środa, 18 lutego 2015

Patologiczne opowiadania... Kolejne...

 Kolejne do kolekcji czegoś innego...



Siedziałem na wielkiej sofie niezbyt zadowolony z tego przymusu. Dłonie wyprostowywałem i zginałem, wytrącony palec jakiś czas zrosną się krzywo i teraz pstrykał niemiłosiernie. Wiedziałem że kobietę na przeciwko irytuje moje zachowanie. Uwielbiałem wyprowadzać ludzi z spokoju. Po co być spokojnym jeśli można umrzeć od razu? Jej niewiele brakowało. Była stara i miała obwisłe policzki, Że takie próchna jeszcze chodzą po świecie. Kij oko z nią. To znowu ja musiałem ponosić winę za braki kompetencji służby poprawczaka, to ja znowu byłem winny że mają luki w płocie. Przecież taki piękny jest świat za kratami. Zresztą co to za zakład resocjalizacji? Oni nawet nie wiedzieli że dzieciaki ćpają od małego... tak jak ja. Moją historię mogę opowiedzieć tylko dzieciom niegrzecznym, ku przestrodze. Moja matka była najpiękniejszą kobietą na świecie. Byłem mały. Pomimo zapadniętych policzków jej ciemna cera była nadal piękna. Nie było widać sińców po oczami, ani siniaków... czasami rzucała się w oczy jej przecięta skóra. Dokładnie pamiętam ten stary materac na którym sypialiśmy. Chyba na nim znajdowały się wszystkie wydzieliny ludzkiego ciała. Nie, nie mylę wspomnień... pot, łzy, krew, kupa, sperma... wszystko. Kim była pytasz? Dziwką... kurwą... pizdą dającą wszystkich. Szczytny cel aby utrzymać syna? Nic mylnego... dawali jej narkotyki i alkohol. Była ich zabawką. Nikogo nie obchodziła murzynka w slumsach. Nikogo nie zdziwił fakt że zaszła w ciąże, z jakimś biznesmenem który jak wielu wykorzystywał jej nałóg. Urodziłem się. Czy to coś zmieniło? Może na rok. Nie wiem.. nigdy się nie dowiem. Odkąd pamiętam byłem częścią tej zabawy. Widziałem swoją matkę w najróżniejszych momentach. Kazali mi patrzeć. Cudny widok dla trzylatka co nie? Wtedy nie rozumiałem ale wiedziałem że to źle... zresztą. Jak mogłem się bronić? Prawie nie mówiłem. Ponoć byłem niedorozwojem. Co się dziwić. Dawała mi często do picia wódkę a nawet trochę morfiny. Miałem być cicho. Zajebiście co nie? Była durną nastolatką. Na tyle durną aby zrobić z swego syna szmacianą lalkę. Oni mieli prawo... gdy chcieli... Nie chcecie słyszeć na pewno na dobranoc bajki o rżniętym czterolatku przez dorosłego faceta, kiedy to matka ćpała na tym pieprzonym materacu. Pomyślcie że ktoś to przechodził, ktoś to miał przed snem... nie słowa które zapadną i rozpierdzielą się gdzieś na dnie waszych świadomości... ktoś to czuł. Ja to czułem. Popierdolony świat. Jednak najgorszy był ten ostatni. Była jego ulubienicą. Tym razem znów chciał mnie. Rzucił matce paczkę w której pewnie były jakieś tabsy. Mnie zaprowadził do kuchni. Kazał mi ściągnąć bluzkę. Miałem wtedy prawie pięć lat. Pamiętam to... każdy szczegół. Że byłem brudny a moje rzeczy śmierdziały jak mokre szmaty. Kazał mi je ściągnąć. Wziął nóż. Mimo strachu zrobiłem to, opór nie miał znaczenia. Byłem dzieckiem, niedożywionym, chudym o którym świat nie miał bladego pojęcia że istnieję. Odpalił gazówkę. Nie rozumiałem. On jednak miał plan. Srebrny nóż obracał się w ogniu a on palił papierosa. W końcu poczułem go. Metal przecinał me brązowe ciało kreśląc trzy litery nałożone na siebie P K M. Od linii sutków aż do linii spodni. Wiecie co? Nie płakałem. Stałem cierpiąc. Mały chłopiec, stał. Gdy skończył zabawę po prostu wyszedł. Czułem jak z rany wylatuje krew, a poparzone miejsca puchną. Jednak liczyła się tylko matka. Jak straszny by nie był dzień, zawsze kładłem się obok niej. Zawsze była. Zamknąłem oczy i zasnąłem. Nie wiem ile stałem. Obudził mnie mężczyzna w niebieskim ubraniu. Było ich więcej. Przestraszyłem się. Mama leżała nadal obok mnie. Zacząłem ją budzić ale nie reagowała. Krzyczałem lecz ona nic. Mężczyzna w zielonym ubiorze podszedł do niej macając coś przy szyi. Teraz wiem kim byli. Wtedy... nie. To był mój pierwszy kontakt z policją, i nie ostatni. Wtedy zabrali mnie do domu dziecka, po stwierdzeniu zgonu matki. Po prostu się zaćpała. Tylko dlaczego nie zrobiła tego ze mną? Jak zwykle samolubna dziwka. Wiecie jak jest w domu dziecka? Dla takich przestraszonych bękartów? W bidulach jest jak w więzieniach. Najsłabszy usługuje tym na górze. Kim mógł być pięciolatek po gwałtach? Któryś z chłopców wkradł się do kantorka opiekunów i przeczytał moje karty. Wiedzieli co się ze mną działo.Nie wiem do dzisiaj skąd tamci to wzięli. Stałem się tym samym dla chłopaków z którymi dzieliłem pokój. Wiedziałem jakie są zasady. Wiedziałem że albo ja albo oni. Moja psychika się zmieniła z zamkniętego chłopca w agresora. Kiedy zdupczyłem pierwszego dzieciaka stałem się kimś. Kolejne ofiary były potwierdzeniem tego że ze mną sie nie zadziera. Ile miałem lat gdy pierwszy raz uciekłem? 11. Klej, narkotyki, alkohol. Inny świat. Znaleźli mnie po dwóch latach kiedy dilerowałem. Co mogli zrobić dzieciakowi z marginesu? Naskoczyć. "Dali mi szansę"... znowu uciekłem. Miałem już miejscówkę, ludzi którzy mi płacili. Znali mnie, zbyt łatwo przerzucałem narkotyki na teren bidula. Śmieszne. Gdy maiłem 13 lat zaczepiła mnie babka. Nie wyglądała jakby chciała kupić narkotyki. Chciała co innego. Była ode mnie znacznie starsza. Czemu nie... dostałem za to nawet kasę. Nagle zaczęły mnie przerzucać z rąk do rąk kiedy to zwiewałem z poprawczaka. Później doszli faceci... różni. Wszystko jedno... byle by kasę dali. Na trzaskałem kasę łatwym sposobem. Ostatni rok w poprawczaku chciałem udawać naprawionego. Kit że zawaliłem dwa lata w liceum. Miałem nadrobić. Czemu nie. Teraz siedziałem u tej pieprzonej terapeutki która miała zdecydować czy dać mi szansę. Osiemnastka za pasem, nie mogłem zostać w domu dziecka... Nowe miejsce... nowe możliwości. Paryż witaj swego diabła.

2 komentarze: