sobota, 27 czerwca 2015

Opowiadanie Lilia rozdział 3.



     Był to jeden z tych dni kiedy to rozciągnięty sweter zniknął z chudego ciała Els. Ciemne zasinienia na jej ciele nie zagrażały już jej prezencji, klientki nie spoglądały na nią już podejrzanie. Odwieczny element, który stopniowo znikał po każdym cielesnym znaku zostawionym po Martinie zachodził w zapomnienie po pewnym czasie. Pomyśleć tylko, że ktoś liczy swój czas osiami zaczynającymi się od ran na ciele, aż do ich zniknięcia i tak w kółko.
     Głuchy krzyk przeszył zaplecze zakładu krawieckiego. Z rąk brunetki upadł rulon z materiałem. Słysząc głos pani Blanks, obawiała się najgorszego, przecież to już starsza osoba. Biegiem rzuciła się w stronę części, w której stały maszyny do szycia.
- Jeremy! Jak cię dobrze mieć znów w domu!- wykrzykiwała radośnie staruszka.
    W momencie jej stopy zatrzymały się w jednym miejscu, z trudem dziewczyna łapała oddech kiedy zobaczyła przed sobą rosłe plecy mężczyzny znacznie wyższego od niej. Wzrokiem zmierzyła go, skórzana kurtka, czarne spodnie oraz tenisówki na nogach. Kiedy się odwrócił odruchowo cofnęła się o krok. Pierwsze co zarejestrowała z jego twarzy to półuśmiech, który zakreślił delikatnie policzki. Następne były oczy, to one sprawiły, że właściwie myślała iż się przewidziała. Jeszcze nikogo nie spotkała, kto miał dwa różne kolory tęczówek. Jedno oko było niczym wyjęte z nieba, a drugie ciemne niczym węgiel. Włosy miał również czarne, nieco dłuższe na czubku głowy, układające się na bok przez naturalne fale.
Pomyśleć, że oczy dziewczyny w zaledwie parę chwil dostrzegły te liczne aspekty. Tak wiele bodźców sprawiło, że nie mogła skupić się na ocenieniu jego osoby.
      Przenikliwe oczy chłopaka przyjrzały się Elsie, widząc jej reakcje Jeremy został jak zwykle miło połechtany. Była to dla niego miła norma.
- Els! Patrz! Przyjechał!- pani Blanks znalazła się między młodymi, trzymając nadal dłoń wnuka w swej dłoni. Brunetka jeszcze nigdy nie widziała tak szczęśliwej staruszki. Jej oczy świeciły niczym oczy dziecka, przy rozpakowywaniu prezentów na święta. Właściwie dla właścicielki zakładu ten dzień był niczym święta.
- To jest Els?- zapytał się mężczyzna niewiele starszy od dziewczyny, zerknął na babcie, która hardo kiwała głową, nadal wpatrując się w niego jak w obrazek. Wyglądał tak jakby znał dziewczynę co najmniej od dziecka. Poprawił swoją bujną burze falowanych włosów szybkim gestem.
- Cóż... babcia wiele mi o tobie opowiadała.- dodał zerkając na dziewczynę. Ta stała zakłopotana po raz pierwszy znajdując się w takiej sytuacji. Znacznie lepiej było słuchać opowieści kobiety na temat jej wnuka, niżeli stanąć z nim oko w oko.
- Wzajemnie...- odpowiedziała cichym głosem, starając się na niego nie patrzeć. Obawiała się mężczyzn, ich ocen oraz reakcji na jej osobę. Wszystko można było zapakować w jedno wielkie pudełko i wysłać Martinowi z podziękowaniami. Tak bardzo odcisnął swe lico na jej życiu.
     Jeremy zaśmiał się odchylając głowę do tyłu.
- Wcale mnie to nie dziwi...- prychnął. To skupiło uwagę dziewczyny.
Poczuła pierwszy sygnał który podpowiadał jej pewną myśl. Różnił się od niej jeszcze bardziej niż przypuszczała?
- Zaraz będzie obiad... Gdybym wiedziała że przyjedziesz upiekłabym ciasto!- skarciła wnuka wzrokiem.
    Els stała z boku przyglądając się temu uważnie. Nie czuła się obecnie komfortowo, może przez minimalną zazdrość, jaka się w niej kiełkowała. Nie mogła sobie tego wyobrazić, że komuś tak bardzo na kimś zależy. Zdała sobie ponownie sprawę z faktu, że chyba jedynie ona nikogo nie ma. Nie pamiętała zbytnio miłości jaką dawali jej rodzice.
- Powinnaś być zawsze przygotowana na mój przyjazd, babciu.- oczarował kobietę czułym uśmiechem. Nachylił się nad staruszką i dał jej krótkiego buziaka w czoło.
     Choć był pewny siebie, wiedział że świat bardziej należy do niego niż do kogoś innego, choć bywał zapatrzony w swoją wizję kariery, to jedne było pewne, niezmiernie szanował i kochał tą zmęczoną życiem kobietę. To ona go wychowała i nauczyła podstawowych rzeczy, to ona dała miłość, kiedy nie mogli tego zrobić jego rodzice.
To ona chociaż go chciała.
    Tego dla Els było za dużo. Nie była przyzwyczajona do takich widoków. Zawsze doszczętnie ukrywała się za murami domu aby nie zetknąć się z czymś tak pięknym, jakim są uczucia normalnych i dobrych ludzi.
To nie było dla niej, a na pewno nie w tym kraju.
- Ja... pójdę po materiał.- rzuciła bardziej do siebie, chcąc zostać niezauważona. Wycofała się zostawiając dwójkę w większym pomieszczeniu idąc na zaplecze.
     Nie mogła sobie zdawać sprawy z tego, że te niezwykłe oczy chłopaka lokalizują jej zachowanie, a na jego ustach pojawił się uśmiech zbyt tajemniczy, by ktokolwiek prócz niego mógł zgadnąć co się za nim kryje.





Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Nieco natłok zajęć sprawia taki. a nie inny
system dodawania rozdziałów.
Trzymam kciuki aby Wam się spodobało,
kolejna postać, dość niecodzienna i zagadkowa.
Jak myślicie jaką odegra rolę Jeremy?
Jak podoba Wam się obecnie opowiadanie?
Zachęcam do komentowania!
Pozdrawiam,
Tumburulka!

2 komentarze:

  1. Bardzo się podoba! Myślę że Jeremy będzie bratnią duszą Els :*
    Świetnie oby tak dalej! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;* Co do Jeremiego... cóż u mnie to różnie bywa ale uwielbiam jak przypuszczacie <3

      Usuń