedomówienia? Jesteś jak Dan? Zachowujesz się jak on... - brzmiało to z jej ust jak oskarżenie. Woody musiał stawić temu czoła. 
- Nie jestem jak on. Największy kretyn świata. Gdyby nie był moim kumplem...- zacisnął rękę w pięść. Blue nie rozumiała tego wszystkiego ale nie chciała mu przerywać.
- Chcesz tak bardzo wiedzieć o co chodzi? A o to, że pozwoliłem Smithowi działać, o to, że aż mnie skręca na myśl, że on jest koło ciebie. Widziałem nie raz go w akcji i... musiałem mu pozwolić abyś i ty wpadła w jego ręce. Pozwoliłem bo sam nie miałem szans. Wydawał się bezpieczniejszą opcją... gówno prawda! Ja to przyjaciel, ja to brat... cholera. Bardziej jaj nie można facetowi uciąć. Nie mogłem na to potrzeć, ani na weselu, ani po nim, a tym bardziej po wypadku po koncercie. Mówił rzeczy za które nie jednemu obijałem mordę aby cię bronić... a i tak on wyszedł jako ten najlepszy. I co?! Nawet nie umiał postawić tobie jasną sprawę... nie umiał niczego! Znowu bawi się w tą grę. A ja?! Ja mam dość bycia cichym. On to wie... pora widocznie na ciebie. - jego głos był chrypliwy, a mimika zmieniała się z sekundy na sekundę. Z każdym słowem Blue nie chciała poznawać prawdy. Była zbyt boląca, zbyt szczera. Chris przetarł oczy dłonią z zmęczenia i westchnął.
- Raz w życiu cię okłamałem... wtedy w barze. Zapytałaś mnie wtedy o jedno. Czy cię kocham...- zacisnął usta i spojrzał na nią. Wtedy dość cicho otwarły się wielkie drzwi.
- Kocham cię, Blue... - odpowiedział w końcu. 
           Osoba stojąca w drzwiach zamarła. Kyle,  który właśnie miał wołać Chrisa do samolotu stał w osłupieniu. Prawdopodobnie był w takim samym szoku co Mała. Jednak nie mógł pozwolić na więcej słów wypowiedzianych w tym momencie. Nie teraz, kiedy jego przyjaciółka była w takim stanie.
- Woody! Do samolotu! Raz, raz!- zawołał radosnym tonem, siląc się na zabawny uśmieszek. Perkusista nawet nie przytulił dziewczyny widząc jak bardzo to przezywa, a raczej jak znowu zapada się w pogrążony stan odcięcia od świata.
- Blue...- westchnął.
- Chris do cholery ruszaj się kulko!- ponaglił Kyle tupiąc butem w podłogę. Woody wziął swoją torbę i już go nie było.
Znowu cisza.
David podszedł do siostry chowając telefon do kieszeni.
- Chcesz iść do okna zobaczyć jak samolot startuje?- zapytał jednak Blue bezgłośnie pokiwała głową przecząco. Brat zauważył że coś jest nie tak. Objął ją ramieniem i wyprowadził z lotniska. 
           W samochodzie była już zapłakana Caro. Najchętniej brunetka wróciła by na pieszo, zbyt dobrze znając przyjaciółkę, która będzie ciągle wspominać o Bastille, a obecnie Blum chciała się od tego odciąć. Gdy ruszyli zapanowała niemiła cisza. Niemiła dla Davida. Włączył więc radio. Jedna piosenka, Bule udawało się skupić na tekście byle by nie myśleć o tych dziwnych wydarzeniach, trzecia piosenka, nawet optymistyczna. Jednak piąta zapoczątkował znany jej głos: „Hej, tu Dan z Bastille”i zaraz po tym zaczęła lecieć piosenka Things we lost in the fire. Blue gdyby mogła wyrwałaby radio, jednak powstrzymała się. Kilkoma mocniejszymi pchnięciami wyłączyła całe radio aż niemiło zapiszczało. Oddech stał jej się płytki przez co David zerknął na nią.
- Ej, wszystko ok?- zapytał klepiąc ją po kolanie dłonią.
- Nie... już nigdy nic nie będzie ok.-odpowiedziała całkowicie szczerze. 
Obie rozmowy i z Danem i Chrisem zmieniły zbyt dużo. 
O wiele za dużo.


Nowy rozdział.
Niestety powodem dodawania ich tak rzadko jest
fakt uczenia się psychologii na piątkowy egzamin.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał?
Co o nim sądzicie?
Jak wyznania?
Co z Blue?
Piszcie komentarze :)
Zapraszam więc do nich.
Każdy jest na wagę złota!
Dzięki wielkie :)
Wasza Tumburulka!


7 komentarzy:

  1. ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo kuwajapitolechrystewniebieczymajmnie! ten rozdział był... ACH, OCH! Taki smutny! czułam się, jakbym tam była! tak mi sie smutno zrobiło i szkoda Blue... Dan okazał się być takim cholernym dupkiem, że mam ochotę wyrwać mu te pompejskie jaja! a Chris? taki poszkodowany biedaczek :c wiedziałam, że on ją kocha! on taki niepozorny, a takie wyznania :D Kyle jak zawsze mnie rozjebuje na łopatki. Jego teksty są najlepsze! "kulko" do Woodersona, hahahahaha! i za kazdym razem jak mówi 'Blublusiu' na mojej twarzy pojawia się uśmiech! On jest taki zajebiście słodki! to chyba moja ulubiona postać, z tych wszyskich! rozdział jak zwykle megakurwawchujzajebisty tylko szkoda, że krótki, ale, ale... na Twoje rozdziały zawsze warto czekać, nawet te krótkie! no i zastanawia mnie, co zrobila/stało się w przeszłości Blue :c czekam na kolejny zajebisty rozdział, Ania z XXX :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kyluś taki jedyny i ukochany! Nikt go nie pobije swoją słodkością :D Jednak pamiętajcie - w Tumburulce nigdy nic nie jest proste i bezpośrednie... a może, może Dan inaczej to widzi? :)
      Dzięki że napisałaś :* I że ci się podoba :)
      Następny rozdział będzie już jutro/pojutrze ! :D

      Usuń
  2. Boże Czy Ty to widzisz?Ale z Dana łajza i margines społeczny ,z takim to tylko na stryczek.Kurcze?! Popadam w obłęd , zaczynam twierdzić że Dan jest takim *ujem naprawdę.Nie wiem ale chyba Bastille xxx otworzyło mi oczy, z góry nie wracam się kto co ,kogo, bzyka i na jakie sposoby, no ale Dan.Po Danie bym się tego nie spodziewała,ale najwidoczniej przysłowie "Cicha woda brzegi rwie" dokładnie opisuje Dana.Szkoda chłopka.
    Ajć tak po prostu odszedł od niej kiedy ona to wszystko mu mówiła,to co leżało jej na sercu,to co terroryzowało jej umysł kawał sukinsyna, nie wiem ja bym się na niego chyba rzuciła c z pięściami a przynajmniej wygarnęła mu w oczy jakim jest kutasem.ohhh dear,my dear,my dear ... Woody nie polepszył sprawy mówią że ją Kocha ,ale śmiem twierdzić że to honorowy człowiek , każdy wiedział że on do nie coś tego i nie tylko przyjaźń ,pisałam już to w poprzednich komentarzach.No ale jak by nie patrzeć zaskoczenie że jej to powiedział jest słodka ta kulka.Mój kochany Kyle jest cudowny , nie sądzisz ideała w prost dla mnie chociaż odstępuję go sobie bo Caro,jak dla mnie idealna para .Poprzedni rozdział ! Wzięli ślub w Vegas jfbipveiffv, ciekawe na jak długo ale shipuję <3333
    nie wiem co jeszcze mogę napisać ; C Więc kończę

    Weny życzę ,każdy czeka na nowy rozdział.Krotki nie krótki,twoje rozdziały są tak świetne i wciągające że gdybym przeczytała 5000 rozdziałów na raz to by było mi za mało...więc daj jednego żelka będę chciała więcej
    Anette ;*



    Ludziska komentujcie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie w tamtym momencie miałyśmy złamane serce*moment dotarcia do nas wiadomości co robi Dan*
      No i dziękować za komentarz taka kochana moja Anetka! :D
      Tyle się dzieje a ty jesteś <3 i Ania! inni mnie zostawili i nie komentują :C
      Serduszko pęka :C oj!
      Niedługo wracam do pisania dłuższych i częstszych rozdziałów :* Trzymać za mnie jutro kciuki!!

      Usuń
  3. To może na początek się przedstawię ^^ Mam na imię Monika, kilka dni temu trafiłam na twój blog, za sprawą fp Bastille XXX, dzisiaj skończyłam nadrabiać rozdziały i muszę przyznać, że nieraz nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, ale zdażyło mi się też płakać, np. czytając ten rozdział. Bardzo podoba mi się to opowiadanie i sposób, w jaki je piszesz :D
    Shippuję Blue i Dana i nie uważam, że jest dupkiem, musiał mieć swoje powody, dlatego tak się zachował.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam, nowa czytelniczka - Monia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Moniko!
      Miło cię widzieć tutaj i czytać, że ktoś przeczytał tyyyle rozdziałów *_* (ostatnio boję się, że nowe osoby przerazi ilość rozdziałów i nie przeczytają tych początkowych, które są bardzo ważne w tym opowiadaniu).
      O i obrońca Dana się znalazł! podoba mi się, że każdy z was ma inne spojrzenie na całe opowiadanie :) Dzięki, że się pokazałaś :*
      Dziś postaram się coś dla was napisać, ale na bank pojawi się dopiero koło 24 :)
      Jeszcze raz wielkie dzięki nowo czytelniczko :*

      Usuń
  4. Zrobiłaś z Dana dupka, z Woodyego pokrzywdzonego. Ten rozdział bolał mnie. Nie wiem czemu. Czekam na następny.
    AndziaX

    OdpowiedzUsuń